11 lutego 2016

Rozdział 25

W ten słoneczny wtorek obudziłam się wcześniej niż zwykle. Gdy myślałam co stanie się już za kilka dni moje serce zaczynało bić tak szybko, że rzadko kiedy mogłam wysiedzieć w jednym miejscu. Roznosiła mnie energia i szczęście. Nie mogłam się doczekać tego dnia. Nie mogłam doczekać się aż zobaczę piękny tor w Monte Carlo. Fakt, że będę tam ze swoim chłopakiem, Cristiano Ronaldo, sprawiał, że wizja najbliższej przyszłość stawała się jeszcze piękniejsza.
Cristiano jeszcze spał, żeby go nie obudzić poszłam do łazienki. Po 15 minutach wyszłam umyta i ubrana w jeansowe krótkie spodenki i białą koszulkę z różowym nadrukiem. Całość dopełniłam czarnym paskiem i lekko różowymi sportowymi butami. Skierowałam się do kuchni gdzie zrobiłam sobie pyszną kawę i wzięłam się za szykowanie śniadania. Miałam dwie sprawne rączki, dlatego nie widziałam potrzeby aby w robieniu posiłku potrzebowała pomocy gosposi. Przekonałam kobietę aby usiadała i spokojnie wypiła kawę. Portugalczyk z pewnością jeszcze ją wymęczy swoimi zachciankami. Tak jak każdego dnia. Ronaldo dołączył do mnie po jakimś czasie z gołym torsem co spowodowało u mnie zawroty głowy. Miał takie boskie ciało, że nie mogłam oderwać od niego oczu. Przywiał się ze mną buziakiem i omówiliśmy szczegóły naszego wielkiego wyjazdu. To znaczy, dla mnie on był wielki i wyjątkowy. Cris do takich rzeczy był już przyzwyczajony, w końcu mógł mieć wszystko czego tylko zapragnął. Jednak cieszył się, przynajmniej na takiego wyglądał.
- Cristiano jadę do pracy. - powiedziałam wkładając dokumenty i telefon do ulubionej torebki.
- Czym jedziesz? - Piłkarz zbiegł ze schodów i stanął obok mnie.
- Pewnie swoim. - odpowiedziałam zarzucając torbę na ramię i podnosząc wzrok
- Nie chcesz wziąć któregoś z moich? - objął mnie a ja w duchu szczerze się uśmiechnęłam
- Mogę? - wolałam się upewnić czy wie co mówi.
- No jasne. Bierz, które chcesz - uśmiechnął się szeroko po czym pocałował mnie w głowę. Pożegnałam się i szczęśliwa wpadłam do garażu. Lamborghini, Mercedes, Audi, Ferrari a może McLaren? Który tu wybrać? Po dłuższych namysłach wybrałam McLarena. Jechało się nim wspaniale. Uwielbiałam szybkie samochody, a te, które posiadał Cristiano były niesamowite. Z nieschodzącym uśmiechem z twarzy dojechałam pod budynek pracy. Byłam pewna, że bez wścibskich komentarzy się nie obejdzie, ale nie myśląc o tym skierowałam się do gabinetu szefa, ponieważ musiałam z nim załatwić sprawę mojego wolnego.
- Szefie, chciałabym wziąć tydzień wolnego. Dogadałam się już z Michaelem i będzie mnie zastępować. To co musiałam zrobić, zrobiłam. - wyjaśniłam mu całą sprawę. Oczywiście nie wspominając tego gdzie i z kim zamierzam spędzić ten czas.
- Mia, nie ma najmniejszego problemu. Ciężko pracowałaś, należy ci się chwila odpoczynku. - zamieniliśmy jeszcze kilka zdań.
