19 lutego 2016

Rozdział 26

Kolejny dzień w Monte Carlo spędziliśmy nie odstępując się na krok. Dużo rozmawialiśmy o naszym poznaniu, o wspólnej przyszłości, o wszystkim. Uwielbiam spędzać z nim czas i czuć, że jest blisko. Wtedy jest mi  lepiej, wiem, że zawsze mogę na niego liczyć i przy jego wsparciu mogę zrobić wszystko.
Po południu wybraliśmy się w okolice toru, ale praktycznie nikogo tam nie było, dlatego wróciliśmy do hotelu. Wieczorem, aby trochę się rozerwać postanowiliśmy iść do jakiegoś baru. Cristiano bez najmniejszego problemu zorganizował nam jakiś lokal. Oczywiście nie powiedział mi jaki. Wzięłam prysznic, założyłam spódniczkę w panterkę i krótką, różową bluzkę oraz zrobiłam mocniejszy makijaż. Przez ten czas Cris nie mógł się zdecydować co wybrać. Pomogłam mu i już byliśmy gotowi. Zaprowadził mnie na statek, z którego dobiegała muzyka idealna do tańca i miliony kolorowych światełek. Osób nie było przesadnie dużo, ale po samym ich ubiorze było widać, że to wyższa sfera. Czułam się skrępowana, nie wiedziałam czy moje zachowanie nie sprawi piłkarzowi problemów. Podszedł do nas kelner z kieliszkami szampana a zaraz za nim trzech mężczyzn. Przywitali się z Cristiano a następnie ze mną. Widać było, że znali się prywatnie i to dobrze. Ja osobiście widziałam ich pierwszy raz na oczy. Usiedliśmy z nimi oraz z ich partnerkami przy stoliku. Kobiety wyglądały na bardzo miłe i towarzyskie. Rozmawialiśmy pijąc już kolejnego kolorowego drinka. Znudziło mi się siedzenie z nimi. Było miło, ale to nie było to samo co spotkania z chłopakami z drużyny i dziewczynami. Poprosiłam Ronaldo, aby poszedł ze mną zatańczyć. Zgodził się i już za chwilę znaleźliśmy wolne miejsce na parkiecie.
- Nie polubiłaś ich? - zapytał kołysząc mnie w rytm powolnej muzyki.
- Nie to, że nie polubiłam. - odpowiedziałam wymijająco. Cristiano uśmiechnął się porozumiewawczo. Gdy usłyszałam szybszą muzykę odrzuciłam złe myśli i całkowicie dałam się ponieść. We dwoje wspaniale się bawiliśmy, nie zważając na ludzi dookoła nas. Jednak nie chciałam wrócić do nowo poznanych osób.
Kochałam to kiedy był taki naturalny, rozluźniony, kiedy po prostu był sobą. Wydaje mi się, że takie oderwanie od rzeczywistości, od problemów i zrozumienie, że nie jestem jak jego była dziewczyna, Irina, było mu potrzebne.
Droga do hotelu z każdym kokiem wydawała się coraz dłuższa. Z każdym krokiem moje stopy coraz bardziej bolały. Obcasy nie były wysokie, ale gdy taka sobą jak ja, która nie lubi chodzić w wysokich butach zakłada je na prawie całonocną imprezę, mogłaby się tego spodziewać. Cristiano chciał wziąć mnie na ręce, ale jakby to wyglądało. Dotarliśmy do budynku około 2 w nocy i od razu poszliśmy spać.
Budzik zadzwonił o 7 rano. Nie do końca wyspana wyskoczyłam z łóżka i podbiegłam do wielkiego okna zasłoniętego czerwonymi firanami. Odsłoniłam je a do pomieszczenia wpadły ranne promienie słońca. To dzisiaj zobaczę chłopaków. Poznam ich, zamiennie kilka słów. Zaczyna się weekend wyścigowy. Musi być wspaniale. Od razu ode chciało mi się spać. Z powrotem wskoczyłam na łóżko i zaczęłam szarpać ramię Cristiano żeby się obudził. Zignorował mnie i odwrócił się w drugą stronę. Okrążyłam łóżko, ukucnęłam i pocałowałam go. To było skuteczniejsze i piłkarz za chwilę wstał. Założyłam czarne leginsy, koszule w czarno-białe pionowe paski i czarne tenisówki. Kilka minut przed 8 zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na tor. Nie mogłam się doczekać aż spotkam któregoś z kierowców. Dobrze, że Ronaldo trzymał mnie za rękę bo już bym pobiegła do boksów. Zanim tam dotarliśmy zatrzymywaliśmy się milion razy bo ktoś chciał albo autograf, albo zdjęcie z piłkarzem. Nie odmówił nikomu co powoli zaczynało mnie irytować, ale starałam się to ukryć.
