Szliśmy do swoich pokoi, ale zaczepił nas szef. Chciał wiedzieć jak bawiliśmy się wczorajszego wieczoru. Opowiedzieliśmy mu najciekawsze wydarzenia. Obie strony z tej imprezy były zadowolone. My dlatego, że dobrze się bawiliśmy a szef dlatego, że miał przedstawicieli na spotkaniu i sam nie musiał na nie iść. Po rozmowie poszliśmy choć trochę popracować. Na mnie czekał jeszcze wywiad.
Z pracy wyszłam dopiero o 17.00. Byłam bardzo zmęczona. Pojechałam do domu. Octavio jeszcze nie było. Ostatnio bardzo późno wracał. Stwierdziłam, że tego wieczoru odpocznę. Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam przed telewizorem. Gdy film się skończył poszłam się wykąpać. Byłam śpiąca. Mojego chłopaka nadal nie było. Wzięłam książkę i usadowiłam się wygodnie na łóżku w sypialni. Przeczytałam kilka stron, ale nie mogłam już opanować opadających powiek. Odłożyłam książkę i poszłam spać, niestety w samotności.
*kilka dni później, sobota*
Wspaniałe uczucie jest obudzić się o 10.00 w sobotę z myślą, że po pierwsze nie musisz iść do pracy a po drugie, że jest weekend formuły 1 i że twój ulubiony klub rozgrywa dzisiaj mecz. Octavio wyjątkowa miał dzisiaj wolne. Cieszyłam się z tego dnia. Mój chłopak już nie spał, ale leżał obok mnie i wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
- Dzień dobry kochanie - przywitał mnie uśmiechem i buziakiem w policzek.
- Długo tak leżysz?
- Nie, chwilę. A ty taka szczęśliwa dlatego, że mnie widzisz?
-Taa, chciałbyś. - powiedziałam sarkastycznie wchodząc do łazienki. Ubrałam się w coś wygodnego bo nie miałam zamiaru nigdzie dzisiaj wychodzić. Założyłam leginsy i luźną koszulkę. Gdy Octavio wyszedł z łazienki poszliśmy do kuchni zrobić śniadanie. Wybłagałam, żeby zrobił jajecznicę. Robił najlepsze jakie kiedykolwiek jadałam. Usiałam na krześle i wpatrywałam się jak kucharzy. Tak bardzo go kocham. Za wszystko. Za jego wady i zalety, za to, że jest przy mnie. Po prostu za wszystko. Czułam się przy nim jak w niebie i nie chciałam nikogo innego. Razem usiedliśmy do śniadania.
- I jak ci smakuje?
- Jak zawsze jest przepyszna - nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.
- Powiesz mi dlaczego jesteś taka uśmiechnięta?
- Nie mów, że zapomniałeś?! Przecież mówiłam o tym przez cały tydzień - trochę się wkurzyłam bo wyszło jak mnie słucha, ale nie chciałam być jak inne dziewczyny i nie chciałam robić awantury. Dlatego momentalnie mi przeszło i tylko udawałam żeby trochę się potrudził. Nigdy nie rozumiałam dziewczyn, które nie odzywały się do swoich chłopaków przez kilka dni bo coś im się ubzdurało. Albo używały tekstu "Domyśl się". Nie chce być taka bo samą mnie to wkurzało.
- Oj kochanie, przecież wiesz, że dużo pracuję - zaczął się tłumaczyć.
- To znaczy, że masz mnie nie słuchać?!
- Przecież słucham. Znów idziesz na imprezę?- uśmiechnął się z nadzieją, że trafił.
- Nie. Zgaduj dalej.
- Umówiłaś się z koleżankami?
- Nie - nie byłam zła, byłam ciekawa kiedy zgadnie.
- A może jakaś podpowiedź? Jaka to dziedzina?
- Sport - powiedziałam z nadzieją, że teraz od razu zgadnie.
- Idziesz na mecz?