Przez cały dzień załatwiałam wszystkie sprawy, abym czas w Monako spędziła nie przejmując się pracą. 2 godziny przed regulaminowym zakończeniem pracy przyszedł do mnie szef z informacją, że jeżeli tylko mam ochotę mogę już wyjść z pracy. Dokończyłam właśnie wykonywaną pracę i skorzystałam z propozycji. Wsiadłam do pięknego McLarena i podskoczyłam do pobliskiej galerii. Już na parkingu zorientowałam się, że ludzie się na mnie dziwnie patrzą. Myśląc, że jestem gdzieś ubrudzona spojrzałam na swoje ubranie. Było w porządku. Dla pewności wyciągnęłam jeszcze lusterko z torebki i szybko się przejrzałam. Wyglądałam normalnie. Poprawiłam włosy i z podniesioną głową ruszyłam do sklepu. Idąc jednym z korytarzy oświeciło mnie. To wszystko przecież przez Ronaldo. Ludzie widzieli nasz pocałunek. Moje myśli powróciły do rozmowy z szefem. Czy to, że mogłam wziąć tydzień wolnego i to, że pozwolił wcześniej wyjść też było dzięki piłkarzowi. Głośno westchnęłam i weszłam do pierwszego sklepu. Same zakupy nie zajęły mi dużo czasu. Kupiłam tylko kilka drobiazgów.
Gdy wróciłam do domu Cristiano był jeszcze na treningu a Junior w przedszkolu. Zastanawiałam się co by tu zrobić mając do swojej dyspozycji taką przestrzeń. Postanowiłam pójść na siłownie. Przebrałam się, włączyłam muzykę w pomieszczeniu i zaczęłam ćwiczyć. Szło mi całkiem sprawnie i z uśmiechem na twarzy wykonywałam co raz to inne ćwiczenia. Wyrabiałam swoją sylwetkę dotąd aż nie przyszli chłopacy. Poszłam wziąć szybki prysznic po czym usiadłam obok Ronaldo na kanapie w salonie.
- Ludzie się na mnie dziwnie patrzą przez ciebie. - powiedziałam z udawaną nutką złości w głosie.
- Przeze mnie? - zdziwił się. Opowiedziałam mu sytuacje z dzisiejszego dnia. - Zacznij się przyzwyczajać. - podsumował i poszliśmy pakować swoje rzeczy na wyjazd. Junior nie chciał z nami jechać. Wolał jechać do babci. Wypychając walizki ubraniami tym razem nie ograniczałam się. Skończyliśmy późnym wieczorem. Zmęczeni, ale szczęśliwi usiedliśmy przed telewizorem z lampkami czerwonego wina. Obejrzeliśmy przypadkowo znaleziony film i poszliśmy spać.

Obudził mnie delikatny pocałunek w policzek. Otworzyłam powoli oczy i jak tylko zobaczyłam twarz Cristiano zaledwie kilka centymetrów od mojej szeroko się uśmiechnęłam. Przekręciłam się i już na nim leżałam. Mocno pocałowałam go prosto w usta. Nie protestował i odwzajemnił ten gest.
- Wstawaj! Jedziemy do Monako! - stanęłam nad nim na łóżku z wielkim uśmiechem i rzuciłam w niego poduszką. Złapał ją i położył pod głowę. - Wstawaj leniu. - miałam już zejść gdy złapał mnie za uda i zmusił aby upadła obok niego.
- Ja leń? - nachylił się nade mną i objął ręką z groźna miną. Gdy był tak blisko moje serce mimowolnie zaczynało szybciej bić. Momentami czasami mnie onieśmielał. Byliśmy już razem kilka tygodni a ja nadal kochałam go tak jak na początku i nie mogłam wyobrazić sobie tego jakby teraz go nie było. Zagryzłam dolną wargę i czekałam na to co stanie się dalej. Pocałował mnie. Długo i namiętnie.
Walizki były już włożone do samochodu. Junior zbierał swoje ostatnie zabawki, bez których nie mógłby wyjść z domu. A ja zastanawiałam się czy na pewno wszystko wzięłam. Po kilku minutach wszyscy siedzieliśmy w samochodzie. Zawieźliśmy Juniora do jego babci. Z panią Dolores zamieniłam tylko kilka zdań bo Cristiano cały czas mnie pośpieszał.
