2 października 2015

Rozdział 6

*kilkanaście dni później*

Wróciłam z pracy trochę później niż zwykle. Zjadałam coś, przebrałam się i zabrałam za domowe czynności. Wstawiłam pranie, wyjęłam naczynia ze zmywarki. Podczas sprzątania w sypialni zadzwonił Octavio:
- Cześć. Co robisz?
- Walczę z kosmitami. Chcesz się przyłączyć?
- Nie dzięki. A teraz poważnie?
- Właśnie sprząta w sypialni. A co tam?
- Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że po pracy idę z chłopakami na piwo.
- Dobra. Nie ma sprawy. O której będziesz?
- Późno. Pewnie około 3.
- Baw się dobrze. Pa.
- Miłego sprzątania - to było wredne. Rozłączyłam się i powróciłam do sprzątania. Ten dom nie jest duży, ale jak ma go sprzątać jedna osoba długo się schodzi, ale już zaczęłam i mimo wszystko postanowiłam skończyć. Około 24:00 byłam już padnięta. Kończyłam właśnie porządki w kuchni, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. O tej porze mógł przyjść tylko mój chłopak. Musiało coś się stać, że przyszedł wcześniej. Pobiegłam do drzwi, bo bardzo się za nim stęskniłam. Otworzyłam drzwi a gdy Octavio przekroczył próg domu chciałam się przytulić. Już rozłożyłam ręce aby to uczynić jednak on tylko złapał moje dłonie i opuścił je z powrotem wzdłuż ciała. TO było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Nie czuć było od niego alkoholu, więc na pewno wiedział co robi. Po za tym nie wyglądał na pijanego. W takim razie co on robił tyle godzin? Nie chce mi się w to wierzyć, że był z kumplami i nic nie wypił.
- Co się stało? - zapytałam wchodząc za nim do salonu.
- Lepiej ty mi to powiedz. - był zły a ja kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
- O czym?
- Nie udawaj. Już wszystko wiem.
- Niby co takiego?- zapytałam już lekko zdenerwowana.
- Z kim byłaś na imprezie biznesowej kilka tygodni temu?
- No przecież ci mówiła. Z Michaelem.
- Co robiłaś?
- Czy to jest przesłuchanie?!
- Tak. Odpowiadaj jak zadaję pytania. Co tam robiłaś?
- Tańczyłam, wygłupiałam się, rozmawiałam
- Pewna jesteś, że to wszystko? - powoli zaczynał na mnie krzyczeć co nigdy się nie zdarzyło.
- Do jasnej cholery!! Powiedz o co ci chodzi!
- Tańczyłam, wygłupiałam się, rozmawiałam i zdradzałam swojego chłopaka. Tak powinno brzmieć całe zdanie.
- Haha jesteś niepoważny. Nie zdradziłam cię! - O co on mnie w ogóle oskarża? Z kim niby miałam to zrobić?
- Może i niepoważny, ale przynajmniej wierny. Jak mogłaś mi to zrobić. Wiesz, że jesteś całym moim światem. Jak mogłaś? Czy jest Ci ze mną aż tak źle? Spójrz mi  prosto w oczy i wytłumacz mi to! Kilka tygodni temu minęły trzy lata. Co już Ci się znudziłem?! Tak najlepiej przespać się z kumplem z pracy. - Był wściekły. Nie pozwolił mi nawet dojść do słowa - Dlaczego w ogóle się nie odzywasz? Brak ci odwagi? Tak najłatwiej.
- Zamknij się w końcu i przestań tak wrzeszczeć! Nie zdradziłam cię. Zapamiętaj to sobie.
- Pół miasta o was mówi. Nie oszukuj mnie.
- Nie zdradziłam cię!! Ile razy mam to powtarzać. Jak chcesz możesz zadzwonić do Michaela i się zapytać co się działo na imprezie.
- Skąd będę miał pewność, że nie kłamie?
- Jak nie ufasz własnej dziewczynie to może posłuchasz chociaż jego.
- I tak wiem swoje. Nie wiem jak mogłaś. - Znów zaczynał swój monolog. Wyłączyłam się na moment, ale chyba dużo nie straciłam bo w kółko mówił to samo.- Powiesz coś do cholery?
