26 lutego 2016

Rozdział 27

- Mia! Mia! Mia! - mimo wielkiego hałasu i poruszenia usłyszałam radosne, ale niewyraźne wołanie mojego imienia. Do startu wyjściu została jeszcze ponad godzina, ale już od kilkunastu minut razem z Cristiano byliśmy w boksie Ferrari. Siedzieliśmy właśnie na wysokich taboretach przy blacie pod ścianą przyglądając się zmęczonym pracą mechanikom, gdy do garażu wbiegł mały uśmiechnięty chłopiec. Zaraz za nim weszła Milagros i Alex słodko tarzając się za ręce. Od razu do nasz podeszli, tym czasem mały chłopiec siedział już u mnie na kolanach opowiadając Ronaldo coś bardzo ekscytującego. Niestety oboje mało co z tego rozumieliśmy.
- Cześć łobuzie. - przywitał się z dzieckiem Sebastian Vettel, który jak zawsze w zawiązanych na biodrach rękawach czerwonego kombinezonu staną obok nas. - Jakie wyniki obstawiacie? - zapytał opierając się o blat i krzyżując ręce na klatce piersiowej. Alex i Milagros od razu powiedzieli, że wygra właśnie on. Cristiano wybrał Lewisa a ja nie mogąc podjąć decyzji postawiłam na kierowcę McLarena, Jensona Buttona. To było niemożliwe, ponieważ nie mieli w tym sezonie najlepszego bolidu. Wszyscy zaczęli się śmiać gdy przyszedł Lewis. On i Vettel od jakiegoś czasu bardzo dobrze się dogadywali. Wspólny wróg w tym przypadku w postaci Nico Rosberga potrafi zbliżyć. Spędzają ze sobą sporo czasu i mimo to, że są z dwóch różnych światów i prowadzą dwa różne style życie współpracują ze sobą idealnie. Jednak na torze zachowywali pełen profesjonalizm i bez względu na to czy są kolegami czy nie, rywalizują z pełną klasą.
- Jak już wygram wyścig i odbiorę moje trofeum a potem utopię Seba w szampanie możemy iść do klubu. Kto chętny? - zapytał kładąc mi rękę na ramię.
- Ja jestem za, ale to ja wygram. - powiedział z wielkim uśmiechem Niemiec.
- Idziemy bez względu na to, kto wygra. Tylko co z małym? - stanowczo zdecydowała mama chłopca.
- Idzie z nami. Niech uczy się życia! - krzyknął Lewis poprawiając czarną czapkę z logiem mercedesa.
- Chyba zwariowałeś. - zdenerwowała się Milagros.
- Mam inny, lepszy pomysł. Poprosimy Kimiego. - zaproponował kierowca Ferrari. - On i tak pewnie nie będzie chciał z nami iść.
- Na to mogę się zgodzić. - zbliżała się upragniona godzina. Panowie stali już na polach startowych. Początek postanowiliśmy obejrzeć z balkonu tuż nad prostą startową. Mały Sebastian siedzący na rękach u Alexa bawił się swoimi czerwonymi słuchawkami do tłumienia dźwięku a jego tata z anielską cierpliwością co chwila mu je poprawiał. Dźwięk silnika jest zbyt głośny dla takich małych dzieci a w słuchawkach wyglądał jeszcze bardziej uroczo.  Cristiano stał za mną trzymając mnie w pasie a ja z każdym kolejnym wypowiedzianym przez niego słodkim słówkiem, wprost do mojego ucha czułam się jeszcze szczęśliwsza. Dzięki niemu spełniło się tyle moich marzeń.
Usłyszeliśmy głośny ryk silnika. Sebuś od razu zaczął się śmiać. Czerwone lampy tuż nad Lewisem i Sebastianem zajmującymi dwie pierwsze pozycje systematycznie zaczęły się zapalać. Zgasły i wyścig się rozpoczął. Od razu Ferrari zrównało się z Mercedesem. Ten nie dawał za wygraną i aż do pierwszego zakrętu jechali w tym samym tempie. W końcu Vettel był zmuszony odpuścić, ponieważ Hamilton był w lepszej sytuacji. Jednak zaraz przy kolejnym skutecznie go wyprzedził i objął prowadzenie. Walka w tym roku na torze w Monte Carlo była bardzo zacięta i ciekawa. Oczywiście nie zabrakło wypadków. Tegorocznym pechowcem okazał się Nico Rosberg, który z wielką prędkością uderzył w bandę niszcząc cały przód bolidu i zapewniając kolegom wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Bolid zdenerwowanego Niemca szybko zabrano z toru i już po kilku okrążeniach  wyścig można było zacząć od nowa. Oglądanie rywalizacji na żywo było na pewno bardziej ekscytujące niż oglądanie go w telewizji. Gdy patrzyłam na zagrania kierowców cała się trzęsłam. Wyścig po fenomenalnej walce i niezapomnianej końcówce wygrał Sebastian Vettel. Drugi był Hamilton a trzeci Ricciardo, który cieszył się jakby wygrał mistrzostwo. Po udzieleniu miliona wywiadów Sebastian przyszedł do garażu.
Wracając do hotelu zaszliśmy do Lewisa aby poinformować go o naszym pomyśle.
Miałam jakieś 3 godziny na przygotowanie się do wyjścia. Jednak zaraz po tym jak weszłam do pokoju położyłam się na łóżko. Zamknęłam oczy i postanowiłam trochę odpocząć. Cristiano położył się obok zaplatając ręce na karku. Leżeliśmy w ciszy ponad 30 minut, moje serce nadal biło jak oszalałe a w głowie szumiał dźwięk silnika. Po wielkiej wojnie z moimi myślami i chęciami w końcu zebrałam odpowiednie siły aby zacząć się zbierać. Na początku z racji tego, że niczego nie mogłam znaleźć posprzątałam nasze rzeczy leżące porozrzucane po całym pokoju. Wzięłam prysznic, umalowałam się, założyłam żółtą sukienkę na cienkich ramiączkach w kwiecisty zwór i białe buty na obcasie. W ostatniej chwili, tuż przed wyjściem chwyciłam za okulary przeciwsłoneczne.
