Ochroniarz na mój widok bardzo się rozpromienił. Czyżby on też coś wiedział? Cristiano zaparkował samochód w garażu. Samochodów to on miał do wyboru do koloru. Mógł codziennie jeździć innym, ale nie widziałam niczego złego w kupowaniu kolejnego pojazdu. Sama lubiłam szybkie fury.
Weszliśmy do domu, panowała tam cisza jak w najstraszniejszym horrorze. Ronaldo zapalił światło w pomieszczeniu i zawołał syna. Junior usłyszał tatę prawie natychmiast i biegł w naszym kierunku. Gdy mnie zobaczył stanął sztywno na schodach i z uwagą mi przyglądał się. Myślałam, że zapomniał kim jestem, nie byłam pewna co powinnam zrobić. Po chwili ocknął się i podbiegł do mnie. Ukucnęłam i podniosłam chłopca. Junior wtulił się we mnie. Poleciała mi jedna samotna łza. Łza szczęścia. Cristiano oczywiście ją zauważył i objął mnie ramieniem, ale nie trwało to długo, ponieważ jego syn zepchnął ją, mówiąc, że jestem tylko jego. Razem z Portugalczykiem zaczęliśmy się śmiać. Posadziłam sobie Juniora na biodrze, żeby było mi wygodniej i zaczęłam łaskotać. Czułam przyjemne ciepło na sercu.
- Moje kochane dzieciaczki, spokój. Mia zostaw go bo będą cię bolały plecy. On jest ciężki. - gwiazda Realu Madryt zabrała syna i postawiła go na podłodze. - Junior, mamy ci coś do powiedzenia. - zaczął. Zdziwiłam się bo nie ustalaliśmy żadnej, wspólnej przemowy, dlatego i ja słuchałam z uwagą. - Lubisz Mię?
- Bardzo. - chłopiec spojrzał na mnie ze słodkim uśmiechem
- A chciałbyś, żeby z nami zamieszkała? - zapytał Ronaldo. Ta rozmowa może miała jakiś cel. Słowo chłopca i jego opinia były dla mnie ważne. Nie chciałam, żeby czuł, że zabieram mu tatę.
- Tak. - chłopiec złapał mnie za rękę - Ale już nas nigdy nie zostawisz? - spojrzałam na piłkarza, a on na mnie.
- Nigdy. - powiedział za mnie. Z jednej strony zaskoczył mnie tą odpowiedział, ale z drugiej cieszyłam się z niej. Dotarło do mnie jak bardzo go kocham. Junior poszedł się bawić a ja mocno wtuliłam się w mojego chłopaka. Nie mogłam uwierzyć w to, że Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro jest moim chłopakiem, moim partnerem, moim facetem. Po całym zdarzeniu z Octavio bałam się, że już nikomu nie zaufam. Bałam się, że nie będę potrafiła stworzyć szczęśliwego związku. Nie myślałam, że zmienię zdanie tak szybko. Patrząc na moich dwóch chłopaków nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście, ale w podświadomości cały czas przypominał mi się dramat przez który musiałam przejść.
Tak jak zawsze poszłam do pokoju gościnnego, aby przygotować się do spania. Gdy już miałam położyć się do łózka przyszedł Cristiano w samym dole od piżamy. Zaniemówiłam. Miał przecudowne ciało. Zagryzłam dolną wargę nadal przyglądając się jego mięśniom. Na moich policzkach pojawiły się niewinne rumieńce.
- Nie pomyliłaś pokoi? - zapytał podchodząc do mnie. Nie zauważył, że z takim otępieniem się na niego patrzę. Spojrzałam w jego piękne, brązowe oczy pytająco.
- A gdzie miałam iść? - objęłam go w pasie, a on złapał mnie za biodra.
- Chodź to ci pokażę. - uśmiechnął się tajemniczo. Złapał mnie za rękę i poprowadził za sobą. Po chwili znaleźliśmy się w jego sypialni. - Od dzisiaj śpisz tutaj! - oznajmił.
