25 września 2015

Rozdział 5

Obudziłam się o 11.30. Totalnie nie chciało mi się iść do pracy, ale nie miałam wyjścia. Octavio o tej porze pracował już od jakiś 4 godzin. Odruchowo sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej obok łóżka. Czekał na mnie SMS o treści:"Czy moja księżniczka już wstała? Jak głowa?" Wiadomość była oczywiście od Michaela. Szybko odpisałam i poszłam się ogarnąć do łazienki. Po jakiś 20 minutach byłam gotowa. Założyłam coś zwyczajnego czyli jeanowy, cienki kombinezon. Poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Do tostów zrobiłam sobie kawę. Gdy skończyłam jeść zegar wskazywał 12:20. To dzisiejsze szykowanie się do pracy jakoś wolno mi szło. Byłam już gotowa do wyjścia, ale zadzwoniłam do mojego wczorajszego partnera z propozycją o podwózkę. Oczywiście nie odmówił, jednak musiałam zaczekać bo jeszcze nie był gotowy. Żeby się nie nudzić weszłam na portale i newsy sportowe. O 12.30 wyjechałam z domu. Zajechałam po kolegę i pojechaliśmy do pracy. Pod budynkiem byliśmy o 12:45.
Szliśmy do swoich pokoi, ale zaczepił nas szef. Chciał wiedzieć jak bawiliśmy się wczorajszego wieczoru. Opowiedzieliśmy mu najciekawsze wydarzenia. Obie strony z tej imprezy były zadowolone. My dlatego, że dobrze się bawiliśmy a szef dlatego, że miał przedstawicieli na spotkaniu i sam nie musiał na nie iść. Po rozmowie poszliśmy choć trochę popracować. Na mnie czekał jeszcze wywiad.
Z pracy wyszłam dopiero o 17.00. Byłam bardzo zmęczona. Pojechałam do domu. Octavio jeszcze nie było. Ostatnio bardzo późno wracał. Stwierdziłam, że tego wieczoru odpocznę. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przed telewizorem. Gdy film się skończył poszłam się wykąpać. Byłam śpiąca. Mojego chłopaka nadal nie było. Wzięłam książkę i usadowiłam się wygodnie na łóżku w sypialni. Przeczytałam kilka stron, ale nie mogłam już opanować opadających powiek. Odłożyłam książkę i poszłam spać, niestety w samotności.

*kilka dni później, sobota*
Wspaniałe uczucie jest obudzić się o 10.00 w sobotę z myślą, że po pierwsze nie musisz iść do pracy a po drugie, że jest weekend formuły 1 i że twój ulubiony klub rozgrywa dzisiaj mecz. Octavio wyjątkowa miał dzisiaj wolne. Cieszyłam się z tego dnia. Mój chłopak już nie spał, ale leżał obok mnie i wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
- Dzień dobry kochanie - przywitał mnie uśmiechem i buziakiem w policzek.
- Długo tak leżysz?
- Nie, chwilę. A ty taka szczęśliwa dlatego, że mnie widzisz?
-Taa, chciałbyś. - powiedziałam sarkastycznie wchodząc do łazienki. Ubrałam się w coś wygodnego bo nie miałam zamiaru nigdzie dzisiaj wychodzić. Założyłam leginsy i luźną koszulkę. Gdy Octavio wyszedł z łazienki poszliśmy do kuchni zrobić śniadanie. Wybłagałam, żeby zrobił jajecznicę. Robił najlepsze jakie kiedykolwiek jadałam. Usiałam na krześle i wpatrywałam się jak kucharzy. Tak bardzo go kocham. Za wszystko. Za jego wady i zalety, za to, że jest przy mnie. Po prostu za wszystko. Czułam się przy nim jak w niebie i nie chciałam nikogo innego. Razem usiedliśmy do śniadania.
- I jak ci smakuje?
- Jak zawsze jest przepyszna - nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.
- Powiesz mi dlaczego jesteś taka uśmiechnięta?
- Nie mów, że zapomniałeś?! Przecież mówiłam o tym przez cały tydzień - trochę się wkurzyłam bo wyszło jak mnie słucha, ale nie chciałam być jak inne dziewczyny i nie chciałam robić awantury. Dlatego momentalnie mi przeszło i tylko udawałam żeby trochę się potrudził. Nigdy nie rozumiałam dziewczyn, które nie odzywały się do swoich chłopaków przez kilka dni bo coś im się ubzdurało. Albo używały tekstu "Domyśl się". Nie chce być taka bo samą mnie to wkurzało.
- Oj kochanie, przecież wiesz, że dużo pracuję - zaczął się tłumaczyć.
- To znaczy, że masz mnie nie słuchać?!
- Przecież słucham. Znów idziesz na imprezę?- uśmiechnął się z nadzieją, że trafił.
- Nie. Zgaduj dalej.
- Umówiłaś się z koleżankami?
- Nie - nie byłam zła, byłam ciekawa kiedy zgadnie.
- A może jakaś podpowiedź? Jaka to dziedzina?
- Sport - powiedziałam z nadzieją, że teraz od razu zgadnie.
- Idziesz na mecz?
- Chciałabym... ale jesteś blisko.
- No to pewnie gra Real.
- Bingo! ale to jeszcze nie wszystko - dzisiaj wieczorem grał najlepszy klub na świecie, klub z najwspanialszymi piłkarzami, z ogromną historią, z ludźmi, którzy nauczyli wielu rzeczy swoich kibiców. Oczywiście chodzi o Real Madryt. Jestem fanką piłki nożnej od kilku lat. Królewskim kibicuję od początku mojej przygody z tym sportem. Każda ich wygrana ogromnie mnie cieszy za to porażki i kontuzję piłkarzy ogromnie bolą. Kocham tych chłopaków najbardziej na świecie. Za każdego mocno trzymam kciuki i życzę im jak najlepiej. Mimo wszystko jeden od zawsze i na zawsze zostanie na pierwszym miejscu. Jest to Cristiano Ronaldo. Podziwiam go za grę, pasję i miłość do piłki, za to jakim jest człowiekiem, za wytrwałość. Za wszystko. Każdy jego gol sprawia, że robi mi się cieplej na sercu, za każdym razem jestem z niego dumna tak samo jak z każdego piłkarza Realu Madryt. Czasami się zastanawiam jak by to było gdybym ich poznała, ale to chyba niemożliwe. Co mówić o poznaniu jak nawet nie byłam na stadionie.  Mieszkam w Madrycie, ale jakoś tak wyszło, że jeszcze nie znalazłam na niego drogi. Muszę kiedyś odwiedzić Bernabeu i chociaż ich zobaczyć.
- No to co jeszcze nie mam już pomysłu. Może druga podpowiedź?
- Sport
- Też?! To tak: piłka już była, siatkówki dzisiaj raczej nie ma innych chyba nie oglądasz. Poddaję się.
- No wiesz... zaraz się obrażę! A formuła?!
- Aaa no tak.  No to prawie zgadałem. Dzisiaj jest mecz a jutro wyścig.
- Brawo. Jestem z ciebie dumna. - Formuła 1 to mój drugi ulubiony sport. Mimo tego, że oglądałam ją krócej niż piłkę kochałam równie mocno. Podziwiam tych facetów jak nikogo innego. Podczas każdego okrążenia mogą zginąć i każdy o tym dobrze wie, mimo to nadal się ścigają. Robią to co kochają i pozwalali robić mi to co kocham ja. Nie ważne czy jadą o 6:00 czy o 14:00 oglądam każde rozgrywki i wspieram swoich faworytów. Niestety jakoś tak się złożyło, że nie mogłam ich wspierać na żywo. Bardzo chciałabym zawitać na jakimś weekendzie wyścigowym, ale jak do tej pory nie wyszło. Wiem, że muszę to nadrobić.
- O której jadą? - zapytał wkładając naczynia do zmywarki.
- O  14:00. Oglądasz ze mną?
- Mogę. - usiedliśmy razem na kanapie w salonie i odwiedzaliśmy strony internetowe aż do 13:00 czyli do rozpoczęcia studia przed kwalifikacjami. Wyłączyłam laptopa i włączyłam studio. Mój chłopak jak zawsze zadawał milion oczywistych mi pytań. Cierpliwie na każde odpowiadałam. Obejrzeliśmy studio a następnie kwalifikacje. Niestety moich faworytów nie było na czołowych miejscach, ale i tak szykował się ciekawy wyścig.