O umówionej godzinie wszyscy spotkaliśmy się w wyznaczonym miejscu. Milagros wyglądała cudownie. Miała na sobie czarną, koronkową sukienkę i buty na obcasie. Nie jeden facet zwrócił na nią uwagę. Na wygląd chłopaków też nie potrafiłyśmy narzekać. Lewis zaprowadził nas do zaplanowanego miejsca i  już za chwilę siedzieliśmy przy stoliku. Sebastian nie bardzo lubi takie wypady, tak samo jak Alex i Cristiano, ale przy determinacji mojej i mojej koleżanki nie mieli wyjścia. Poza tym raz na jakiś czas im nie zaszkodzi. Jednak nie było widać, że żałują. Na ich relacje aż miło było patrzeć. Razem z Milagros dopadła nas euforia, przez którą odstawiałyśmy takie sceny, że chłopaki zwijali się ze śmiechu. Myślę, że alkohol i obecność bliskich osób oraz wspaniała komunikacja nam w tym pomogły. Oczywiście oprócz napojów zajmowaliśmy się też tańcem i rozmową. Każdy z nas wypił coś mocniejszego, ale jednak w najgorszym stanie był Hamilton. On ledwo trzymał się na nogach a jak kelnerka przyniosła kolejny kufel piwa, właśnie dla kierowcy, zamiast po wzięciu łyka postawić go na bezpiecznej pozycji na stoliku umieścił go na samym brzegu i cały trunek wylądował na spodniach Vettela. Sytuacja Niemca i stan Brytyjczyka kazał nam opuścić lokal i tak było już bardzo późno. Odprowadziliśmy najpierw kierowcę mercedesa, potem ferrari. Pożegnaliśmy się z Alexem i jego partnerką i skierowaliśmy się do naszego hotelu.
Jechaliśmy windą na właściwe piętro.
- Czy prezent urodzinowy okazał się właściwy? - zapytał Ronaldo opierając się o ścianę windy.
- Bardzo. - stojąc dotychczas dotykając plecami równoległą ścianę podeszłam powoli do piłkarza z dozą niepewności i pocałowałam go w usta. W jego brązowych tęczówkach zaświeciły się małe iskierki. Delikatnie odgarnął moje włosy i chwycił moją talię ponownie całując i przyciągając do siebie. Było już bardzo późno. W całym hotelu spotkaliśmy jedną osobę - recepcjonistkę. Winda zatrzymała się na piętrze, na którym mieliśmy pokój. Wydała charakterystyczny dźwięk i drzwi się otworzyły. Ciągle namiętnie się całując dotarliśmy do wejścia oddzielających korytarz od pomieszczenia. Cristiano oparł mnie o nie wplatając dłonie w moje proste włosy. Z tylnej kieszeni jego jeansów wyjęłam kartę. Popchnął mnie w głąb ciemnego pokoju, jednym kopnięciem zamykając drzwi. Rzucił moje okulary przeciwsłoneczne na stoli, jednak nie trafił i wylądowały na podłodze. Ostrożnie położył mnie na łóżku po czym delikatnie usiadł okrakiem na moich biodrach. Nachylił się nad moją twarzą, odgarnął włosy i podarował kilka drobnych pocałunków w szyję. Prawą rękę delikatnie przesuwał po moim ciele sprawiając, że cała drżałam. Podsuwając się wyżej nieoczekiwanie podciągnął moją sukienkę. Już po wyjściu z windy wiedziałam, że na samych pocałunkach się nie skończy. Cristiano wyprostował się nadal na mnie siedząc i spojrzał na mnie pytająco. Momentalnie pokiwałam twierdząco głową zagryzając dolną wargę. W pełni mu ufałam i byłam szczęśliwa z nadchodzących wydarzeń. Ronaldo ponownie zaczął mnie całować. Prawą rękę wsunął pod moje plecy i przyciągnął mnie do siebie. Sprawnie rozsunął suwak mojej sukienki i delikatnie zdjął ramiączka. Powoli rozpięłam guziki jego koszuli i odrzuciłam ją na bok. Każdy nasz kolejny ruch był wolny, ale sprawiał, że moje serce waliło jak oszalałe.
Po całej sprawie łóżkowej z wielkim zafascynowaniem i szczerym uśmiechem wpatrywałam się w leżącego obok mnie nagiego mężczyznę. On tak samo patrzył na mnie. To było fantastyczne, zmysłowe, niesamowite. Czułam się kochana, szczęśliwa, spełniona. To zdarzenie różniło się od tych z Octiavio. To było przepełnione miłością i uczuciem. Wspaniała chwila, której nie spodziewałam się w światłach Monte Carlo
~~~
Przepraszam, że tak późno, ale nie mogłam przebrnąć przez końcówkę tego rozdziału. Miałam ją już zaplanowaną bardzo dawno temu, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak ciężko przyjdzie mi to pisać. Chyba nie umiem pisać takich scen. Mam nadzieję, że w miarę da się to czytać i czekam na opinie :)

19 lutego 2016

Rozdział 26

Kolejny dzień w Monte Carlo spędziliśmy nie odstępując się na krok. Dużo rozmawialiśmy o naszym poznaniu, o wspólnej przyszłości, o wszystkim. Uwielbiam spędzać z nim czas i czuć, że jest blisko. Wtedy jest mi  lepiej, wiem, że zawsze mogę na niego liczyć i przy jego wsparciu mogę zrobić wszystko.
Po południu wybraliśmy się w okolice toru, ale praktycznie nikogo tam nie było, dlatego wróciliśmy do hotelu. Wieczorem, aby trochę się rozerwać postanowiliśmy iść do jakiegoś baru. Cristiano bez najmniejszego problemu zorganizował nam jakiś lokal. Oczywiście nie powiedział mi jaki. Wzięłam prysznic, założyłam spódniczkę w panterkę i krótką, różową bluzkę oraz zrobiłam mocniejszy makijaż. Przez ten czas Cris nie mógł się zdecydować co wybrać. Pomogłam mu i już byliśmy gotowi. Zaprowadził mnie na statek, z którego dobiegała muzyka idealna do tańca i miliony kolorowych światełek. Osób nie było przesadnie dużo, ale po samym ich ubiorze było widać, że to wyższa sfera. Czułam się skrępowana, nie wiedziałam czy moje zachowanie nie sprawi piłkarzowi problemów. Podszedł do nas kelner z kieliszkami szampana a zaraz za nim trzech mężczyzn. Przywitali się z Cristiano a następnie ze mną. Widać było, że znali się prywatnie i to dobrze. Ja osobiście widziałam ich pierwszy raz na oczy. Usiedliśmy z nimi oraz z ich partnerkami przy stoliku. Kobiety wyglądały na bardzo miłe i towarzyskie. Rozmawialiśmy pijąc już kolejnego kolorowego drinka. Znudziło mi się siedzenie z nimi. Było miło, ale to nie było to samo co spotkania z chłopakami z drużyny i dziewczynami. Poprosiłam Ronaldo, aby poszedł ze mną zatańczyć. Zgodził się i już za chwilę znaleźliśmy wolne miejsce na parkiecie.
- Nie polubiłaś ich? - zapytał kołysząc mnie w rytm powolnej muzyki.
- Nie to, że nie polubiłam. - odpowiedziałam wymijająco. Cristiano uśmiechnął się porozumiewawczo. Gdy usłyszałam szybszą muzykę odrzuciłam złe myśli i całkowicie dałam się ponieść. We dwoje wspaniale się bawiliśmy, nie zważając na ludzi dookoła nas. Jednak nie chciałam wrócić do nowo poznanych osób.
Kochałam to kiedy był taki naturalny, rozluźniony, kiedy po prostu był sobą. Wydaje mi się, że takie oderwanie od rzeczywistości, od problemów i zrozumienie, że nie jestem jak jego była dziewczyna, Irina, było mu potrzebne.
Droga do hotelu z każdym kokiem wydawała się coraz dłuższa. Z każdym krokiem moje stopy coraz bardziej bolały. Obcasy nie były wysokie, ale gdy taka sobą jak ja, która nie lubi chodzić w wysokich butach zakłada je na prawie całonocną imprezę, mogłaby się tego spodziewać. Cristiano chciał wziąć mnie na ręce, ale jakby to wyglądało. Dotarliśmy do budynku około 2 w nocy i od razu poszliśmy spać.
Budzik zadzwonił o 7 rano. Nie do końca wyspana wyskoczyłam z łóżka i podbiegłam do wielkiego okna zasłoniętego czerwonymi firanami. Odsłoniłam je a do pomieszczenia wpadły ranne promienie słońca. To dzisiaj zobaczę chłopaków. Poznam ich, zamiennie kilka słów. Zaczyna się weekend wyścigowy. Musi być wspaniale. Od razu ode chciało mi się spać. Z powrotem wskoczyłam na łóżko i zaczęłam szarpać ramię Cristiano żeby się obudził. Zignorował mnie i odwrócił się w drugą stronę. Okrążyłam łóżko, ukucnęłam i pocałowałam go. To było skuteczniejsze i piłkarz za chwilę wstał. Założyłam czarne leginsy, koszule w czarno-białe pionowe paski i czarne tenisówki. Kilka minut przed 8 zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na tor. Nie mogłam się doczekać aż spotkam któregoś z kierowców. Dobrze, że Ronaldo trzymał mnie za rękę bo już bym pobiegła do boksów. Zanim tam dotarliśmy zatrzymywaliśmy się milion razy bo ktoś chciał albo autograf, albo zdjęcie z piłkarzem. Nie odmówił nikomu co powoli zaczynało mnie irytować, ale starałam się to ukryć.
- Zachowuj się w miarę normalnie. - zażartował gdy weszliśmy do pierwszego boksu - McLarena. Ronaldo już miał do czynienia i z Jensonem i Fernando, dlatego postanowiliśmy iść najpierw do nich. To będzie największy szok bo tych kierowców lubię najbardziej.
- O, co za niespodzianka. Miło cię widzieć. - przywitał nas Button. Podali sobie ręce. Zaniemówiłam gdy go zobaczyłam, ale zaraz wróciłam do żywych, ponieważ stwierdziłam, że nie po to tu przyjechałam, żeby stać i się tylko na nich patrzeć.
- Cześć jestem Mia - powiedziałam wyciągając dłoń. - Uwielbiam formułę a ty jesteś moim ulubionym kierowcą. - Jenson uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Bardzo mi miło. Zaczekajcie chwilę. Zaraz wrócę. - Jenson znikł za drzwiami a ja szczęśliwa rozglądałam się po garażu. Z wielką fascynacją wpatrywałam się w srebrno-czerwony bolid stojący nieopodal. Brytyjczyka nadal nie było, kiedy pojawił się Alonso ze swoją dziewczyną - Larą. Podeszli do nas. Zamieniliśmy kilka zdań i wrócił jego kolega z zespołu z czapką McLarena. Za nim mi ją podarował podpisał się na niej tak samo jak Fernando. Ucieszyłam się i obu panów mocno przytuliłam. Zrobiliśmy sobie zdjęcia i poszliśmy dalej żeby zdążyć przed rozpoczęciem treningu. W boksie Ferrari spotkaliśmy Sebastiana Vettela ubranego już do połowy w czerwony kombinezon. Rozmawiał właśnie ze swoim kolegą Kimim Raikkonenem, jego partnerką oraz z Alexem Marquezem. Bez najmniejszego problemu przyjęli nas do swojego grona. Z takim towarzystwem jak Cristiano Ronaldo mogłam wejść wszędzie. Nie mogłam odpuścić ani podpisu, ani zdjęcia. Panowie usłyszawszy tą prośbę dziwnie się na mnie spojrzeli. Od razu wytłumaczyłam im, że z każdy robię sobie zdjęcie i biorę autograf. To takie moje małe hobby.
- Panowie zbierajcie się. - usłyszeliśmy polecenie. Seb i Kimi zaczęli zakładać kombinezon, gdy przyszła drobna kobieta z małym chłopcem na rękach, jak się później okazało była to żona i syn Alexa. Przedstawiła się nam, miała na imię Milagros, ale kazała nam do siebie mówić Mila. Trzyletni chłopiec, który od jakiegoś czasu siedział na rękach u Vettela miał na imię Sebastian.  Już na pierwszy rzut oka było widać, że są wspaniałą, kochającą się rodziną.
- Powodzenia wujek. - powiedział malec stojąc obok czerwonego bolidu Niemca. Uśmiechnęłam się na ten widok. Kierowcy wyjechali na tor, a nasza piątka poszła do pokoju, w którym spokojnie mogliśmy oglądać rozwój wydarzeń na torze. Usiadłam na krześle obok nowo poznanej kobiety.
- Często przyjeżdżasz na wyścigi? - zapytałam.
- Jesteśmy prawie na każdym już od kilku lat. - uśmiechnęła się promiennie biorąc malca na kolana. - Rozumiem, że ty i Ronaldo to...
- Tak - przerwałam jej. Wspaniale się dogadywałyśmy, jakbyś znały się co najmniej od 10 lat. O wiele lepiej rozmawiało mi się z nią niż z paniami z poprzedniej nocy. Dowiedziałam się, że poznała Alexa na wyścigu, gdy przeprowadzała z nim wywiad. Jest dziennikarką, ale pracuje tylko w padokach wyścigowych. Rozmawiałyśmy przez cały pierwszy trening.
- Twój syn chyba bardzo lubi Vettela. - powiedziałam zaczepiając chłopca, który od razu radośnie zaczął się śmiać.
- To jego ojciec chrzestny. - zdziwiłam się, ale to było urocze. Nie mogłyśmy się nagadać. Nawijałyśmy przez cały czas na każdy możliwy temat. Milagros to pewna siebie kobieta w podobnym wieku do mnie. Stąpa twardo po ziemi co pozwala jej spełniać marzenia. Jest atrakcyjną dziewczyną z wielką pasją co nie jednego mężczyznę wprawia o zawroty głowy. Od zawsze wolała trzymać się z kolegami, ale przez to nie pozbyła się kobiecego uroku. Cały czas się uśmiecha i jest pełna energii. Nie planowała syna, ale bardzo cieszy się z jego obecności. Razem z Alexem tworzy wspaniałą, kochającą się parę.
Młody Sebastian ze zdziwieniem swojej mamy przyszedł do mnie na kolana i przez dłuższy czas nie chciał z nich zejść. Zrobiłyśmy sobie kilka zdjęć. W przerwie pomiędzy treningami postanowiłyśmy pójść na małą kawę. Cristiano poszedł gdzieś z chłopakami. Brunetka zapoznała mnie z innymi kobietami, które akurat były w pomieszczeniu. Znały się już dłuższy czas, ale i tak cały czas rozmawiałam tylko z brunetką. W tak krótkim czasie z pełnym zaufaniem opowiedziałyśmy połowę swojego życia i obie wiedziałyśmy, że na tym jednym spotkaniu się nie skończy. Poznałam swoją bratnią duszę. Jednak ukryłam przed nią jedną rzecz. Nie powiedziałam jej o związku z Octavio.
Po wypiciu przepysznej kawy wymieniłyśmy się numerami telefonu i poszłam poszukać Cristiano. Zawitaliśmy do każdego boksu, zamieniliśmy kilka zdań z każdym kierowcą. Najlepiej bawiłam się chyba w obozie Mercedesa, razem z Hamiltonem. Lewis jest wspaniałą osobą. Cały czas uśmiechnięty, zabawny i szalony. Zrobiliśmy sobie milion zdjęć gdy Ronaldo rozmawiał z Rosbergiem, z którym nie mogłam znaleźć wspólnego tematu. Może dlatego, że nie miałam ochoty z nim rozmawiać, a może dlatego, że zwyczajnie go nie lubiłam.
Drugi trening spędziliśmy właśnie u nich. Gdy Brytyjczyk przebierał się ja zadzwoniłam do żony Alexa czy chcą nam towarzyszyć. Postanowiliśmy zwiedzić okolice. Hamilton podjął się stanowiska przewodnika i poszliśmy. Jedno było pewne, ten wyjazd zapamiętam do końca życia. Byłam bardzo wdzięczna za to, że Cristiano zdecydował się na taki prezent. Lewis pokazywał nam przepiękne miejsca, do wieczora, dokąd Sebastian nie zaczął marudzić. Maluch, gdy wracaliśmy usnął Alexowi na rękach. Gdy patrzyłam na to jak bardzo podobny jest do swojego taty i jak uroczo razem wyglądają coś we mnie pękło, jednak od razu odrzuciłam tą myśl i wszyscy wróciliśmy do swoich hoteli. Było już za późno aby gdzieś wychodzić, ale też za wcześnie aby iść spać.
- Oglądamy jakiś film? - zaproponował Portugalczyk.
- Czemu nie. Jaki? - usadowiłam się wygodnie na dwuosobowym łożu.
- Oby nie "Szybkich i wściekłych" nawet ja już to znam na pamięć. - Cristiano popatrzył na mnie z wielkim uśmiechem i iskierkami w oczach. - I oby nie "Szklaną pułapkę" - zaczęłam się śmiać
- To sam coś wymyśl. - włączył film, który o dziwo mnie zaciekawił już na samym początku. Jednak musieliśmy przerwać seans, ponieważ zadzwonił Marcelo. Ronaldo oburzył się, że jego koledzy dzwonią do mnie, a nie do niego, ale zaraz mu przeszło.
- Właśnie siedzimy u Jamesa i jest strasznie nudno. - powiedział z żalem a ja się zaśmiałam.
- Słyszałem! - krzyknął Kolumbijczyk.
- Szkoda, że cię, to znaczy was nie ma. Widziałem wasze zdjęcia w internecie. Chyba dobrze się bawicie. Oby tylko ten alkohol nie spowodował tego, że zostanę wujkiem. - zaśmiał się
- Marcelo! - krzyknęła Pilar i zabrała mu słuchawkę. Opowiedziałam jej o dzisiejszym dniu.
- Mam nadzieję, że o nas nie zapomnisz. - powiedziała to pewnie dla żartów, ale te słowa sprawiły, że zrobiło mi się cieplej na sercu. Wiedziałam, że na nią i na chłopaków mogłam liczyć o każdej godzinie dnia i nocy. Bardzo mi pomogli i sprawili, że zapomniałam o przeszłości. Gdyby nie oni pewnie siedziałabym teraz w domu ubrana w starą, rozciągniętą piżamę i z miską chipsów oglądała jakiś marny film. Albo co gorsza wróciłabym do Octavio i płakała gdzieś w kącie ciemnego pokoju. Zawdzięczałam im życie i mimo to, że byłam w Monte Carlo bardzo za nimi tęskniłam.