Gdy tylko wylądowaliśmy wyleciałam z samolotu jak głupia. Patrząc na te piękne budynki w oddali, na ten cudowny widok i pamiętając o tym, że niedługo spełnią się moje marzenia z moich oczu popłynęły łzy szczęścia. Stałam jak zahipnotyzowana i nie wierzyłam w to, że tu jestem. Cristiano podszedł do mnie i obejmując moje ciało od tyłu pocałował w szyję. Wsiedliśmy do podstawionego samochodu i pojechaliśmy do hotelu. Był bardzo dostojny i elegancki. Byłam pewna, że doba kosztowała majątek. Stałam w recepcji i z uwagą rozglądałam się po pomieszczeniu gdy Ronaldo rozmawiał z panem, który na jego widok mało co nie zemdlał. Jadąc windą obojętnie patrzyłam na lecące cyferki.
- Wiem co myślisz. Jesteś na mnie zła za to, że wybrałem taki hotel. - trafił w sedno. - Chciałem, żeby wszystko było idealnie. Chciałem, żebyś dobrze się czuła. - słuchałam go, ale nie zareagowałam. Gdy winda się otworzyła nie czekając na Portugalczyka podążyłam korytarzem. Po chwili podbiegł do mnie i mocno złapał mnie w pasie. - Nie bądź zła. - ponownie milczałam. - Zaraz ci przejdzie. Zamknij oczy. - dla pewności, że nic nie widzę zasłonił mi oczy ręką. Prowadził mnie przez dłuższą chwilę. Słyszałam kiedy otwiera drzwi, ale grzecznie zdawałam się na jego los. - Uwaga. - powiedział i zabrał ręce. Staliśmy przy wielkim oknie, prawdopodobnie w naszym apartamencie. Tuż pod naszymi oknami wiła się nitka toru. Zaniemówiłam z wrażenia. Po kilku sekundach, gdy doszłam do siebie odwróciłam się i pocałowałam piłkarza.
Kiedy nasze ubrania były już ładnie porozkładane na pułkach w szafkach postanowiliśmy zwiedzić okolicę. Było już ciemno a na ulicach nie było dużo ludzi. Można nawet stwierdzić, że było pusto. Co jakiś czas tylko mijaliśmy jakaś parę, albo mężczyznę, który po całym dniu pracy zmęczony wracał do domu. Nikt nie zwracał na nas uwagi. Spacerowaliśmy do późna. Zrobiliśmy sobie mnóstwo zdjęć, niektóre wstawiliśmy na portale społecznościwe, inne wysłałam do mamy Crisitano, Michaela i Pilar. Koleżanka zadzwoniła do mnie dosłownie za dwie minuty od wysłania wiadomości.
- Jak się bawicie? - zapytała podekscytowana
- Jest wspaniale. Mam najlepszego chłopaka na świecie. - uśmiechnęłam się spoglądając na towarzyszącego mi mężczyznę.
- Zazdroszczę. - westchnęła
- No ładnie czego ja się tutaj dowiaduję. Już ci się znudziłem. - usłyszałam wzburzony głos Sergio. Razem z Pilar zaczęłyśmy się śmiać. - Cześć gołąbeczki. Co tam u was?
- Wszystko dobrze kapitanie - powiedziałam ze śmiechem.
- Ale wrócicie do nas? Cris jak Cris znajdziemy innego na jego miejsce, ale ty jesteś niezastąpiona. - wyznał mi Hiszpan. Zapewniłam go, że za kilka dni będziemy z powrotem w stolicy Hiszpanii i Cristiano pomoże im wygrać finałowy mecz. Rozmawiałam z Pilar aż nie dotarliśmy do hotelu. Tam zanim poszliśmy do swojego pokoju zjedliśmy przepyszny posiłek.
Zmęczeniu podróżą i z nadmiarem wrażeń w świetle cudownego Monte Carlo zasnęliśmy bez najmniejszego problemu.
~~~
Dzisiejszy rozdział opublikowany później niż zwykle, ale mam nadzieję, że to nie problem i z wielką przyjemnością przeczytacie sobie na dobranoc.
Wielka wyprawa do Monako. Jak myślicie czy w okolicach legendarnego toru Formuły 1 stanie się coś nieprzewidywalnego?
Wszystkim tym, którzy dopiero zaczynają ferie życzę dużo odpoczynku i ciekawego spędzenia czasu a tym, którym się one właśnie skończyły, tak jak mi, życzę powodzenia.
Do zobaczenia za tydzień :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz