- Dzień dobry - przywitałam się siadając na wysokim krześle przy stole.
- Dzień dobry. Kawy? - zapytał nadal stojąc do mnie tyłem.
- Jest opcja: latte?
- Specjalnie dla ciebie, zawsze.
- Bardzo dziękuję.
- Jak się czujesz? - zapytał, w końcu się odwracając i siadając obok. Zatkało mnie. Przecież to...przecież to idol miliona ludzi. To hiszpańska gwiazda. To piłkarz. To piłkarz Realu Madryt. To sam Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro. Nie wierzyłam własnym oczom. Mężczyzna chyba to zauważył bo zaczął się śmiać. Nie wiedziałam jak się zachować. Boże jak to się stało, że ja tutaj jestem?
- Hallo, Ziemia! - powiedział uśmiechając się.
- Przepraszam trochę się zdziwiłam.
- Dlaczego? Przecież od wczoraj się nie zmieniłem.
- Wiem, ale wczoraj nawet się panu nie przyjrzałam. Nie docierało do mnie nic.
- Przyzwyczaisz się za chwilę. Przecież jestem normalnym człowiekiem.
- Normalnym człowiekiem?! Chyba pan żartuje! Jest pan najlepszym piłkarzem na świecie. Pobił pan wszystkie rekordy jakie były możliwe. No dobra nie wszystkie, ale prawie. Robi pan z piłką takie rzeczy, o których innym się nie śniło. Jest pan najlepszy w tym co robi. Dodatkowo wspaniały człowiek.
- Po pierwsze nie mów do mnie na "pan". Cristiano jestem. Po drugie bardzo dziękuję. A po trzecie nie jestem takim ideałem. Lubisz piłkę nożną?
- Pytanie. Piłka nożna to...- przerwał mi krzyk.
- Tato! tato! tato! tato! - do kuchni, w piżamie wpadł Młody Ronaldo.
- Co się stało?
- Ooo, kto to? - zapytał gdy mnie zauważył.
- To jest moje koleżanka. - spojrzała na mnie a ja właśnie sobie przypomniałam, że nie powiedziałam jak się nazywam.
- Mia - dokończyłam
- Masz bardzo ładne imię. - powiedział Junior
- Ty też niczego sobie.
- Wiem. Po tacie. A co ci się stało? - ojciec chłopca stał i przyglądał się nam z uśmiechem
- O proszę jaki skromny. To też po tacie? Mały wypadek przy pracy. Nic groźnego.
- Młody. Co chciałeś? - zapytał Ronaldo przerywając nam naszą rozmowę
- Mogę jechać z tobą dzisiaj na trening. Mogę? mogę? mogę? mogę? - zaczął niemal błagać maluch.
- W każdą sobotę, każdy z drużyny zabiera na trening swoją rodzinkę. Dzieci i partnerkę. Tak się kiedyś przyjęło i jest do dzisiaj. Dla dzieciaków to fajna przygoda i lubią z nami jeździć. - wytłumaczył mi szybko piłkarz.
- Mogę, mogę, mogę, mogę? - Junior znów zaczął jęczeć
- Możesz.
- Huraa. Spotkam się ze swoimi kumplami. - Junior był wniebowzięty a ja z jego tatą zaczęliśmy się śmiać.
- Leć się ubrać bo w piżamie do swoich kumpli na pewno nie pojedziesz. Chyba, że chcesz żeby się z ciebie śmiali. Zmykaj. A może ty też chcesz jechać z nami?
- Jako dziecko czy żona?
- Jako koleżanka
- Nie dzięki. Innym razem. Na jeden dzień już i tak za dużo wrażeń. Po za tym spójrz jak wyglądam no i nie mam żadnych ubrań. Ale mam nadzieję, że ta propozycja nie jest aktualna tylko dzisiaj.
- Jasne, że nie . Jeśli tylko będziesz miała ochotę zabiorę cię tam. A co do ubrań to jak wrócę podskoczymy do twojego chłopaka i zabierzesz swoje rzeczy.
- Dziękuję. Nigdy jeszcze nie byłam na Bernabéu. Twój synek to niezły artysta.
- Jest go wszędzie pełno. Ma niekończone zasoby energii. Bardzo cię polubił, wiesz. Z Iriną przez 5 lat nie mogli znaleźć wspólnego języka. Junior jest taki, że albo od razu z kimś się dogada, albo wcale. Ty mu przypadłaś do gustu od samego początku. Aż sam jestem zdziwiony.
- Może to dlatego, że jest sobota i spotka się ze swoimi kumplami. - oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Mia, Mia, Mia...- znów usłyszeliśmy krzyk Juniora. Po chwili wpadł do kuchni, już ubrany.
- Ej szalony. To już Mia a nie tata? - syn nawet nie zwrócił na niego uwagi.
- Mia, ładnie wyglądam?
- Pięknie. Wszystkie hiszpanki są twoje. - Junior ucieszył się, że uzyskał taką odpowiedź.
- Teraz ja się pójdę ubrać. Muszę się postarać, żeby nie być gorszym od syna. - parsknęłam śmiechem. W czasie gdy Crisitano się przygotowywał do treningu Junior pokazywał mi swój pokój. Jak każdy chłopiec miał w nim mnóstwo samochodów, klocków i innych zabawek. Pokazał mi każdy element. Pokój był ładny. Widać było, że podoba się chłopcu.
- Junior jedziesz? - zapytał krzycząc Cristianio
- Jadę! Już idę. - poszliśmy do piłkarza, który czekał już przy drzwiach.
- Czuj się jak u siebie. Niczego się nie krępuj. Rób co chcesz. - zwrócił się do mnie właściciel. - Jeśli będziesz chciała wyjść tu masz klucze.
- Spokojnie, poradzę sobie. Jestem dużą dziewczynką. A wychodzić raczej nie będę. Wykład sobie dzisiaj odpuszczę. Potem jakoś nadrobię. Lecicie już bo się spóźnicie.
- Jak coś dzwoń. - podał mi swój numer komórkowy.
- Paaa Mia. - pomachał mi Junior.
- My uciekamy. Trzymaj się.
- Powodzenia i liczę na gole. - puściłam oczko piłkarzowi, pomachałam Juniorowi i zamknęłam drzwi.
- Dziękuję. Nigdy jeszcze nie byłam na Bernabéu. Twój synek to niezły artysta.
- Jest go wszędzie pełno. Ma niekończone zasoby energii. Bardzo cię polubił, wiesz. Z Iriną przez 5 lat nie mogli znaleźć wspólnego języka. Junior jest taki, że albo od razu z kimś się dogada, albo wcale. Ty mu przypadłaś do gustu od samego początku. Aż sam jestem zdziwiony.
- Może to dlatego, że jest sobota i spotka się ze swoimi kumplami. - oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Mia, Mia, Mia...- znów usłyszeliśmy krzyk Juniora. Po chwili wpadł do kuchni, już ubrany.
- Ej szalony. To już Mia a nie tata? - syn nawet nie zwrócił na niego uwagi.
- Mia, ładnie wyglądam?
- Pięknie. Wszystkie hiszpanki są twoje. - Junior ucieszył się, że uzyskał taką odpowiedź.
- Teraz ja się pójdę ubrać. Muszę się postarać, żeby nie być gorszym od syna. - parsknęłam śmiechem. W czasie gdy Crisitano się przygotowywał do treningu Junior pokazywał mi swój pokój. Jak każdy chłopiec miał w nim mnóstwo samochodów, klocków i innych zabawek. Pokazał mi każdy element. Pokój był ładny. Widać było, że podoba się chłopcu.
- Junior jedziesz? - zapytał krzycząc Cristianio
- Jadę! Już idę. - poszliśmy do piłkarza, który czekał już przy drzwiach.
- Czuj się jak u siebie. Niczego się nie krępuj. Rób co chcesz. - zwrócił się do mnie właściciel. - Jeśli będziesz chciała wyjść tu masz klucze.
- Spokojnie, poradzę sobie. Jestem dużą dziewczynką. A wychodzić raczej nie będę. Wykład sobie dzisiaj odpuszczę. Potem jakoś nadrobię. Lecicie już bo się spóźnicie.
- Jak coś dzwoń. - podał mi swój numer komórkowy.
- Paaa Mia. - pomachał mi Junior.
- My uciekamy. Trzymaj się.
- Powodzenia i liczę na gole. - puściłam oczko piłkarzowi, pomachałam Juniorowi i zamknęłam drzwi.
~~~
Dzisiaj trochę wcześniej niż zawsze, ale mam nadzieję, że to nie problem. Czekam na opinię.
Jeśli ktoś chciałby być informowany o tym, że jest już nowy rozdział wystarczy napisać gdzie mam wysłać taką informacje. Możecie pisać w komentarzach i na aska.
http://ask.fm/Patrycja_26_
http://ask.fm/Patrycja_26_
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńdziękuję
UsuńSuper:**
OdpowiedzUsuńdzięki :*
Usuń