Trzeci trening spędziliśmy w McLarenie a kwalifikacje obejrzeliśmy w boksie Ferrari razem z Milą i Alexem. Czułam się w ich towarzystwie już bardzie swobodnie niż wczoraj i cieszyłam się na kolejne z nimi.
- Jakie macie plany na popołudnie? - zapytał zwycięzca kwalifikacji, Lewis Hamilton. Niegdyś postrzegałam go jako gburowatego i samolubnego, ale teraz, jak go poznałam osobiście, dotarło do mnie, że jest wspaniałym kierowcą oraz niezwykłym człowiekiem.
- My nie mamy żadnych. - odpowiedział za mnie Cristiano.
- My również. - odpowiedział Alex podnosząc małego chłopca. Po wspólnym zastanowieniu poszliśmy do hotelu Lewisa. Miał chyba jeszcze bardziej ekskluzywny pokój niż nasz, chociaż myślałam, że to niemożliwe. Miał również do własnej dyspozycji duży taras z pięknym widokiem. Była piękna pogoda, dlatego przez cały czas siedzieliśmy w tym miejscu. Mały Sebastian miał wielu partnerów do zabawy dzięki czemu Milagors mogła spokojnie ze mną rozmawiać i trochę odpocząć.
- Cristiano chyba bardzo lubi dzieci. - stwierdziła siedząca nieopodal na leżaku kobieta popijając kolorowy napój.
- Zdecydowanie. Jest wspaniałym ojcem. - uśmiechnęłam się na widok tego jak Cris bawi się z chłopcem.
- Planujecie własne? - w jej pięknych, brązowych oczach pojawiły się świecące iskierki. Zarumieniłam się.
- Nie rozmawialiśmy nigdy na ten temat. - popołudnie spędziliśmy w wspaniałej atmosferze, oczywiście robiąc sobie mnóstwo zdjęć, przy czy również wspaniale się bawiliśmy. Omówiłyśmy każdy temat związany z Formułą i piłką nożną. Okazało się, że Mila jest fanką Realu Madryt. Bez najmniejszego zastanowienia zaprosiłam ją na najbliższy finał.
~~~
Witam wszystkich :) mam nadzieję, że rozdział o spełniających się marzeniach Wam się podoba. Czekam na opinię i do zobaczenia. Do końca historii już coraz mniej.

11 lutego 2016

Rozdział 25

W ten słoneczny wtorek obudziłam się wcześniej niż zwykle. Gdy myślałam co stanie się już za kilka dni moje serce zaczynało bić tak szybko, że rzadko kiedy mogłam wysiedzieć w jednym miejscu. Roznosiła mnie energia i szczęście. Nie mogłam się doczekać tego dnia. Nie mogłam doczekać się aż zobaczę piękny tor w Monte Carlo. Fakt, że będę tam ze swoim chłopakiem, Cristiano Ronaldo, sprawiał, że wizja najbliższej przyszłość stawała się jeszcze piękniejsza.
Cristiano jeszcze spał, żeby go nie obudzić poszłam do łazienki. Po 15 minutach wyszłam umyta i ubrana w jeansowe krótkie spodenki i białą koszulkę z różowym nadrukiem. Całość dopełniłam czarnym paskiem i lekko różowymi sportowymi butami. Skierowałam się do kuchni gdzie zrobiłam sobie pyszną kawę i wzięłam się za szykowanie śniadania. Miałam dwie sprawne rączki, dlatego nie widziałam potrzeby aby w robieniu posiłku potrzebowała pomocy gosposi. Przekonałam kobietę aby usiadała i spokojnie wypiła kawę. Portugalczyk z pewnością jeszcze ją wymęczy swoimi zachciankami. Tak jak każdego dnia. Ronaldo dołączył do mnie po jakimś czasie z gołym torsem co spowodowało u mnie zawroty głowy. Miał takie boskie ciało, że nie mogłam oderwać od niego oczu. Przywiał się ze mną buziakiem i omówiliśmy szczegóły naszego wielkiego wyjazdu. To znaczy, dla mnie on był wielki i wyjątkowy. Cris do takich rzeczy był już przyzwyczajony, w końcu mógł mieć wszystko czego tylko zapragnął. Jednak cieszył się, przynajmniej na takiego wyglądał.
- Cristiano jadę do pracy. - powiedziałam wkładając dokumenty i telefon do ulubionej torebki.
- Czym jedziesz? - Piłkarz zbiegł ze schodów i stanął obok mnie.
- Pewnie swoim. - odpowiedziałam zarzucając torbę na ramię i podnosząc wzrok
- Nie chcesz wziąć któregoś z moich? - objął mnie a ja w duchu szczerze się uśmiechnęłam
- Mogę? - wolałam się upewnić czy wie co mówi.
- No jasne. Bierz, które chcesz - uśmiechnął się szeroko po czym pocałował mnie w głowę. Pożegnałam się i szczęśliwa wpadłam do garażu. Lamborghini, Mercedes, Audi, Ferrari a może McLaren? Który tu wybrać? Po dłuższych namysłach wybrałam McLarena. Jechało się nim wspaniale. Uwielbiałam szybkie samochody, a te, które posiadał Cristiano były niesamowite. Z nieschodzącym uśmiechem z twarzy dojechałam pod budynek pracy. Byłam pewna, że bez wścibskich komentarzy się nie obejdzie, ale nie myśląc o tym skierowałam się do gabinetu szefa, ponieważ musiałam z nim załatwić sprawę mojego wolnego.
- Szefie, chciałabym wziąć tydzień wolnego. Dogadałam się już z Michaelem i będzie mnie zastępować. To co musiałam zrobić, zrobiłam. - wyjaśniłam mu całą sprawę. Oczywiście nie wspominając tego gdzie i z kim zamierzam spędzić ten czas.
- Mia, nie ma najmniejszego problemu. Ciężko pracowałaś, należy ci się chwila odpoczynku. - zamieniliśmy jeszcze kilka zdań.
Przez cały dzień załatwiałam wszystkie sprawy, abym czas w Monako spędziła nie przejmując się pracą. 2 godziny przed regulaminowym zakończeniem pracy przyszedł do mnie szef z informacją, że jeżeli tylko mam ochotę mogę już wyjść z pracy. Dokończyłam właśnie wykonywaną pracę i skorzystałam z propozycji. Wsiadłam do pięknego McLarena i podskoczyłam do pobliskiej galerii. Już na parkingu zorientowałam się, że ludzie się na mnie dziwnie patrzą. Myśląc, że jestem gdzieś ubrudzona spojrzałam na swoje ubranie. Było w porządku. Dla pewności wyciągnęłam jeszcze lusterko z torebki i szybko się przejrzałam. Wyglądałam normalnie. Poprawiłam włosy i z podniesioną głową ruszyłam do sklepu. Idąc jednym z korytarzy oświeciło mnie. To wszystko przecież przez Ronaldo. Ludzie widzieli nasz pocałunek. Moje myśli powróciły do rozmowy z szefem. Czy to, że mogłam wziąć tydzień wolnego i to, że pozwolił wcześniej wyjść też było dzięki piłkarzowi. Głośno westchnęłam i weszłam do pierwszego sklepu. Same zakupy nie zajęły mi dużo czasu. Kupiłam tylko kilka drobiazgów.
Gdy wróciłam do domu Cristiano był jeszcze na treningu a Junior w przedszkolu. Zastanawiałam się co by tu zrobić mając do swojej dyspozycji taką przestrzeń. Postanowiłam pójść na siłownie. Przebrałam się, włączyłam muzykę w pomieszczeniu i zaczęłam ćwiczyć. Szło mi całkiem sprawnie i z uśmiechem na twarzy wykonywałam co raz to inne ćwiczenia. Wyrabiałam swoją sylwetkę dotąd aż nie przyszli chłopacy. Poszłam wziąć szybki prysznic po czym usiadłam obok Ronaldo na kanapie w salonie.
- Ludzie się na mnie dziwnie patrzą przez ciebie. - powiedziałam z udawaną nutką złości w głosie.
- Przeze mnie? - zdziwił się. Opowiedziałam mu sytuacje z dzisiejszego dnia. - Zacznij się przyzwyczajać. - podsumował i poszliśmy pakować swoje rzeczy na wyjazd. Junior nie chciał z nami jechać. Wolał jechać do babci. Wypychając walizki ubraniami tym razem nie ograniczałam się. Skończyliśmy późnym wieczorem. Zmęczeni, ale szczęśliwi usiedliśmy przed telewizorem z lampkami czerwonego wina. Obejrzeliśmy przypadkowo znaleziony film i poszliśmy spać.

Obudził mnie delikatny pocałunek w policzek. Otworzyłam powoli oczy i jak tylko zobaczyłam twarz Cristiano zaledwie kilka centymetrów od mojej szeroko się uśmiechnęłam. Przekręciłam się i już na nim leżałam. Mocno pocałowałam go prosto w usta. Nie protestował i odwzajemnił ten gest.
- Wstawaj! Jedziemy do Monako! - stanęłam nad nim na łóżku z wielkim uśmiechem i rzuciłam w niego poduszką. Złapał ją i położył pod głowę. - Wstawaj leniu. - miałam już zejść gdy złapał mnie za uda i zmusił aby upadła obok niego.
- Ja leń? - nachylił się nade mną i objął ręką z groźna miną. Gdy był tak blisko moje serce mimowolnie zaczynało szybciej bić. Momentami czasami mnie onieśmielał. Byliśmy już razem kilka tygodni a ja nadal kochałam go tak jak na początku i nie mogłam wyobrazić sobie tego jakby teraz go nie było. Zagryzłam dolną wargę i czekałam na to co stanie się dalej. Pocałował mnie. Długo i namiętnie.
Walizki były już włożone do samochodu. Junior zbierał swoje ostatnie zabawki, bez których nie mógłby wyjść z domu. A ja zastanawiałam się czy na pewno wszystko wzięłam. Po kilku minutach wszyscy siedzieliśmy w samochodzie. Zawieźliśmy Juniora do jego babci. Z panią Dolores zamieniłam tylko kilka zdań bo Cristiano cały czas mnie pośpieszał.
Gdy tylko wylądowaliśmy wyleciałam z samolotu jak głupia. Patrząc na te piękne budynki w oddali, na ten cudowny widok i pamiętając o tym, że niedługo spełnią się moje marzenia z moich oczu popłynęły łzy szczęścia. Stałam jak zahipnotyzowana i nie wierzyłam w to, że tu jestem. Cristiano podszedł do mnie i obejmując moje ciało od tyłu pocałował w szyję. Wsiedliśmy do podstawionego samochodu i pojechaliśmy do hotelu. Był bardzo dostojny i elegancki. Byłam pewna, że doba kosztowała majątek. Stałam w recepcji i z uwagą rozglądałam się po pomieszczeniu gdy Ronaldo rozmawiał z panem, który na jego widok mało co nie zemdlał. Jadąc windą obojętnie patrzyłam na lecące cyferki.
- Wiem co myślisz. Jesteś na mnie zła za to, że wybrałem taki hotel. - trafił w sedno. - Chciałem, żeby wszystko było idealnie. Chciałem, żebyś dobrze się czuła. - słuchałam go, ale nie zareagowałam. Gdy winda się otworzyła nie czekając na Portugalczyka podążyłam korytarzem. Po chwili podbiegł do mnie i mocno złapał mnie w pasie. - Nie bądź zła. - ponownie milczałam. - Zaraz ci przejdzie. Zamknij oczy. - dla pewności, że nic nie widzę zasłonił mi oczy ręką. Prowadził mnie przez dłuższą chwilę. Słyszałam kiedy otwiera drzwi, ale grzecznie zdawałam się na jego los. - Uwaga. - powiedział i zabrał ręce. Staliśmy przy wielkim oknie, prawdopodobnie w naszym apartamencie. Tuż pod naszymi oknami wiła się nitka toru. Zaniemówiłam z wrażenia. Po kilku sekundach, gdy doszłam do siebie odwróciłam się i pocałowałam piłkarza.
Kiedy nasze ubrania były już ładnie porozkładane na pułkach w szafkach postanowiliśmy zwiedzić okolicę. Było już ciemno a na ulicach nie było dużo ludzi. Można nawet stwierdzić, że było pusto. Co jakiś czas tylko mijaliśmy jakaś parę, albo mężczyznę, który po całym dniu pracy zmęczony wracał do domu. Nikt nie zwracał na nas uwagi. Spacerowaliśmy do późna. Zrobiliśmy sobie mnóstwo zdjęć, niektóre wstawiliśmy na portale społecznościwe, inne wysłałam do mamy Crisitano, Michaela i Pilar. Koleżanka zadzwoniła do mnie dosłownie za dwie minuty od wysłania wiadomości.
- Jak się bawicie? - zapytała podekscytowana
- Jest wspaniale. Mam najlepszego chłopaka na świecie. - uśmiechnęłam się spoglądając na towarzyszącego mi mężczyznę.
- Zazdroszczę. - westchnęła
- No ładnie czego ja się tutaj dowiaduję. Już ci się znudziłem. - usłyszałam wzburzony głos Sergio. Razem z Pilar zaczęłyśmy się śmiać. - Cześć gołąbeczki. Co tam u was?
- Wszystko dobrze kapitanie - powiedziałam ze śmiechem.
- Ale wrócicie do nas? Cris jak Cris znajdziemy innego na jego miejsce, ale ty jesteś niezastąpiona. - wyznał mi Hiszpan. Zapewniłam go, że za kilka dni będziemy z powrotem w stolicy Hiszpanii i Cristiano pomoże im wygrać finałowy mecz. Rozmawiałam z Pilar aż nie dotarliśmy do hotelu. Tam zanim poszliśmy do swojego pokoju zjedliśmy przepyszny posiłek.
Zmęczeniu podróżą i z nadmiarem wrażeń w świetle cudownego Monte Carlo zasnęliśmy bez najmniejszego problemu.
~~~
Dzisiejszy rozdział opublikowany później niż zwykle, ale mam nadzieję, że to nie problem i z wielką przyjemnością przeczytacie sobie na dobranoc.
Wielka wyprawa do Monako. Jak myślicie czy w okolicach legendarnego toru Formuły 1 stanie się coś nieprzewidywalnego?
Wszystkim tym, którzy dopiero zaczynają ferie życzę dużo odpoczynku i ciekawego spędzenia czasu a tym, którym się one właśnie skończyły, tak jak mi, życzę powodzenia.
Do zobaczenia za tydzień :*

5 lutego 2016

Rozdział 24

Była 10.30 a ja wstałam jako pierwsza z ogromnym bólem głowy. Nie wypiłam wczoraj zbyt dużo alkoholu a otaczający mnie świat wirował jakbym upiła się do nieprzytomności. Postanowiłam od razu iść do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, lekko się pomalowałam i założyłam sportowy zestaw, który składał się z spódniczki i bluzy. Po cichu zeszłam do kuchni. Tam czekając na poranną kawę przeglądałam portale społecznościowe i czytałam najnowsze wiadomości. W pewnym momencie rzucił mi się w oczy artykuł zatytułowany "Real Madryt o krok bliższy do mistrzostwa a Cristiano Ronaldo ma nową dziewczynę!!". Bez zastanowienia weszłam w notatkę. Najpierw ujrzałam nasze wspólne zdjęcie. Zjeżdżając niżej przeczytałam, że prawdopodobnie jestem tylko przykrywką do jego związku z jakimś mężczyzną, bo przecież jest gejem, że pewnie mi za to zapłacił, że tak naprawdę mnie nie kocha oraz rozmyślanie o tym czy jestem biologiczną mamą Juniorka czy też nie. Cały artykuł był absurdalny i wyssany z palca. Nie przeczytałam ani jednego dobrego zdania na mój temat a co więcej, nie znalazłam nic na temat samego spotkania dwóch drużyn. Ze złości rzuciłam telefon przed siebie na blat.
- Złość z samego rana? - zapytała Pilar wchodząc do kuchni w mojej bluzce. - Co się stało? - ruchem głowy wskazałam na leżący nieopodal telefon. Kobieta chwyciła go i odblokowała ekran. Z zamyśleniem, mrużąc oczy czytała materiał. Przyglądałam jej się z uwagą dopóki nie skończyła. - Można się o sobie dużo dowiedzieć, prawda? - uśmiechnęła się odkładając telefon.
- Nie rozumiem, co ja złego im zrobiłam?! Oni nic nie rozumieją. Ja jestem dziennikarką i ty też nią jesteś, ale żadna z nas nie pisała nigdy takich bzdur. Jak można pisać taki brednie?! Komu sprawia to radość. - schowałam twarz w dłoniach.
- Uspokój się. Jesteś dziewczyną Cristiano Ronaldo musisz się do tego przyzwyczaić i zwyczajnie to ignorować. Jak zaczniesz z nimi rywalizować będzie jeszcze gorzej. Dla ciebie i dla niego też. Nie przejmuj się. Wiem co mówię. - Pilar usiadła obok mnie z kubkiem kawy. Rozmawiałyśmy dopóki nie zeszli wszyscy. Zjedliśmy wspólnie śniadanie. Bardzo lubiłam spędzać z nimi czas. Byli jak moja rodzina. Najlepsi przyjaciela, na których zawsze mogłam liczyć a oni wiedzieli, że mają we mnie wsparcie. Gdy oni byli szczęśliwi ja też. Spędzając z nimi czas zapominałam o wszystkich problemach.
Sergio i Pilar jadąc do siebie do domu podrzucili mnie do pracy. Skierowałam się do gabinetu szefa aby zdać mu relacje z wyjazdu. Przekazałam najpilniejsze informację.
- Jak układała się współpraca z Michaelem? - zapytał przeglądając dokumenty.
- Bardzo dobrze. Wspaniale się dogadywaliśmy. - szef uśmiechnął się na znak zrozumienia.
- Cieszę się, że wasze relacje się poprawiły. Nie wiedziałem, że jesteś z Ronaldo. - momentalnie się zarumieniłam.
- Przepraszam, muszę iść. - odwróciłam się natychmiast i wyszłam. Wchodząc do swojego pokoju widziałam te dziwnie miny moich koleżanek. Zapewne zastanawiały się po co ja tu przyszłam. Przecież jestem z Ronaldo, a że ma sporą wypłatę nie muszę chodzić do pracy. Zlekceważyłam je i zaczęłam pisać wywiad z chłopakami z Sevilli.
- Długo jesteście razem? Dobrze się całuje? Jest miły? Poznałaś jego rodzinę? Jaki jest? - pytały jedna przez drugą stojąc za moimi plecami.
- Nic wam nie powiem - odwróciłam się przodem do nich krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- No weź coś powiedź. - jęczały.
- To moja prywatna sprawa. - ponownie obróciłam się na krześle
- Tak samo egoistyczna, samolubna i wredna jak ten cały Ronaldo - powiedziała jedna. Błyskawicznie stanęłam na nogach zaledwie kilka centymetrów przed jej twarzą.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Nawet go nie znasz! Nie masz prawda tak mówić! - krzyczałam jej prosto w twarz mocno gestykulując. Jeszcze chwila a wydrapałabym jej oczy.
- Mia! Mia! - do pomieszczenia wpadł Michael natychmiast zorientował się w całej sytuacji. Objął mnie w pasie jedną ręką próbując odciągnąć od koleżanki. - Uspokój się! - powtarzał.
- Kogo on sobie wybrał. Jestem sto razy lepszą kandydatką na dziewczynę dla takiego faceta. Nie zasługuje na taką smarkulę. - dolewała oliwy do ognia odrzucając swoje długie blond włosy. Próbowałam uwolnić się z objęć Michaela. Nie miałam z nim szans. Po chwili wyprowadził mnie na korytarz.
- Mia! Uspokój się! Co ty wyprawiasz?! - mówił mój przyjaciel trzymając mnie za barki.
- To ona zaczęła! - opowiedziałam mu całe zdarzenie
- Nie możesz tak na to reagować. Zignorują ją tak jak każdą inną osobę, która mówi coś takiego. Oboje wiemy jak jest naprawdę. Wrócisz tam i będziesz robiła swoje! - tłumaczył mi. Przez jego słowa dotarło do mnie, że trochę poniosły mnie emocje, ale należało jej się. Zrobiłam tak jak mi kazał. Co jakiś czas przychodził aby sprawdzić czy nikogo nie pobiłam. Po wykonaniu pracy zadzwoniłam po Cristiano, który po mnie przyjechał. Najpierw razem pojechaliśmy na małe zakupy a potem po Juniora do przedszkola. Wczoraj spał u babci, dlatego nie miałam okazji go spotkać. Gdy oboje stanęliśmy w drzwiach Młody Ronaldo przytulił się do moich nóg. Ukucnęłam przed nim i mocno przytuliłam. Był najsłodszym dzieckiem jakie poznałam.
Po powrocie do domu Junior od razu pobiegł się bawić a ja z jego tatą skierowaliśmy się do kuchni.
- Dlaczego bycie twoją dziewczyną to taka trudna praca? - zapytałam biorąc łyk soku.
- Bo jakby była łatwa to by było nudno i tyle kobiet nie chciałoby być na twoim miejscu. - powiedział nie świadomy wydarzeń w mojej pracy. - Coś się stało?
- Nie. - od razu zaprzeczyłam. - No może. - Ronaldo podszedł do mnie i objął mnie w pasie. - Nie ważne. - położyłam głowę na jego umięśnionej klacie.
- Ważne. Mów! Co się stało?
- Może lepiej pójdziemy popływać? - zaproponowałam zmieniając temat.
- Nie mam ochoty. - bawił się moimi włosami. Odsunęłam się minimalnie i patrząc się w jego błyszczące oczy zatrzepotałam rzęsami lekko się uśmiechając. - No dobra chodźmy. - uśmiechnął się całując mnie w czoło.
- Lecę się przebrać. - założyłam swoje ulubione błękitne bikini i pobiegłam na kryty basen. Cristiano już tam był. Wybierał muzykę. - Będziesz pływał w koszuli i jeansach? - zapytałam lekko dezorientowana.
- Nie będę pływał. Poleżę sobie. - ruchem głowy wskazał leżak przy basenie. Weszłam do wody. Przepłynęłam kilka długości basenu, w tym czasie Cristiano puścił jakieś piosenki i usadowił się na leżaku kładąc ręce pod głowę. Cały czas z uwagą mi się przyglądał. Podpłynęłam do brzegu.
- Będziesz tak leżał? Nie przyjdziesz do mnie? - zapytałam. Nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął. Przepłynęłam jeszcze kilka metrów i wyskoczyłam z basenu. Podeszłam powoli do mojego chłopaka i okrakiem usiadłam mu na uda. Chwycił mnie w pasie i podciągnął wyżej. Teraz siedziałam na jego biodrach. Położyłam się na jego twardy brzuch i klatkę całując prosto w usta. Zdjęłam mu czapkę i wplotłam swoje palce w jego włosy a na plecach czułam jego dłonie. Położyłam na chwilę głowę na jego piersi. Ponownie zaczęłam go całować. Zaczęłam powoli wstawać, zmuszając go żeby zrobił to samo. Nasze usta cały czas były złączone. Powoli zaczęłam się cofać szukając krawędzi basenu. Delikatnie sprawdziłam czy nie ma niczego wartościowego w kieszeniach. Nie zorientował się. Objęłam jego ciało tuż przed tym jak razem wpadliśmy do wody. "Ale będzie zły" pomyślałam gdy oboje wypłynęliśmy na powierzchnię. Próbowałam wyczytać z jego twarzy jakąś reakcję. To było niemożliwe. Nagle jego wyraz twarzy zmieniał się w coraz to bardziej zły. Nie mogłam wytrzymać i wybuchłam śmiechem. On zrobił to samo. Po chwili zbliżył się do mnie i ponownie zaczął całować.
- Wariatka. - powiedział gdy wychodziliśmy z wody. Leżeliśmy cali mokrzy na leżaku przytuleni do siebie. Całkiem sporo rozmawialiśmy. Gdy zrobiło nam się zimno poszliśmy się przebrać a następnie pobawić z Juniorem.
~~~
24 rozdział pisany bardzo na szybko, ale jestem z niego zadowolona. Zdecydowanie miałam wenę podczas jego pisania :)
Mam ogromną nadzieję, że rozdział się dodał. Pierwszy raz korzystam z automatycznej publikacji i nie mam możliwości sprawdzenia. Liczę na nutkę szczęścia i komentarze oczywiście.
No i oczywiście, z racji tego, że dzisiaj jest 5.02 a tego dnia swoje urodziny obchodzi jeden z  głównych bohaterów mojego opowiadania, Cristiano Ronaldo chcę skorzystać z okazji i jeszcze tu życzyć mu wszystkiego najlepszego. Jemu i przy okazji Neymarowi ♥ Najlepszego panowie.