- Zachowuj się w miarę normalnie. - zażartował gdy weszliśmy do pierwszego boksu - McLarena. Ronaldo już miał do czynienia i z Jensonem i Fernando, dlatego postanowiliśmy iść najpierw do nich. To będzie największy szok bo tych kierowców lubię najbardziej.
- O, co za niespodzianka. Miło cię widzieć. - przywitał nas Button. Podali sobie ręce. Zaniemówiłam gdy go zobaczyłam, ale zaraz wróciłam do żywych, ponieważ stwierdziłam, że nie po to tu przyjechałam, żeby stać i się tylko na nich patrzeć.
- Cześć jestem Mia - powiedziałam wyciągając dłoń. - Uwielbiam formułę a ty jesteś moim ulubionym kierowcą. - Jenson uśmiechnął się i mnie przytulił.
- Bardzo mi miło. Zaczekajcie chwilę. Zaraz wrócę. - Jenson znikł za drzwiami a ja szczęśliwa rozglądałam się po garażu. Z wielką fascynacją wpatrywałam się w srebrno-czerwony bolid stojący nieopodal. Brytyjczyka nadal nie było, kiedy pojawił się Alonso ze swoją dziewczyną - Larą. Podeszli do nas. Zamieniliśmy kilka zdań i wrócił jego kolega z zespołu z czapką McLarena. Za nim mi ją podarował podpisał się na niej tak samo jak Fernando. Ucieszyłam się i obu panów mocno przytuliłam. Zrobiliśmy sobie zdjęcia i poszliśmy dalej żeby zdążyć przed rozpoczęciem treningu. W boksie Ferrari spotkaliśmy Sebastiana Vettela ubranego już do połowy w czerwony kombinezon. Rozmawiał właśnie ze swoim kolegą Kimim Raikkonenem, jego partnerką oraz z Alexem Marquezem. Bez najmniejszego problemu przyjęli nas do swojego grona. Z takim towarzystwem jak Cristiano Ronaldo mogłam wejść wszędzie. Nie mogłam odpuścić ani podpisu, ani zdjęcia. Panowie usłyszawszy tą prośbę dziwnie się na mnie spojrzeli. Od razu wytłumaczyłam im, że z każdy robię sobie zdjęcie i biorę autograf. To takie moje małe hobby.
- Panowie zbierajcie się. - usłyszeliśmy polecenie. Seb i Kimi zaczęli zakładać kombinezon, gdy przyszła drobna kobieta z małym chłopcem na rękach, jak się później okazało była to żona i syn Alexa. Przedstawiła się nam, miała na imię Milagros, ale kazała nam do siebie mówić Mila. Trzyletni chłopiec, który od jakiegoś czasu siedział na rękach u Vettela miał na imię Sebastian.  Już na pierwszy rzut oka było widać, że są wspaniałą, kochającą się rodziną.
- Powodzenia wujek. - powiedział malec stojąc obok czerwonego bolidu Niemca. Uśmiechnęłam się na ten widok. Kierowcy wyjechali na tor, a nasza piątka poszła do pokoju, w którym spokojnie mogliśmy oglądać rozwój wydarzeń na torze. Usiadłam na krześle obok nowo poznanej kobiety.
- Często przyjeżdżasz na wyścigi? - zapytałam.
- Jesteśmy prawie na każdym już od kilku lat. - uśmiechnęła się promiennie biorąc malca na kolana. - Rozumiem, że ty i Ronaldo to...