- Ale tu jest tylko jedno łóżko! Mam spać na podłodze? - zażartowałam a piłkarz znów mnie przytulił. Po chwili położyliśmy się. Mimo tego, że przeżyliśmy już wiele podobnych sytuacji byłam skrępowana. Jednak moje myśli starałam się skupić na przyjemnym cieple bijącym od ciała piłkarza. Zanim zasnęliśmy długo rozmawialiśmy przytuleni do siebie. Tak przyjemnie było zasypiać w jego ramionach. W najskrytszych marzeniach nie wyobrażałam sobie takiego obrotu spraw. A to wszystko dzięki dwóm wspaniałym osobom.
***tydzień później***
Obudził mnie sygnał dzwoniącego telefonu. Zerwałam się i obudziłam Crisa. Niezdarnie chwyciłam za urządzenie, leżące na szafce nocnej obok łóżka. Dzwoniła moja mama, już nie pamiętam kiedy ostatni raz z nią rozmawiałam. To było bardzo dawno temu. Chciała zapytać czy będę na urodzinach babci, które były za cztery dni. Na tą okazję przyjeżdża zawsze cała rodzina. Wszyscy się spotykają i razem, w miłej atmosferze spędzają czas. Czasami też nocują. Lubiłam ten dzień. Od dziecińską był on dla mnie wyjątkowy. Nie mogło mnie tam zabraknąć. Byłam z babcią bardzo związana i byłam jedyną wnuczką, którą zawsze miała przy sobie.
- Jasne, że przyjadę. Nie ma nawet innej opcji. - powiedziałam do telefonu, jednoczesności opierając się o Cristiano.
- Będziesz sama czy ze swoim chłopakiem? - usłyszałam w słuchawce a Ronaldo zaczął się śmiać. Spojrzałam na niego bacznie. Zmrużyłam oczy w geście zamyślenia.
- Jak będzie mógł to przyjedzie ze mną. Ale postaram się abyśmy przyjechali we dwójkę. - odpowiedziałam swojej rodzicielce a mój chłopak spojrzał na mnie ze zwidzeniem. Uśmiechnęłam się do niego chytrze. Porozmawiałam jeszcze chwilę z mamą.
Wiem, że mówiłyśmy o dwóch różnych moich chłopakach. Mama nic nie wiedziała o moim rozstaniu z Octavio a co dopiero mówić o związaniu się z piłkarzem Realu Madryt. Żyła w przekonaniu, że nadal jestem z agentem nieruchomości. Nie chciałam wyprowadzać jej z błędu przez telefon. Rozłączyłam się a Ronaldo od razu mnie "zaatakował":
- Mówiłaś poważnie?
- Ja zawsze mówię poważnie, kochanie. - sama się zdziwiłam jak zakończyłam to zdanie. W duchu szeroko się uśmiechnęłam, jednak przed nim zgrywałam poważną.
- Chciałabyś, żebym pojechał na tak ważną uroczystość rodzinną?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - o ponownym zaśnięciu nie było mowy, mimo tego, że było wcześnie. Usiadłam i związałam włosy. - Pojedziesz ze mną? - zapytałam błagalnym głosem.
- Oczywiście, że pojadę. Po pierwsze jesteśmy parą, po drugie nie pozwolę ci wyjechać samej na tyle dni, a po trzecie chcę poznać twoją rodzin. - uśmiechnęłam się w geście podziękowania.
- Wstawaj! - pociągnęłam piłkarza za rękę. Poszliśmy coś zjeść. W międzyczasie opowiedziałam mu jak wyglądają takie spotkania. Cieszył się, że może ze mną na nie jechać. Załatwiliśmy opiekę dla Juniora na czas kiedy nas nie będzie. Chciałam, żeby z nami tam był, jednak Cristiano stwierdził, że lepiej będzie jak zostanie.
***dzień wylotu***
Z racji tego, że kochałam moją babcię najmocniej na świecie i tego, że moja mama nie dałaby sobie rady sama z przygotowaniem imprezy dla tylu osób wraz z Crisem postanowiłam, że polecimy do nich dwa dni wcześniej aby im pomóc. Spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Moja torba była trzy razy mniejsza od torby Ronaldo.
