28 sierpnia 2015

Rozdział 1

Na drodze było zadziwiająco pusto, wiec kierowca czarnej strzały mógł poszaleć. Lubił ten samochód, z resztą tak jak ja. Jestem fanką prędkości, wiec bez kontroli na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zamknęłam oczy i z przyjemnością wsłuchiwałam się w piękny ryk silnika i szum opon jadących po asfalcie.
- Pięknie wyglądasz kochanie - powiedział Octavio zmieniając bieg
- Dziękuję. Ty też niczego sobie - spojrzałam na niego i ponownie się uśmiechnęłam - To niebywała, że wytrzymałeś ze mną aż 3 lata.
- Nie było to łatwe ale jakoś się udało - zażartował a ja zadziornie pokazałam mu język. Po 15 minutach jazdy dojechaliśmy na miejsce. Mój chłopak zaparkował samochód i jak prawdziwy gentelman otworzył mi drzwi i podał rękę pomagając wysiąść. Nigdy się to nie zdarzało. Nasz dłonie splotły się i poszliśmy uliczkami pięknego Madrytu.
- Daleko jeszcze? Możesz mi powiedzieć gdzie idziemy?
- Za chwilę się wszystkiego dowiesz. Po chwili doszliśmy do eleganckiej restauracji. Stanowczo nie moje klimaty no ale w końcu to rocznica. Weszliśmy do środka. Octavio podszedł do młodej blondynki, która zaprowadziła nas do stolika. To było wyjątkowe miejsce. Nasz stolik znajdował się na tarasie. Barierka była ozdobiona światełkami. Po obu stronach drzwi stały piękne, duże kwiaty w doniczkach. Na stoliku było nakrycie dla dwóch osób, świeca i bukiet świeżych kwiatów. Do tego widok na oświetloną Hiszpanię, którym nie dano mi się nacieszyć. Było na prawdę cudownie. Octavio musiał się bardzo napracować aby tak to wyglądało bo nie wydaje mi się, że każdy przechodzień mógł dostać taki stolik. Byłam zaskoczona tym co dla mnie zrobił. Nawet nie zwróciłam uwagi jak blondynka odeszła. Pomyślałam: "Chwilo trwaj!"
- Podoba Ci się? - zapytał chociaż było widać, że boi się odpowiedzi.
- Jeszcze się pytasz?! Jesteś najlepszy - podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
Odsunął mi krzesło pomagając usiąść, potem je przysunął a sam usiadł na przeciwko. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy patrząc sobie głęboko w oczy, gdy przyszła kelnerka przynosząc menu.
- Co wybierasz? - zapytałam
- Jest tu tyle pysznie brzmiących rzeczy, że nie mogę się zdecydować. W końcu udało nam się podjąć decyzję. Złożyliśmy zamówienie.
- Sam to zorganizowałeś? - byłam bardzo ciekawa jak tego dokonał.
- Tak zarezerwowałem to miejsce już pół roku temu. Tutaj bardzo długo się czeka na wolne miejsce ale żeby zobaczyć Twój uśmiech zrobię wszystko.
Dostaliśmy swoje zamówienie. Jedząc i rozmawiając o wszystkim i niczym zleciała nam godzina. Znów pojawiła się kelnerka, pytając o deser.
- Życzą sobie państwo deser? - Mój deser jest w białej bluzce. - kelnerka nie zrozumiała a my zaczęliśmy się śmiać. Ponownie zadała pytani:
- Nie będą jeść państwo deseru?
- Będziemy - odpowiedział nadal się śmiejąc
- To co podać?
- Nic - zrezygnowana kelnerka odeszła a my wybuchnęliśmy śmiechem. Gdy na stole została tylko butelka czerwonego wina wstałam i podeszłam do barierki. Widok na oświetloną Hiszpanię zapierał dech w piersiach. Stałam i w zamyśleniu wpatrywałam się w jeden punkt, gdy wydarzyło się coś co przyprawiło mnie o szybsze bicie serce. Poczułam na swoich biodrach silne dłonie a na karuk spokojny oddech. Przestraszyłam się mimo tego, że byłam pewna, że to mój chłopak.
- Którą sytuację z naszym wspólnym udziałem wspominasz najlepiej?
- Tą jak chciałeś wskoczyć na łóżko ale nie trafiłeś i z wielkim łomotem uderzyłeś w podłogę. - Zaczęłam się śmiać
- Długo się jeszcze będziesz z tego śmiać? to nie jest zabawne. Możesz chociaż przez chwilę być poważna i romantyczna? - zawsze jak mu to przypominam to się wkurza.
- No dobra. Tak, żeby było poważnie i romantycznie to jak zrobiliśmy sobie piknik na plaży.
Nadal stał za mną a jego dłonie nawet nie drgnęły.
