- Dobry wieczór, czy...- nie zdążyłam dokończyć bo już mi przerwał.
- Wszystko w porządku? - zapytał troskliwie. Najprawdopodobniej przez kamerkę w domofonie zobaczył jak wyglądam.
- Długo by opowiadać. Jest dobrze. Jeszcze żyję.
- Do rana mamy sporo czasu. - powiedział naciskając przycisk otwierający furtkę. Wolno złapałam za klamkę. Już nawet na to nie miałam siły. Drzwi otworzył mi potężny mężczyzna. Byłam tak nieświadoma tego co się dzieję, że nawet mu się nie przyjrzałam.
- Na żywo wyglądasz jeszcze gorzej. Wchodź.
- Wielkie dzięki. Wiesz jak poprawić humor. - zmęczona, pobita, zapłakana i przemoczona weszłam do środka. - Mogłabym prosić o kawałek plastra i jakąś chusteczkę i już sobie idę.
- Nawet nie ma opcji! Nigdzie w tym stanie Cię nie puszczę. Zaczekaj tutaj. - Mężczyzna na moment znikł z mojego pola widzenia. Przeszedł z koszulką, spodenkami i ręcznikiem.
- Na początek idź się wykąp. Tam jest łazienka. - Wskazał ręką pomieszczenie, do którego mam się udać. - I błagam nie płacz już. Ja pójdę zrobić coś do picia. Coś na rozgrzanie ci się przyda. Nie śpiesz się. - Wcisnął mi rzeczy, które trzymał, zabrał zaś moją torebkę i kurtkę. Postąpiłam tak jak powiedział. Zmyłam resztki makijażu, wzięłam cieplutki prysznic i założyłam ubrania. Te rzeczy nie leżały na mnie idealnie. Były trochę przyduże, ale było mi to kompletnie obojętne. Mężczyzna siedział na kanapie w salonie z apteczką na kolanach. Usiadłam obok niego.
- Szybko ci poszło.
- Jestem tak zmęczona, że nie miałam siły stać pod prysznicem. Czy teraz mogę już iść?
- A dokąd?
- W sumie to sama nie wiem. Pewnie do hotelu. - Popatrzył się na mnie wzrokiem, dzięki któremu zrozumiałam, że zostaję.
- Zaraz będzie herbata. A teraz opowiedz mi co się stało. Kto ci to zrobił? - zapytał dezynfekując mi kolano.
- Auć, szczypie. - Krzyknęłam a on zaczął delikatnie dmuchać na moje kolano pokryte pieniącą się wodą utlenioną.
- Przepraszam. A więc, kto to był?
- Mój - zrobiłam przerwę. - Mój chłopak. - dokończyłam
- Chyba żartujesz!
- A wyglądam na taką?
- Nie wierzę, że uderzył cię własny chłopak.
- A jednak. Mówię poważnie.
- Jak można uderzyć dziewczynę?!
- Nie wiem. Zapytaj jego jakie to uczucie. Jak to zrobił to pewnie można i sprawia niezłą frajdę. Nie wyglądał na zmartwionego, zatroskanego i złego na siebie że to co zrobił.
- Co za dupek!
- On jest dobry. Nigdy wcześniej tak się nie zachowywał. Nie wiem co w niego wstąpiło. Ma dobre serce.
- Typowe tłumaczenie. Dobrze, że od niego uciekłaś. Tu wykazałaś się większą rozsądnością niż inne kobiety w takiej sytuacji. - Kolano było już opatrzone. Jedna rana na twarzy też. Mężczyzna delikatnym ruchem dłoni dotknął siniaka pod moi okiem. - Nieźle oberwałaś. Facet musi coś trenować. Dobrze, że nie trzeba zszywać. - Czajnik dał sygnał, że woda już się zagotowała.
- Zaraz wrócę a ty się rozgość. - Właściciel domu poszedł zrobić napój. Ja w tym czasie położyłam głowę na oparciu kanapy i zasnęłam.
* perspektywa mężczyzny *
Właśnie kończyłem porządkować sprawy papierkowe. Pilnie czegoś szukałem, ale jak zawsze zostawiłem to na ostatni moment. Rozległ się dźwięk domofonu. Zdziwiłem się bo o tej porze zazwyczaj wszyscy śpią. Nawet nie miałem pomysłu kto to mógł być. W takich godzinach raczej nie chodzi się po ludziach. Szybko podszedłem i odebrałem. Zobaczyłem piękną, zapłakaną i pobitą kobietę. Bez wahania ją wpuściłem. Zastanawiałem się kto jej to zrobił i z jakiego powodu. Było mi jej strasznie szkoda. Gdy wygoniłem ją do łazienki poszedłem do kuchni wstawić wodę na herbatę. Czekałem aż wyjdzie i rozmyślałem dlaczego mnie nie poznała. Może i nie jestem mega popularny, ale jesteśmy w Hiszpanii. Tutaj nawet jak ktoś nie chce musi tym żyć. Moje rozmyślania stanęły na tym, że w końcu to kobieta, która najwidoczniej nie interesuję się takimi tematami. Nieznajoma bez krwi na twarzy wygląda jeszcze ładniej. Najdelikatniej jak umiałem opatrzyłem jej rany. Wiedziałem, że czuję się odrobinę lepiej. Mimo takiego bólu nadal się uśmiechała. Może nie do końca naturalnie i szczerze, ale było oczywiste, że zanim to nastąpi minie trochę czasu. Na chwilę poszedłem do kuchni, gdy wróciłem bezbronna osóbka spałą na kanapie. Przykryłem ją kocykiem, pomyślałem, że chce chronić ją do końca życia przed podobnymi akcjami. Nie pozwolę już jej skrzywdzić. Popatrzyłem jeszcze jak słodko śpi i poszedłem się położyć. Nie mogłam jednak usnąć. Myślałem nad tym jak to się stało, że ona tutaj trafiła bo z tego wszystkiego nawet nie zdążyła mi nic opowiedzieć. Nic też nie wiedziałem o niej samej. Po długim przewracaniu się po łóżku zasnąłem.
~~~
Jest i 7 rozdział. Serdecznie wszystkich zapraszam do czytania no i czekam na komentarze. Jak myślicie, kto będzie tajemniczym mężczyzną. Dotrzyma obietnicy i zajmie się naszą Mią?
Miłego weekendu kochani ♥
kurcze... ja nie mam pojęcia ;)
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że tak lakonicznie, ale jestem mobilnie. fajny rozdział, pozdrawiam ;)
bardzo dziękuję ♥
UsuńNo no :) Rozkręca się :))
OdpowiedzUsuń