- Nie mam zamiaru i tak mnie nie słuchasz! - Nagle poczułam ból na twarzy a dokładnie pod prawym okiem. Uderzył mnie. Po prostu zacisnął pięść i mnie uderzył. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Jednak powstrzymałam je i nadal twardo stałam na nogach. Drżącym głosem wydusiłam tylko:
- Dlaczego? - Wyraz jego twarzy nawet nie drgnął.
- Jeśli się nie przyznasz będzie gorzej.
- Grozisz mi? Jesteś psychiczny! - Powoli zaczynałam się go bać. I miałam rację. Uderzył mnie po raz drugi. Tym razem w nos. Na koszulkę zaczęły kapać małe kropelki czerwonej cieczy. Mimo przyjętych dwóch ciosów nadal stałam na nogach. Nie chciałam upaść ani się rozpłakać. Wtedy poczułby, że ma przewagę.
- Jeszcze raz to zrobisz i ani razu już mnie nie zobaczysz.
- Ciekawe co byś beze mnie zrobiła. Beze mnie jesteś nikim. Nie dasz sobie rady. Nawet nie masz gdzie spać.
- Teraz zacząłeś się martwić?! Dam sobie radę. Czy ta plotka o tym, że niby cię zdradziłam jest tylko po to, żeby mnie pobić. Spójrz na mnie gnoju. Zobacz co mi zrobiłeś. Jak przez ciebie wyglądam. Tego chciałeś? Jak chciałeś się wyżyć trzeba było iść na siłownię a nie być własną dziewczynę. Co ty robisz? Jak się zachowujesz? Ty nie jesteś moim chłopakiem. On by na pewno się tak nie zachował. Alkoholem może od ciebie nie wali, ale może coś brałeś? - Byłam już nieźle wkurzona. Octavio też nie wytrzymał i uderzył po raz trzeci. Tym razem w okolice kącika ust. To już była przesada. Przegiął całkowicie. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Nie dałam rady ich już powstrzymać. Pożegnałam się z nim liściem w policzek, ale to na pewno nie było to co on zadał mi.
- Jesteś skończonym kretynem! Powinieneś się leczyć. Napatrz się na mnie i zapamiętaj co mi zrobiłeś bo więcej mnie nie zobaczysz.
- Idź sobie! Nie chce takiej szmaty jak ty. Nie potrzebuję cię. Nigdy nie potrzebowałem. - Te słowa zabolały mnie najbardziej, ale już nie miałam siły z nim rozmawiać. Krew z nosa małymi kroplami nadal kapała. Za to łzy z moich oczu kapały bez przerwy. Miałam całe mokre policzki. Twarz spuchniętą i we krwi. Koszulka też była w czerwone kropki. Chwyciłam torebkę i kurtkę. Krzyknęłam, że jest dupkiem i zatrzasnęłam drzwi. Ostatnie słowa jakie słyszałam to: "I tak wrócisz".  Biegłam okolicznymi uliczkami. Było ciemno i zimno. Nic do mnie nie docierało. Nie wiedziałam co robię po prostu biegłam. Skręcałam w różne strony. Dopiero po kilku minutach zorientowałam się, że pada deszcz i tak było mi to obojętne. W ciągu kilku minut zawalił mi się cały świat. Octavio miał rację nawet nie miałam gdzie spać. Ostatecznością był hotel, ale nawet nie wiedziałam gdzie byłam. Wszędzie było ciemno, w żadnym z mijanych budynków nie paliło się światło. Nic dziwnego było około 1:00 w nocy. W szaleńczym biegu przewróciłam się i rozwaliłam kolano. No tak nogi były jeszcze całe. Tam jeszcze nic mnie nie bolało.
Nagle zobaczyłam zapalone światło w jednym z domów. Postanowiłam zadzwonić i chociaż poprosić o kawałek plastra. Podeszłam pod bramę bo już nie miałam siły biec, byłam wykończona tym wszystkim. Podeszłam do domofonu i nacisnęłam przycisk.
~~~~
6 rozdział specjalnie dla Was. Mam nadzieję, że Wam się spodobał. Zapraszam do czytania i czekam na komentarze. Jak myślicie co dalej będzie z Mią? Wyląduje pod mostem czy wróci do Octavio a może stanie się coś innego? 

4 komentarze:

  1. Cudowny rozdział, czekam na więcej!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ♥ na Ciebie zawsze mogę liczyć *.*

      Usuń
  2. Nie lubię kłótni, ale rozdział dobry. Normalnie zachowanie Otavio... ! Agrr.

    OdpowiedzUsuń