- Tak - przerwałam jej. Wspaniale się dogadywałyśmy, jakbyś znały się co najmniej od 10 lat. O wiele lepiej rozmawiało mi się z nią niż z paniami z poprzedniej nocy. Dowiedziałam się, że poznała Alexa na wyścigu, gdy przeprowadzała z nim wywiad. Jest dziennikarką, ale pracuje tylko w padokach wyścigowych. Rozmawiałyśmy przez cały pierwszy trening.
- Twój syn chyba bardzo lubi Vettela. - powiedziałam zaczepiając chłopca, który od razu radośnie zaczął się śmiać.
- To jego ojciec chrzestny. - zdziwiłam się, ale to było urocze. Nie mogłyśmy się nagadać. Nawijałyśmy przez cały czas na każdy możliwy temat. Milagros to pewna siebie kobieta w podobnym wieku do mnie. Stąpa twardo po ziemi co pozwala jej spełniać marzenia. Jest atrakcyjną dziewczyną z wielką pasją co nie jednego mężczyznę wprawia o zawroty głowy. Od zawsze wolała trzymać się z kolegami, ale przez to nie pozbyła się kobiecego uroku. Cały czas się uśmiecha i jest pełna energii. Nie planowała syna, ale bardzo cieszy się z jego obecności. Razem z Alexem tworzy wspaniałą, kochającą się parę.
Młody Sebastian ze zdziwieniem swojej mamy przyszedł do mnie na kolana i przez dłuższy czas nie chciał z nich zejść. Zrobiłyśmy sobie kilka zdjęć. W przerwie pomiędzy treningami postanowiłyśmy pójść na małą kawę. Cristiano poszedł gdzieś z chłopakami. Brunetka zapoznała mnie z innymi kobietami, które akurat były w pomieszczeniu. Znały się już dłuższy czas, ale i tak cały czas rozmawiałam tylko z brunetką. W tak krótkim czasie z pełnym zaufaniem opowiedziałyśmy połowę swojego życia i obie wiedziałyśmy, że na tym jednym spotkaniu się nie skończy. Poznałam swoją bratnią duszę. Jednak ukryłam przed nią jedną rzecz. Nie powiedziałam jej o związku z Octavio.
Po wypiciu przepysznej kawy wymieniłyśmy się numerami telefonu i poszłam poszukać Cristiano. Zawitaliśmy do każdego boksu, zamieniliśmy kilka zdań z każdym kierowcą. Najlepiej bawiłam się chyba w obozie Mercedesa, razem z Hamiltonem. Lewis jest wspaniałą osobą. Cały czas uśmiechnięty, zabawny i szalony. Zrobiliśmy sobie milion zdjęć gdy Ronaldo rozmawiał z Rosbergiem, z którym nie mogłam znaleźć wspólnego tematu. Może dlatego, że nie miałam ochoty z nim rozmawiać, a może dlatego, że zwyczajnie go nie lubiłam.
Drugi trening spędziliśmy właśnie u nich. Gdy Brytyjczyk przebierał się ja zadzwoniłam do żony Alexa czy chcą nam towarzyszyć. Postanowiliśmy zwiedzić okolice. Hamilton podjął się stanowiska przewodnika i poszliśmy. Jedno było pewne, ten wyjazd zapamiętam do końca życia. Byłam bardzo wdzięczna za to, że Cristiano zdecydował się na taki prezent. Lewis pokazywał nam przepiękne miejsca, do wieczora, dokąd Sebastian nie zaczął marudzić. Maluch, gdy wracaliśmy usnął Alexowi na rękach. Gdy patrzyłam na to jak bardzo podobny jest do swojego taty i jak uroczo razem wyglądają coś we mnie pękło, jednak od razu odrzuciłam tą myśl i wszyscy wróciliśmy do swoich hoteli. Było już za późno aby gdzieś wychodzić, ale też za wcześnie aby iść spać.
- Oglądamy jakiś film? - zaproponował Portugalczyk.
- Czemu nie. Jaki? - usadowiłam się wygodnie na dwuosobowym łożu.