Razem z moim chłopakiem postanowiliśmy pojechać na szybkie zakupy. Sprawnie się przebraliśmy i pojechaliśmy do ogromnego centrum handlowego po zakupy. Jak weszliśmy zobaczyliśmy tłum ludzi, flesze i kamery w jednym ze sklepów. Od dziecka lubiłam zbierać autografy i mieć zdjęcia z sławnymi osobami dlatego weszliśmy w ten dziki tłum. Okazało się, że w tym sklepie jedna hiszpańska aktorka robiła promocję swojego nowego filmu. Oczywiście najpierw trzeba było kupić płytę z filmem. Octavio stwierdził, że kupi, żeby sprawdzić czy opłacało się stać w tym tłumie. Kolejka szła jak sama chciała. Jedni się wpychali inni wychodzili. Nikt nie mógł tego opanować. Mojego chłopaka powoli trafiał już szlak, z resztą tak samo jak mnie. Jednak podjęliśmy decyzję że jeszcze chwilę postoimy a jak nie dostaniemy się do niej to się poddajemy. Zawsze mnie to zastanawiało i jednocześnie denerwowało. Żeby dostać autograf albo zdjęcie od sławnej osoby trzeba było czekać nawet kilka godzin aż łaskawie ci go dała. Przecież ta osoba jest sławna tylko dzięki fanom. Jakby ich nie było, nie byłoby jej. A ona robi łaskę, że podpiszę kartkę albo uśmiechnie się do zdjęcia. Jeśli nie jesteś kimś popularnym możesz zapomnieć o względach.
Gdy mieszkałam jeszcze w rodzinnym mieście, poszłam raz na towarzyski mecz tamtejszych klubów. Po meczu chciałam iść po zdjęcia i autografy. Nie ma tak dobrze...mogłam pomarzyć, nie wpuścili mnie i tłumaczyli się tym, że nie mogą bo ich zwolnią a jak chce to mogę poczekać przy bramie wyjazdowej. A tam albo cię oleją albo wyjątkowo ktoś się zatrzyma. Oczywiście tak zwanych celebrytów wpuszczali i nikomu oni nie przeszkadzali. No, ale cóż takie jest życie i nigdy tego nie zrozumiem.
Po kilku minutach stania dostałam autograf i razem z Octavio zrobiliśmy sobie z nią zdjęcie. Potem ruszyliśmy na zakupy. Jak na małe zakupy kupiliśmy sporo rzeczy. Obładowani torbami wróciliśmy do domu. Zrobiliśmy sobie kawy i usiedliśmy w salonie. W międzyczasie wpadł kolega mojego chłopaka po jakieś dokumenty. Do końca wieczora cieszyliśmy się sobą i odpoczywaliśmy. W końcu wybiła 20:20. Poszłam założyć koszulkę Realu z nazwiskiem Ronaldo a mój chłopak uszykował jedzenie i usiedliśmy przed telewizorem. Jak zobaczyłam moich kochanych chłopaków wychodzących na murawę od razu się uśmiechnęłam. Szykowało się wspaniałe widowisko. Podczas meczu rzadko kiedy mogę wysiedzieć i w tym przypadku było tak samo. Co chwila krzyczałam a to, że spalony, a to, że faul. Octavio mi nie odstępował. Darliśmy się z nadzieję, że sędzia nas usłyszy i zmieni decyzję, niestety tak się nie stało. Gdy padł pierwszy gol Sergio Ramosa wtedy już kompletnie poniosły mnie emocje. Do końca połowy padły jeszcze dwa gole. Końcowy wynik wynosił 6:1. Byłam taka dumna z moich chłopaków. Po meczu poszliśmy spać.
~~~
Ten rozdział dużo do opowiadania nie wnosi, ale obiecuję Wam, że to "cisza przed burzą". Szykujcie się na coś wielkiego.
Misie dajcie znać w komentarzach jak Wam się podoba.

18 września 2015

Rozdział 4

Weszłam do domu i pierwsze co zrobiłam, to wstawiłam ekspres na kawę. Położyłam swoje zakupy na kanapie i poszłam się odświeżyć. Gdy skończyłam kawa była już gotowa. Wzięłam kupek i usiadłam na ulubionym fotelu w salonie. Pijąc cieplutki napój rozmyślałam jak się ubrać, umalować, uczesać i czy będzie fajnie. Wzięłam telefon i postanowiłam napisać SMS do Octavio: "Dzisiaj wieczorem idę na spotkanie biznesowe, nie wiem, o której wrócę. Całuję." Mam nadzieję, że nie będzie zły. Jest bardzo zazdrosny i czasami ponoszą go emocje, ale każdego czasami ponosi. Pamiętam jak zrobił mi awanturę o to, że nocowałam u kolegi. Zostałam u niego, bo musieliśmy dokończyć projekt na studia. Co prawda do niego zadzwoniła, ale i tak się zdenerwował. Jak wróciłam to najpierw na mnie nawrzeszczał, potem wyniósł się do hotelu i nie odzywał się do mnie przez 4 dni, ale na koniec i tak wrócił przepraszając. Czasami mu się zdarza na mnie nawrzeszczeć, ale w każdym związku tak bywa.
Na wiadomość nic nie odpisał. Dopiłam kawę i poszłam powoli się szykować. Była 17:30, byłam pewna, że zdążę, ale wolałam wszystko zrobić na spokojnie. Najpierw zabrałam się za makijaż. Lubię lekko, naturalny i świeży, ale, że to impreza postawiłam na mocną szminkę.
Ta sprawa była już gotowa. Gdy rozmyślałam nad fryzurą odpisał mój chłopak: "Gdzie i z kim?" Wkurzyłam się, wiec rzuciłam telefon na łózko i zaczęłam rozczesywać włosy. Moja fryzura nie była skomplikowana. Były to naturalnie, rozpuszczone włosy. Przyszedł czas na ubranie, ale za nim je założyłam poszłam spakować dokumenty na jutro do pracy. Wiedziałam, że wrócę późno a rano nie będzie mi się chciało ich szukać. Gdy już to załatwiłam poszłam dalej się ubierać. Przebrałam się i spędziłam jeszcze kilka minut przed lustrem. Zrobiłam sobie zdjęcie i wysłałam je do Octavio z podpisem: "Twoja piękna dziewczyna, dziś wieczorem zaszaleje. Udanej pracy." To, że się wkurzy było oczywiste, ale o to mi chodziło. To samo zdjęcie wysłałam do Michaela. To zaś podpisałam tak: "Nie będziesz się mnie wstydził?". Za nim się obejrzałam mój kolega odpisał: "Moja piękna partnerka tego wieczora. Wyglądasz cudnie. Nic nie zmieniaj." Uśmiechnęłam się, wstawiłam jeszcze zdjęcie na instagrama i facebooka. Mimo, tego, że Michael kazał nic nie zmieniać, dołożyłam kolczyki i bransoletkę. Byłam gotowa. Teraz tylko czekałam na mojego dzisiejszego partnera. O 19:30 czyli tak, jak byliśmy umówieni zajechał pod mój dom. Zabrałam torebkę, zamknęłam dom i poszłam w kierunku samochodu. Był ubrany w ciemne spodnie i sportową koszulę, na krótki rękaw. Przywitał mnie buziaczkiem w policzek.
- Wyglądasz, jeszcze piękniej - powiedział otwierając mi drzwi samochodu.
- Dziękuję, w końcu ty wybrałeś ten zestaw.
W klubie byliśmy o 19:55, ale większość osób już była. Podeszliśmy do stolika i ze wszystkimi się przywitaliśmy.
-Ooo Mia, kogo ty ze sobą przyprowadziłaś? - zapytał kolega zarówno mój jak i Michaela.
- A szedł za mną jakiś bezdomny, więc stwierdziłam, a niech się facet rozerwie. Takie smutne ma to życie. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko? - zaśmiałam się i spojrzałam na kolegę.
- Siadajcie i mówcie lepiej czego się napijecie?
- Ja poproszę drinka a on dzisiaj niepijący.
- Kac czy ciąża? - zapytał dowcipny znajomy.
- Niestety nie trafiłeś. Dzisiaj robię za towarzysza i taxówkę. - odezwał się w końcu Michael, kiedy wzięłam pierwszego łyka kolorowego napoju.
- Noo wiesz...dzięki...nie odzywam się do Ciebie! - Panie, które były z nami od razu zorientowałaby się, że ściemniam i zaczęły rechotać pod nosem, ale nic nie powiedziały o swoich podejrzeniach. W klubie nie było dużo osób. Kilka imprezowiczów tańczyło, inni siedzieli przy stoliku a jeszcze inni... w sumie trudno określić co właściwie robili. Muzyka była idealna do tańczenia a atmosfera wspaniała. Wiedziałam, że będziemy się świetnie bawić.