- Ty masz zamiar zostać tam na miesiąc? - zapytałam ze śmiechem spoglądając na nasze bagaże
- Lepiej czegoś mieć więcej niż potem się martwić, że czegoś nie wzięliśmy. Poza tym to nie najniższa klasa gdzie możesz wziąć do torby tylko książkę i telefon. - popatrzyłam na niego ze zdziwieniem. No tak, ja zawsze latałam liniami publicznymi. Z takim kimś jak Ronaldo, nawet nie można normalnym lecieć samolotem. Posprzeczaliśmy się jeszcze trochę, oczywiście na żarty, przebrałam się. Założyłam rurki, czarną koszulkę i skórzaną kurtkę. Dla żartów założyłam na chwile kapelusz. Pokazałam się mojemu chłopakowi. Stwierdził, że słodko w nim wyglądam no i został. Do kompletu założyłam szpilki czego potem żałowałam. Pojechaliśmy na lotnisko. Gdy weszłam do samolotu Ronaldo zaniemówiłam. Miał rację, to nie linie publiczne, ale latający dom. Nie byłam przyzwyczajona do takiego życia. Czas lotu spędziliśmy bardzo przyjemnie. Cris bardzo bał się spotkania z moją rodziną. Sama bym się bała gdybym się z nimi nie wychowała i przyzwyczaiła do ich zachowania. Bawił mnie ten jego strach i niepewność.
Dom mojej babci leżał na obrzeżach małego miasteczka. Niektórzy uważali je za wieś. Ronaldo był zachwycony okolicą. Cisza, spokój i piękne widoki.
- Czy ty zabrałaś mnie do nieba? - zapytał wyciągając z bagażnika samochodu nasze bagaże.
- Nie, tylko do mojego dzieciństwa. - wzięłam swoją torebkę i pognałam do drzwi zostawiając go z bagażami. Otworzyłam mi skromnie, ale ładnie ubrana, uśmiechnięta, starsza pani. Moja babcia. Bez słowa mocno ją przytuliłam. Bardzo za nią tęskniłam.
- Moja malutka wnusia. Za każdym razem jesteś coraz piękniejsza. Cieszę się, że przyjechałaś. - powiedziała przyglądając mi się z uśmiechem.
- A ty babciu za każdym razem coraz młodsza. - zaczęłyśmy się śmiać. - Babciu chciałabym, żebyś kogoś poznała. - Cristiano obwieszony torbami stanął obok mnie. Nawet w takim wykonaniu wyglądał sexy. - To jest Cristiano. Mój chłopak. Nowy chłopak. - uśmiech nie schodził mi z twarzy. Portugalczyk znalazł jeszcze wolną rękę i wyciągnął ją w kierunku starszej pani. Ucałował jej dłoń. Zrobiło to na niej ogromne wrażenie.
- Miło mi cię poznać. Przechodźcie. Przecież nie będziecie tak stali. - Moja babcia jest dość oryginalna. Nie robi na drutach, nie ogląda nudnych seriali. Zamiast tego uwielbia piłkę nożną. To właśnie ona połączyła ją i dziadka i to też dzięki nim kocham ją ja. Dlatego zdziwiłam się, że nic nie powiedziała na temat Ronaldo jako piłkarza, piłki nożnej, Realu Madryt i tym podobnych rzeczy. Możliwe, że go nie poznała, albo tutaj był po prostu moim chłopakiem. Nie żadnym piłkarzem, ale osobą, która namieszała mi w głowie i sercu. Osobą bez której nie wyobrażałam sobie dalszego życia.
Przywitaliśmy się ze wszystkimi którzy byli w domu i poszliśmy do mojego pokoju. Moja mama nie ukrywała zdziwienia na widok nowego chłopaka. Wyrazie chciała coś powiedzieć, ale babcia i tata odwiodła ją od tego pomysłu zabierając ją w inne miejsce.
Zawsze gdy przyjeżdżam śpię w pokoju, który od kilkunastu lat wygląda tak samo. Ronaldo jak tylko wszedł rzucił się na moje łóżko, aż zaskrzypiało.