- Oby nie "Szybkich i wściekłych" nawet ja już to znam na pamięć. - Cristiano popatrzył na mnie z wielkim uśmiechem i iskierkami w oczach. - I oby nie "Szklaną pułapkę" - zaczęłam się śmiać
- To sam coś wymyśl. - włączył film, który o dziwo mnie zaciekawił już na samym początku. Jednak musieliśmy przerwać seans, ponieważ zadzwonił Marcelo. Ronaldo oburzył się, że jego koledzy dzwonią do mnie, a nie do niego, ale zaraz mu przeszło.
- Właśnie siedzimy u Jamesa i jest strasznie nudno. - powiedział z żalem a ja się zaśmiałam.
- Słyszałem! - krzyknął Kolumbijczyk.
- Szkoda, że cię, to znaczy was nie ma. Widziałem wasze zdjęcia w internecie. Chyba dobrze się bawicie. Oby tylko ten alkohol nie spowodował tego, że zostanę wujkiem. - zaśmiał się
- Marcelo! - krzyknęła Pilar i zabrała mu słuchawkę. Opowiedziałam jej o dzisiejszym dniu.
- Mam nadzieję, że o nas nie zapomnisz. - powiedziała to pewnie dla żartów, ale te słowa sprawiły, że zrobiło mi się cieplej na sercu. Wiedziałam, że na nią i na chłopaków mogłam liczyć o każdej godzinie dnia i nocy. Bardzo mi pomogli i sprawili, że zapomniałam o przeszłości. Gdyby nie oni pewnie siedziałabym teraz w domu ubrana w starą, rozciągniętą piżamę i z miską chipsów oglądała jakiś marny film. Albo co gorsza wróciłabym do Octavio i płakała gdzieś w kącie ciemnego pokoju. Zawdzięczałam im życie i mimo to, że byłam w Monte Carlo bardzo za nimi tęskniłam.

Trzeci trening spędziliśmy w McLarenie a kwalifikacje obejrzeliśmy w boksie Ferrari razem z Milą i Alexem. Czułam się w ich towarzystwie już bardzie swobodnie niż wczoraj i cieszyłam się na kolejne z nimi.
- Jakie macie plany na popołudnie? - zapytał zwycięzca kwalifikacji, Lewis Hamilton. Niegdyś postrzegałam go jako gburowatego i samolubnego, ale teraz, jak go poznałam osobiście, dotarło do mnie, że jest wspaniałym kierowcą oraz niezwykłym człowiekiem.
- My nie mamy żadnych. - odpowiedział za mnie Cristiano.
- My również. - odpowiedział Alex podnosząc małego chłopca. Po wspólnym zastanowieniu poszliśmy do hotelu Lewisa. Miał chyba jeszcze bardziej ekskluzywny pokój niż nasz, chociaż myślałam, że to niemożliwe. Miał również do własnej dyspozycji duży taras z pięknym widokiem. Była piękna pogoda, dlatego przez cały czas siedzieliśmy w tym miejscu. Mały Sebastian miał wielu partnerów do zabawy dzięki czemu Milagors mogła spokojnie ze mną rozmawiać i trochę odpocząć.
- Cristiano chyba bardzo lubi dzieci. - stwierdziła siedząca nieopodal na leżaku kobieta popijając kolorowy napój.
- Zdecydowanie. Jest wspaniałym ojcem. - uśmiechnęłam się na widok tego jak Cris bawi się z chłopcem.
- Planujecie własne? - w jej pięknych, brązowych oczach pojawiły się świecące iskierki. Zarumieniłam się.
- Nie rozmawialiśmy nigdy na ten temat. - popołudnie spędziliśmy w wspaniałej atmosferze, oczywiście robiąc sobie mnóstwo zdjęć, przy czy również wspaniale się bawiliśmy. Omówiłyśmy każdy temat związany z Formułą i piłką nożną. Okazało się, że Mila jest fanką Realu Madryt. Bez najmniejszego zastanowienia zaprosiłam ją na najbliższy finał.
~~~
Witam wszystkich :) mam nadzieję, że rozdział o spełniających się marzeniach Wam się podoba. Czekam na opinię i do zobaczenia. Do końca historii już coraz mniej.

2 komentarze:

  1. No super Pati :)) Już nie mogę doczekać się kolejnego!! :D ����

    OdpowiedzUsuń