- Moja księżniczko, nie obrażaj się. Chodź zatańczymy.
- Nie chcę z Tobą. - udawałam urażoną dziunię, ale cały czas chciało mi się śmiać, tak samo jak dziewczynom.
- Nie masz wyjścia - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą na parkiet. Co jak co, ale tańczyć to on umie. Świetnie się bawiłam. W niektórych momentach zastanawiałam się co on ze mną właściwie robi. Momentami byłam pod wrażeniem tego, że da się tak tańczyć. W jego ramionach czułam się wspaniale. Zapominałam o wszystkim i w ogólne nie obchodziło mnie co pomyśl sobie Octavio. Gdyby nie pracował byłby tutaj ze mną. Pod koniec 3 piosenki nachylił się nad moim uchem i zapytał:
- Nadal się gniewasz?
- Nie no co ty. Przecież żartowałam.
- Wiedziałam, że znów robisz sobie jaja. Szkoda tylko, że zawsze ze mnie.
- Sam się dajesz. Dziękuję, że tu ze mną jesteś - wspięłam się na palce i pocałowałam go w policzek.
- Może odpoczniemy?
- Dobrze - złapał mnie za rękę, mimo tego, że sytuacja tego nie wymagała. Poszliśmy do stolika, chłopacy zorientowali się, że już się nie gniewam a dziewczyny łącznie ze mną zaczęły się śmiać. Usiedliśmy do stolika. Co jakiś czas jakaś para szła tańczyć, inna przychodziła. Bawiłam się a to z Michaelem, a to z innymi chłopakami. Zastanawiałam mnie jedna rzecz: dlaczego Octavio nie dzwonił? Czy go nie obchodzę? Czy nie ma czasu? Czy nie chce? Zawsze w takich sytuacjach dzwoni średnip dwa razy na godzinę a tutaj nic. Ale nie miałam zbytnio czasu ani ochoty, żeby się tym przejmować. Nie dzwoni, lepiej dla mnie.
Około 1:30 zaczęliśmy się powoli rozchodzi. Nie każdy miał tak cudownego szefa, jak my, który pozwolił przyjść swoim pracownikom później do pracy..
- Mia, nie bierzesz torebki?- zapytał mój partner podając mi ją. Wypiłam trochę, ale nie byłam pijana. Funkcjonowałam normalnie. Wzięłam torebkę, pożegnaliśmy się z kilkoma osobami, które dopijały jeszcze swoje napoje i wyszliśmy z klubu. Pogoda była wspaniała. Ciepła, bezchmurna, gwieździsta noc. Szliśmy powoli ciesząc się pięknym wieczorem i rozmawiając o niczym. Gdy podeszliśmy do samochodu moco przytuliłam Michaela dziękując mu, już po raz setny za wspaniały wieczór. Na znak udanego wieczoru zrobiliśmy sobie zdjęcie, które jak zawsze wstawiłam na dwa moje ulubione portale. Często wstawiałam tam zdjęcia.  O 2:15 byłam już pod domem. Michael zaraz jak tylko mnie odstawił pojechał do siebie, widać było po nim, że jest bardzo zmęczony, z resztą tak samo jak ja. Po cichu weszłam do domu. Octavio już był, ale na szczęście spał. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż i przebrałam się w piżamę. Najciszej jak tylko umiałam weszłam do sypialni i delikatnie wślizgnęłam się pod kołdrę. Nic nie poczuł. spał jak zabity. Długo nie mogłam zasnąć. Kręciłam się po łóżku i wspominałam wspaniały wieczór. Ostatnia godzina jaką pamiętam to 3:20. Potem chyba zasnęłam.

~~~
Zapraszam do czytania i czekam na komentarze. A co do komentarzy to nie wiem co się dzieję bo pod pierwszym rozdziałem miałam ich aż 14, pod drugim 6, a pod trzecim zaledwie 2. Pokażcie mi, że tu jesteście i pozostawcie po sobie komentarz. Nie ważne jakiej długość by on był, nie ważne czy z anonima czy nie, każdy sprawia radość i  podnosi chęć dalszego pisania.

11 września 2015

Rozdział 3

Otworzyłam drzwi i weszłam do dużego, eleganckiego pokoju szefa.
- Dzień dobry szefie, podobno Pan mnie prosił.  - powoli podeszłam do biurka, przy którym siedział.