- Oo tak pamiętam. Spędziliśmy wspaniałe popołudnie. Mam coś jeszcze dla Ciebie. - W mgnieniu oka się odwróciłam. Włożył rękę do kieszeni swojej marynarki. Pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy to pierścionek zaręczynowy. Nie chciałam jeszcze wychodzić za mąż. Na szczęście moje domysły były nietrafione. Z kieszeni wyjął torebeczkę a z niej piękną bransoletkę. Delikatnie podniósł moją dłoń i zapiął ją na moim nadgarstku. Gdy bliżej się jej przyjrzałam zobaczyłam kilka małych zawieszek. Było to serduszko z datą naszego poznania, czterolistna kończynka, aniołek z moim imieniem, kółko z napisem "marzenia", herb najlepszego klubu na świecie czyli Realu Madryt i logo Ferrari. Każda zawieszka była złota i zawieszoną na oddzielnym sznurku. Wszystkie tworzyły wspaniały efekt. Wiedziałam, że będę ją nosić codziennie. Bardzo mi się podobała. Spojrzałam mu w oczy, widziałam, że czeka na moją reakcję. Uśmiechnęłam się jak najpiękniej potrafię i wtuliłam się w jego silne ramiona. Przytulił mnie równie mocno. Wspięłam się na palce bo pomimo obcasów byłam niższa i prosto do ucha szepnęła "Dziękuję". Zrobiliśmy sobie zdjęcie na tle Madrytu, dopiłam kieliszek wina, Octavio zapłacił rachunek i wyszliśmy z restauracji. Całą drogę do samochodu podziwiałam swój nowy prezent.
- Aż tak Ci się podoba? - zapytał jak dochodziliśmy do samochodu
- Jest przepiękna. Chyba za dobrze mnie znasz. - Wsiedliśmy do BMW i ruszyliśmy w drogę powrotną. Jak jechaliśmy zdążyłam wstawić zdjęcia na instagrama i facebooka.
- Mam nadzieję, że to nie była nasza ostatnia rocznica bo ja Tobie nic nie dałam. Wymyśliłeś tyle wspaniałych niespodzianek i bardzo się napracowałeś a ja nic dla Ciebie nie mam.
- Wystarczy mi to, że Ty jesteś szczęśliwa. To dla mnie największy prezent.
Byłam bardzo zmęczona. Tyle wrażeń i późna pora może wykończyć. Dlatego jak tylko weszliśmy do domu poszłam wziąć szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Po chwili przyszedł Octavio. Jak zawsze dał mi buziaka w policzek na dobranoc. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
~~~
Czekam na komentarze.

22 sierpnia 2015

Prolog

Dziś mijają 3 lata, odkąd jestem z Octavio. Nadal nie wierzę, że moje życie potoczyło się w tak piekielnie dziwnym kierunku. Ciągle pamiętam dzień, w którym przyleciałam do Madrytu z myślą o studiach. Mieszkałam w akademiku, uczyłam się i pracowałam w małej gazecie. Po dwóch latach poznałam Octavio. To było przypadkowe spotkanie, a tyle dzięki niemu się zmieniło. Od razu mi się spodobał. Po kilku miesiącach bliższej znajomości przeprowadziłam się do niego. Byłam całkowicie pewna łączącego nas uczucia i słuszności podjętej decyzji. Cieszę się, że to zrobiłam.
Od mojego przylotu dużo się zmieniło. Może z kilkoma wyjątkami. Nadal studiuje i pracuje, ale mieszkam z cudownym chłopakiem w jego pięknym domu. Na dodatek w stolicy Hiszpanii. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.
Z moich wspomnień wyrwał mnie mój chłopak:
- Kochanie, idź się przygotować. O 20.00 wychodzimy - powiedział, siadając obok mnie na kanapie w salonie.
- Jak to wychodzimy?! Gdzie? - zapytałam, zerkając na zegarek i uświadamiając sobie, że do 20.00 zostało 30 minut.
- Z okazji naszej rocznicy porywam Cię.
Uśmiechnął się szyderczo, bo wiedział, że nie lubię niespodzianek.
Szybko pobiegłam do łazienki. Po 20 minutach byłam gotowa. Mimo tego, że nie lubiłam się tak ubierać, założyłam ten zestaw. Octavio włożył garnitur wiec domyśliłam się, że to coś eleganckiego.
Tak jak było ustalone o 20.00 wsiedliśmy do jego czarnego BMW i pojechaliśmy w miejsce znane tylko Hiszpanowi.


~~~~
Witam i zapraszam na moje pierwsze opowiadanie, które postanowiłam napisać dzięki koleżankom z aska. Mam nadzieję , że zostaniecie ze mną na dłużej. Czekam na opinie i komentarze.