- Chciałabym... ale jesteś blisko.
- No to pewnie gra Real.
- Bingo! ale to jeszcze nie wszystko - dzisiaj wieczorem grał najlepszy klub na świecie, klub z najwspanialszymi piłkarzami, z ogromną historią, z ludźmi, którzy nauczyli wielu rzeczy swoich kibiców. Oczywiście chodzi o Real Madryt. Jestem fanką piłki nożnej od kilku lat. Królewskim kibicuję od początku mojej przygody z tym sportem. Każda ich wygrana ogromnie mnie cieszy za to porażki i kontuzję piłkarzy ogromnie bolą. Kocham tych chłopaków najbardziej na świecie. Za każdego mocno trzymam kciuki i życzę im jak najlepiej. Mimo wszystko jeden od zawsze i na zawsze zostanie na pierwszym miejscu. Jest to Cristiano Ronaldo. Podziwiam go za grę, pasję i miłość do piłki, za to jakim jest człowiekiem, za wytrwałość. Za wszystko. Każdy jego gol sprawia, że robi mi się cieplej na sercu, za każdym razem jestem z niego dumna tak samo jak z każdego piłkarza Realu Madryt. Czasami się zastanawiam jak by to było gdybym ich poznała, ale to chyba niemożliwe. Co mówić o poznaniu jak nawet nie byłam na stadionie. Mieszkam w Madrycie, ale jakoś tak wyszło, że jeszcze nie znalazłam na niego drogi. Muszę kiedyś odwiedzić Bernabeu i chociaż ich zobaczyć.
- No to co jeszcze nie mam już pomysłu. Może druga podpowiedź?
- Sport
- Też?! To tak: piłka już była, siatkówki dzisiaj raczej nie ma innych chyba nie oglądasz. Poddaję się.
- No wiesz... zaraz się obrażę! A formuła?!
- Aaa no tak. No to prawie zgadałem. Dzisiaj jest mecz a jutro wyścig.
- Brawo. Jestem z ciebie dumna. - Formuła 1 to mój drugi ulubiony sport. Mimo tego, że oglądałam ją krócej niż piłkę kochałam równie mocno. Podziwiam tych facetów jak nikogo innego. Podczas każdego okrążenia mogą zginąć i każdy o tym dobrze wie, mimo to nadal się ścigają. Robią to co kochają i pozwalali robić mi to co kocham ja. Nie ważne czy jadą o 6:00 czy o 14:00 oglądam każde rozgrywki i wspieram swoich faworytów. Niestety jakoś tak się złożyło, że nie mogłam ich wspierać na żywo. Bardzo chciałabym zawitać na jakimś weekendzie wyścigowym, ale jak do tej pory nie wyszło. Wiem, że muszę to nadrobić.
- O której jadą? - zapytał wkładając naczynia do zmywarki.
- O 14:00. Oglądasz ze mną?
- Mogę. - usiedliśmy razem na kanapie w salonie i odwiedzaliśmy strony internetowe aż do 13:00 czyli do rozpoczęcia studia przed kwalifikacjami. Wyłączyłam laptopa i włączyłam studio. Mój chłopak jak zawsze zadawał milion oczywistych mi pytań. Cierpliwie na każde odpowiadałam. Obejrzeliśmy studio a następnie kwalifikacje. Niestety moich faworytów nie było na czołowych miejscach, ale i tak szykował się ciekawy wyścig.
Razem z moim chłopakiem postanowiliśmy pojechać na szybkie zakupy. Sprawnie się przebraliśmy i pojechaliśmy do ogromnego centrum handlowego po zakupy. Jak weszliśmy zobaczyliśmy tłum ludzi, flesze i kamery w jednym ze sklepów. Od dziecka lubiłam zbierać autografy i mieć zdjęcia z sławnymi osobami dlatego weszliśmy w ten dziki tłum. Okazało się, że w tym sklepie jedna hiszpańska aktorka robiła promocję swojego nowego filmu. Oczywiście najpierw trzeba było kupić płytę z filmem. Octavio stwierdził, że kupi, żeby sprawdzić czy opłacało się stać w tym tłumie. Kolejka szła jak sama chciała. Jedni się wpychali inni wychodzili. Nikt nie mógł tego opanować. Mojego chłopaka powoli trafiał już szlak, z resztą tak samo jak mnie. Jednak podjęliśmy decyzję że jeszcze chwilę postoimy a jak nie dostaniemy się do niej to się poddajemy. Zawsze mnie to zastanawiało i jednocześnie denerwowało. Żeby dostać autograf albo zdjęcie od sławnej osoby trzeba było czekać nawet kilka godzin aż łaskawie ci go dała. Przecież ta osoba jest sławna tylko dzięki fanom. Jakby ich nie było, nie byłoby jej. A ona robi łaskę, że podpiszę kartkę albo uśmiechnie się do zdjęcia. Jeśli nie jesteś kimś popularnym możesz zapomnieć o względach.
Gdy mieszkałam jeszcze w rodzinnym mieście, poszłam raz na towarzyski mecz tamtejszych klubów. Po meczu chciałam iść po zdjęcia i autografy. Nie ma tak dobrze...mogłam pomarzyć, nie wpuścili mnie i tłumaczyli się tym, że nie mogą bo ich zwolnią a jak chce to mogę poczekać przy bramie wyjazdowej. A tam albo cię oleją albo wyjątkowo ktoś się zatrzyma. Oczywiście tak zwanych celebrytów wpuszczali i nikomu oni nie przeszkadzali. No, ale cóż takie jest życie i nigdy tego nie zrozumiem.
Po kilku minutach stania dostałam autograf i razem z Octavio zrobiliśmy sobie z nią zdjęcie. Potem ruszyliśmy na zakupy. Jak na małe zakupy kupiliśmy sporo rzeczy. Obładowani torbami wróciliśmy do domu. Zrobiliśmy sobie kawy i usiedliśmy w salonie. W międzyczasie wpadł kolega mojego chłopaka po jakieś dokumenty. Do końca wieczora cieszyliśmy się sobą i odpoczywaliśmy. W końcu wybiła 20:20. Poszłam założyć koszulkę Realu z nazwiskiem Ronaldo a mój chłopak uszykował jedzenie i usiedliśmy przed telewizorem. Jak zobaczyłam moich kochanych chłopaków wychodzących na murawę od razu się uśmiechnęłam. Szykowało się wspaniałe widowisko. Podczas meczu rzadko kiedy mogę wysiedzieć i w tym przypadku było tak samo. Co chwila krzyczałam a to, że spalony, a to, że faul. Octavio mi nie odstępował. Darliśmy się z nadzieję, że sędzia nas usłyszy i zmieni decyzję, niestety tak się nie stało. Gdy padł pierwszy gol Sergio Ramosa wtedy już kompletnie poniosły mnie emocje. Do końca połowy padły jeszcze dwa gole. Końcowy wynik wynosił 6:1. Byłam taka dumna z moich chłopaków. Po meczu poszliśmy spać.
~~~
Ten rozdział dużo do opowiadania nie wnosi, ale obiecuję Wam, że to "cisza przed burzą". Szykujcie się na coś wielkiego.
Misie dajcie znać w komentarzach jak Wam się podoba.
Blog naprawdę okej! ;) Zapraszam do siebie,pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdziękuję. Na pewno wpadnę
UsuńBardzo mi się podoba i czekam na więcej <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :)
UsuńNo, ale żeby Octavio nie mógł zgadnąć, co ją tak cieszy. Miał chłopak problemy, haha. Ale ważne, że mecz udało się obejrzeć i było okej.
OdpowiedzUsuńOctavio taki mało myślący w tym rozdziale haha.
UsuńMecz zawsze najważniejszy