- Witaj Mio. Usiądź - przystałam na prośbę - Dziękuję, że tak szybko przyszłaś.
- Nie ma problemu szefie. Więc o co chodził? - zapytałam niepewnie.
- Ostatnio jesteś wzorową pracownicą, jestem z Ciebie bardzo zadowolony. Cieszę się, że tutaj pracujesz i mam nadzieję, że Tobie też tu dobrze. Widać, że robisz to co lubisz i bardzo się poświęcasz.
- Dziękuję za miłe słowa.
- Nie masz za co dziękować. Należy Ci się to. - zrobił dłuższą przerwę - Mam dla Ciebie propozycję. Odbędzie się biznesowe spotkanie dla osób z naszej branży w klubie, ale spokojnie to nie będzie sztywne i nudne wyjście. To taka dyskoteka. Będą redaktorzy, szefowie i inni. Chciałbym, żebyś nas reprezentowała. Oczywiście z racji tego, że to jest dzisiaj dostaniesz pieniądze na to wyjście. Możesz też wziąć osobę towarzyszącą. Co ty na to?
- Pan mówi poważnie?! Byłabym zaszczycona. Bardzo dziękuję. - czyli na wieczór mam już plany. Nie będę bezczynnie siedzieć przed telewizorem, na dodatek sama i oglądała to co popadnie. Bardzo się cieszyłam. Szef wstał i podszedł do sejfu. Wpisała tajny szyfr, wziął kilka banknotów i starannie zamknął stalowe drzwiczki. Podszedł do biurka i położył banknoty tuż przede mną.
- Ma nadzieję, że tyle wystarczy. - spojrzałam na leżące pieniądze i aż oczy mi się zaświeciły, mimo tego, że nie przepadałam za zakupami. - Spotkanie odbędzie się o 20.00, tu masz adres - powiedział podając mi kartkę z adresem. - Nie obowiązują stroje wieczorowe. Wiesz już z kim pójdziesz? - zapytał z powrotem siadając za biurkiem.
- W sumie nie wiem. Mój chłopak dzisiaj do późna pracuje. Mogę zabrać ze sobą Michaela ?
- Oczywiście. To nawet dla nas lepiej. Jak będziecie musieli, możecie nawet wyjść godzinę wcześniej z pracy.
- Bardzo dziękuję. Zaraz pójdę do niego i wszystko mu opowiem. Jeszcze raz dziękuję. - Wzięłam pieniądze i schowałam je do tylnej kieszeni spodni. Wstałam i ruszyłam ku wyjściu. - Do widzenia.
- Bawcie się dobrze i nie naróbcie mi obciachy. - zażartował.
Gdy wyszłam z gabinetu od razu ruszyłam do Michaela. Był w swoim pokoju.
- Michael, mogłabym Cię prosić? - stanęłam w drzwiach i zapytałam
- Uuu.. Michael co przeskrobałeś? - zaczął się śmiać jeden z jego kolegów.
- Możesz spokojnie powiedzieć przy wszystkich. My nie mamy przed sobą żadnych tajemnic - odpalił drugi robiąc dziwną minę.
-Idioci - podsumował ich Michael - Już idę. - wyszedł do mnie i zamknął za sobą drzwi - Coś się stało?
- Podobno zostaniesz tatusiem? - zapytałam z  poważną miną.
-Co?! Ja ?! Skąd wiesz?! - spanikował.
-Hahaha - zaśmiałam się - Żartowałam -  uśmiechnęłam się zwycięsko bo zawsze udaje mi się go wkręcić.
- Weź przestań! Nienormalna jesteś? Dlaczego zawsze udaje Ci się mnie podejść?! - zdenerwowany podniósł głos. - Chcesz coś jeszcze czy tylko przyszłaś się ponabijać?!
- Dobra, czekaj. - złapałam go za rękaw, gdy otwierał już drzwi. - Co robisz dzisiaj wieczorem?
- Pewnie będę siedział w domu.
- Chciałbyś iść ze mną na spotkanie biznesowe? - jego mina była "pełna" entuzjazmu. Nie był zadowolony z propozycji, więc szybko dodałam - Tłumaczę na nasze: impreza w klubie z osobami z naszego środowiska - jego twarz błyskawicznie zmieniła wyraz.
- Impreza mówisz? - jeszcze bardziej się uśmiechnął - Jasne, ze pójdę, ale dlaczego nie pójdziesz z Octavio?
- Octavio dzisiaj do późna pracuje, po za tym to nie jego klimaty. Siedziałby cały czas naburmuszony, do nikogo by się nie odzywał i zepsułby mi tylko cały wieczór.
- I myślisz, że ze mną będzie fajniej?
- Mam taką nadzieję. - Opowiedziałam mu całą sytuację a potem umówiliśmy się o 15.00 przy głównym wejściu. Kto by nie skorzystał z takiego przyzwolenia jakim jest wcześniejsze wyjście z pracy?
Wreszcie mogłam iść do siebie.  Włączyłam komputer i zajęłam się pracą  Tak zleciały mi 3 godziny. Posprzątałam miejsce pracy, pożegnałam się i ruszyłam do miejsca spotkania. Mój kolega już tam był.
- W końcu! Ile można na Ciebie czekać? - powiedział otwierając mi drzwi.
- Spóźniałam się tylko 2 minuty. Już nie przesadzaj. Jak już dzięki mnie wyrwałeś się wcześniej z pracy pojedziesz ze mną na zakupy. - oznajmiłam.
- Dobra, wybierzemy Ci coś, żebyś chociaż w połowie dorównywała mojego urokowi, żebyś nie przyniosła mi wstydu. Beze mnie sobie nie poradzisz. - uderzyłam go w ramię.
- Wsiadaj, skromny człowieku - rozmawiając i wygłupiając się szybko dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do centrum handlowego i zaczęliśmy szukać sklepu, w którym mogłabym coś dla siebie znaleźć. Gdy przechodziliśmy między wieszakami i półkami zauważyłam sukienkę. Bardzo ładna. Pani, która tam pracowała zaczęła szukać ubrania w moim rozmiarze. Niestety takiego nie było, zdecydowałam więc wziąć większy. Poszłam do przymierzalni, a gdy z niej wyszłam czekała już na mnie miła pani i Michael.
- Nawet w za dużej sukience wygląda Pani świetnie.
- Dziękuję, jednak nie wiem czy się na nią zdecyduję. - powiedziałam przeglądając się w lustrze.
- Pani chłopakowi chyba się podoba - stwierdziła pracownica sklepu spoglądając na mojego towarzysza.
- Chciałbym... - skomentował pod nosem Michael. Niestety obie to usłyszałyśmy, ale tylko ja zorientowałam się o co mu chodzi.
- Co takiego? - zapytała kobieta.
- Chciałabym..., żeby ta sukienka była w jej rozmiarze. - wybrnął. - Na pewno wyglądałaby jeszcze lepiej. Dobra Mia, leć się ubrać bo tracimy czas. - poszłam się przebrać, oddaliśmy sukienkę i poszliśmy na dalsze poszukiwania stroju. O sytuacji w przebieralni żadne z nas nie wspomniało.
Na zakupach spędziliśmy  1,5 godziny. Jak na kobietę szykującą się imprezę to dosyć krótko. Zakupy były udane. Oboje byliśmy zadowoleni z zakupów. Wybraliśmy białą, cienką koszulę z szerokimi rękawami, krótkie, czarne spodenki z cekinami i czarne szpilki z szerokimi paskami. Odwiozłam Michaela do domu a sama pojechałam do siebie.

~~~
Jak co piątek pojawia się kolejny rozdział. Zapraszam do czytania i czekam na komentarze.