- No tak, podróże są męczące. - zaśmiałam się rozpakowując torby. Cristiano wygodnie ułożył się na łóżku i przyglądał się moim poczynaniom. Nagle dostałam poduszką w plecy. Odwróciłam się złapałam poduszkę i wskoczyłam na niego. Siedziałam na nim okładając go. Niestety role po jakimś czasie się odwróciły i on siedział na mnie. Gdy zmęczyliśmy się zabawą poszliśmy do domowników. Rozmawialiśmy aż do wieczora. Gdy zapadł zmrok postanowiłam zabrać Crisa na mały spacer. To był wspaniały czas. Pierwszy nasz wspólny spacer. Trzymaliśmy się za ręce, rozmawialiśmy i opowiadałam mu historie, które wydarzyły się w danym miejscu. Na tym spacerze uświadomiłam sobie, że jeszcze się nie całowaliśmy. Może dla niektórych wydać się to dziwne. Ja kilka lat temu też bym się dziwiła, ale teraz nie chciałam tego robić na siłę. Zupełnie nie było mi to potrzebne.
Do domu wróciliśmy po dwóch godzinach. Usiedliśmy wszyscy przy kominku z lampką wina nadrabiając zaległości. Spać poszliśmy bardzo późno.
Obudziła nas krzątająca się babcia. Otworzenie oczu w ramionach Cristiano gwarantowało wspaniałe rozpoczęcie każdego dnia. Za każdym razem czułam się jak w niebie.
- Nie mogę w to uwierzyć? - Ronaldo bawił się moimi włosami a drugą rękę trzymał na moim brzuchu.
- W co takiego?
- W to, że jesteśmy razem, w to, że jesteś tu ze mną, w to, że to wszystko dzieję się naprawdę. - mówiłam patrząc w sufit.
- To lepiej uwierz bo tak szybko się mnie nie pozbędziesz.
- Ale jesteś romantyczny... - wstałam z łóżka grzebiąc w torbie.
- Tak jak ty byś była. - uśmiechnął się szeroko i stanął za mną, obejmując mnie w pasie i przyciągając moje ciało do swojego. Odwróciłam się do niego przodem.
- Nigdy taka nie byłam. A ty się ubieraj bo czeka cię dzisiaj cięższa praca niż na boisku. - wyplątałam się z jego objęć i pobiegłam do łazienki. Założyłam żółte dresy i białą koszulkę. Związałam włosy. Ronaldo też założył coś luźnego. Po zjedzeniu śniadania zaczęliśmy sprzątać. Po jakimś czasie zobaczyłam na twarzy Crisa grymas bólu.
- Coś się stało? Źle się czujesz? - zapytałam podchodząc do niego z troską w głosie.
- Nie - sztucznie się uśmiechnął
- Przecież widzę. O co chodzi?
- Głowa mnie boli. - udało mi się go przekonać żeby poszedł się położyć. Jak poszłam zapytać czy je obiad słodko spał. Postanowiłam go nie budzić. Mimo to, że to tylko ból głowy ja co 10 minut zaglądałam do pomieszczenia.
Ledwo stałam już na nogach. Gotowanie i sprzątanie jednak jest męczące. Poszłam do pokoju, żeby trochę odpocząć.
- Jak się czujesz? - zapytałam kładąc się obok Ronaldo
- Lepiej. Przyjechałem, żeby pomóc, a leżę i nie zrobiłem nic. - zadręczał się piłkarz
- Nie przesadzaj. Już prawie skończone. Poza tym jutro ty będziesz pracował a ja będę leżeć.
- Miaa, gdzie jesteś? - usłyszeliśmy głos mojej mamy. Schowałam twarz w ramieniu Crisa i udawałam, że płaczę. Pocałował mnie w czoło i klepnął w tyłek na zachętę. Wstałam i poszłam dokończyć sprzątanie.
Skończyliśmy około 21.00 od razu poszłam się wykąpać i jak tylko położyłam głowę na poduszkę, zasnęłam.
~~~
Witam wszystkich 2016! Mam nadzieję, że ten rok będzie jeszcze lepszy od poprzedniego! Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem i chciałabym aby pod tym też mogła coś poczytać.
Pozdrawiam :)
<333
OdpowiedzUsuń♥
UsuńNo brak słów... Rewalacja po prostu!!! :D
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku, abys zrealizowała swoje postanowienia noworoczne. :*
Buziaczki :**
Bardzooo dziękuję !!
UsuńSuper mega :* <3 <3 Czekam na kolejny :* i zapraszam do siebie http://magiajestwbarcelonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdziękuję
Usuń