4 września 2015

Rozdział 2

Obudziłam się o 8.00. Na szczęście do pracy miałam dzisiaj na 11.00, więc spokojnie mogłam wykonać poranne czynności. Mojego chłopaka już nie było, często zaczynał pracę tak wcześnie. Zwlekłam się z łóżka robiąc sobie luźnego koka i zastanawiając się dlaczego Octavio był taki miły i romantyczny. Może przesadzam, ale na prawdę mnie to zastanawia, bo nigdy tak się nie zachowywał. Może chciał mi coś wynagrodzić, może odpokutować a może po prostu chciał żebym była szczęśliwa. Odpowiedź niestety znał tylko on. Zaspana i w piżamie zeszłam na dół do kuchni. Włączyłam ekspres na kawę i radio. W dobrym humorze zrobiłam sobie omleta. Usiałam przy wyspie w kuchni i włączyłam laptopa, żeby poczytać komentarze pod zamieszczonym wczoraj zdjęciem. Moi znajomi gratulowali nam i życzyli kolejnych trzech lat razem. Niestety znaleźli się też tacy, którzy uważali, że jestem z Savedro tylko dlatego, że mam dużo pieniędzy. Jest bogaty to prawda, ale ja na prawdę go kocham i chce z nim być. Mam pracę, zarabiam, co prawda nie dużo, ale zawsze to moje pieniądze. Wcale nie potrzebuję jego. Wyłączyłam laptopa, posprzątałam po śniadaniu i poszłam na górę, żeby się ubrać. Załatwiłam poranne czynności i założyłam krótkie jeansowe spodenki, czarny t-shirt i żółty, dłuższy sweter. Ten zestaw dopełniłam złotym łańcuszkiem i balerinami.  Była 9.30. Stwierdziłam, że przed pracą zdążę jeszcze zrobić spożywcze zakupy. Wzięłam torebkę, zamknęłam dom i wsiadałam do swojego sportowego mercedesa. O tej porze nie było dużo ludzi, wiec bez problemy zaparkowałam i zrobiłam zakupy. Gdy wychodziłam z supermarketu zadzwonił Octavio:
- Cześć słońce. - Usłyszałam w słuchawce.
- No hej. Co tam? - zapytałam otwierając samochód.
- Dzisiaj muszę zostać dłużej w pracy.
- Dlaczego? - włożyłam  zakupy do bagażnika i zaczęłam pakować się do pojazdu.
- Przecież wiesz, że czasami muszę.
- No  dobra, dobra. Pogadamy potem bo właśnie jadę do pracy.
- Pa. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - rozłączyłam się i zapaliłam silnik . No to ten wieczór spędzam samotnie, pomyślałam. Jednak jak na razie ciągle zastanawia mnie jego zachowanie. Najpierw piękna, romantyczna kolacja, potem dzwoni do mnie , gdy jest w pracy i to "Kocham Cię". O co mu chodzi? to pytanie cały czas mnie dręczy. Zawiozłam zakupy do domu. Rozpakowałam to co tego potrzebowało, wzięłam teczkę, o której wcześniej zapomniałam i pojechałam do redakcji. Pod budynkiem byłam dokładnie o 10.50. Przywitałam się z dozorcą, z którym dobrze się znałam i ruszyłam w stronę windy. W windzie spotkałam mojego współpracownika.
- Cześć Mia, Ty tradycyjnie na 5? - zapytał wciskając dany numerek.
- No cześć Michael - uśmiechnęłam się do niego potakując głową.
- Ale masz śliczną bransoletkę, chyba robiona na zamówienie. Skąd masz takie cudo? - złapał delikatnie moją dłoń i uważnie przyglądał się biżuterii.
- Chyba tak. Dostałam z okazji rocznicy. Też mi się bardzo podoba.
- No to gratuluje. - ucałował mnie serdecznie w policzek - Chyba musi Cię bardzo kochać. Aż mu zazdroszczę. - Zauważyłam na jego twarzy czerwone rumieńce. Wydaje mi się, że nie chciał tego powiedzieć, mimo to zrobiło mi się bardzo miło. Dojechaliśmy na moje piętro. Za nim wyszłam na korytarz odwróciłam się jeszcze do Michaela i poprawiając włosy, uśmiechnęłam się. Ruszyłam w stronę mojego pokoju.
- Mia, Mia, zaczekaj!- odwróciłam się i zobaczyłam zdyszaną Larę.
- Co się stało? Dlaczego biegłaś? - zapytałam zmęczoną koleżankę.
- Szef Cię prosi. Chciał, żebyś jak najszybciej do niego przyszła. Zbroiłaś coś? - oddychając już spokojniej zapytała ciekawie.
- Nie, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. No dobra, zaraz do niego pójdę. Dzięki za informację.
- Nie ma sprawy. Daj znać jak było i czego chce. - pożegnałyśmy się a ja poszłam do biura szefa. Przez głowę przeleciało mi mnóstwo rożnych myśli. Nie wiedziałam czy chce mnie pochwalić czy skrytykować. Gdy doszłam do drzwi, delikatnie w nie zapukałam i nieśmiało nacisnęłam klamkę otwierając drzwi.

~~~
Przepraszam, że wyszedł taki krótki i jest trochę nudny. Obiecuję, że niedługo się to zmieni. Zapraszam do czytania i czekam na komentarze.