20 listopada 2015

Rodział 13

Z dnia na dzień było coraz lepiej. Wszystko układało się idealnie. Irina nie próbowała już odzyskiwać Ronaldo. Chyba dotarło do niej, że nie ma najmniejszych szans i on już nic, oprócz niechęci do niej nie czuje. Moje relacje z Cristiano wspinały się na coraz to wyższy poziom.  Może aż na za wysoki, ale nie przejmowałam się tym bo dogadywaliśmy się idealnie. Dawno nie znalazła w nikim tyle zrozumienie i wsparcia co w nim. Byłam za to cholernie wdzięczna i nie chciałam tego zmieniać.
Była sobota, ja już wróciłam z pracy. Musiałam iść na bardzo wczesną godzinę, ale dzięki temu resztę dnia miałam wolną. Cristiano z synem właśnie szykowali się na trening. Stwierdziłam, że jestem już gotowa i to odpowiedni moment, aby o to poprosić:
- Cristiano? - zaczęłam
- Tak? - piłkarz stanął przede mną a jego mieścinie podkreślone obcisłą koszulką wprawiały o zawroty głowy.
- Mogę jechać z wami? - kąciki ust Portugalczyka momentalnie się podniosły a w oczach pojawiły się świecące iskierki.
- Jasne.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - krzyczałam wisząc piłkarzowi na szyki. - Daj mi 15 minut!
- Spokojnie mamy czas. - odpowiedział Ronaldo, gdy ja już wbiegałam po schodach. Dłuższą chwilę zastanawiałam się co założyć. Przecież tam będzie tyle wspaniałych osób. Musiałam wyglądać idealnie bo to dzień, w którym spełniam największe marzenia. Byłam taka szczęśliwa i taka wdzięczne, że miałam ochotę skakać, tańczyć i śpiewać, ale nie było teraz na to czasu. W końcu wybrałam strój. Były to białe, krótkie spodenki we wzorki przewiązane chustką zamiast paskiem, szara podkoszulka i w razie czego założyłam i bluza bejsbolówka. Do tego oczywiście białe conversy i przeciwsłoneczne okulary. Nie znosiłam się elegancko ubierać, dlatego właśnie postawiłam na taki zestaw. Zbiegłam na dół gdzie Ronaldo rozmawiał z synem.
- Wow.- powiedział piłkarz, gdy mnie zobaczył a w mojej głowie pojawił się komentarz: "aha czyli nie jest źle". Uśmiechnęłam się tylko w geście podziękowań. - Mówiłem już, że nigdy jeszcze nie spotkałem takiej dziewczyny?
- Widocznie źle szukałeś. - Uśmiechnęłam się poprawiając włosy. - Jedziemy? Już nie mogę się doczekać.
- Jedziemy, ale nie narób mi wstydu bo więcej nie pojedziesz. - powiedział poważnym tonem, ale zaraz zaczął się śmiać.
- Ej nie rób tak więcej! - powiedziałam uderzając go pięścią w ramię. - Cris a będę mogła pogadać z chłopakami? - sama zdawałam sobie sprawę, że zachowuję się jak wariatka, ale to było dla mnie coś nowego, po za tym tak bardzo się cieszyłam.
- Pewnie tak. Na takich treningach nie ma dużo ludzi, czasami są one nawet zamknięte. Nie wiem jak będzie tym razem, ale jak nie będzie dużo ludzi postaram się, żeby poświęcili ci chwilę czasu. - Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę stadionu Królewskich. Nie mogłam w to uwierzyć. Jadę jednym samochodem z Cristiano Ronaldo na Santiago Bernabeu na zamknięty trening Realu Madryt. Jestem taka szczęśliwa, że zaraz się rozpłaczę. Dojechaliśmy w miłej atmosferze. Bernabeu tak cudnie wygląd z bliska. Do środka dostaliśmy się wejściem dla piłkarzy. To wspaniałe uczycie. Nie dość, że pierwszy raz widzę ten stadion to jeszcze od takiej strony. Po zaparkowaniu samochodu zobaczyłam Ramosa, jego partnerkę, Pilar Rubio i ich starszego syna. Wyglądali przesłodko. Myślałam, że tylko ja się tak ubiorę, ale Pilar wyglądała bardzo podobnie. Nie miała biżuterii wartej miliony dolarów, butów na dziesięciocentymetrowym obcasie ani włosów ułożonych przed chwilą u fryzjera. Wyglądała bardzo naturalnie, co bardzo mnie ucieszyło.
- Wujek, wujek. - krzyczał Junior biegnąc do Ramosa. Przybił piątkę z obrońcą i jego synem a następnie przytulił się do kobiety. Pilar wzięła chłopców za ręce i ruszyli w naszym kierunku.
- Nie wierzę. - wyszeptałam do mężczyzny stojącego obok mnie. Ronaldo przywitał się z parą dając kobiecie buziaka w policzek a z kolegą odgrywając skomplikowane, rutynowe przywitanie, którego nie byłam w stanie powtórzyć.
- To jest Mia. - zaczął Ronaldo. - Moja...
- Dziewczyna! - wykrzyczał Junior
- Koleżanka, koleżanka syneczku. - poprawił Portugalczyk. Sergio błyskawicznie wyciągnął rękę w moim kierunku przedstawiając się. Tak samo zrobiła Pilar.
- Witamy w rodzinie Realu Madryt. Teraz już się tak łatwo stąd i od nas nie uwolnisz. - powiedział kapitan zespołu z Madrytu. Uśmiechnęłam się. Nadal nie mogłam w to uwierzyć.
- Nie mam zamiaru. Już mi się bardzo spodobało.
-Pilar, mam prośbę. Zajęłabyś się Mią? Jest tu pierwszy raz i żeby nie czuła się nieswojo to dotrzymałabyś jej dzisiaj towarzystwa.- poprosił Ronaldo.
- Nie ma problemu. Na pewno się dogadamy. A teraz może byśmy już poszli bo zaraz ktoś tu będzie robił karne pompki za spóźnienie. - zażartowała brunetka. Sergio spojrzał na zegarek i razem z Cristiano pobiegli do szatni. Z chłopcami poszłyśmy na trybuny. Na nich nie robiło to już większego wrażenia a ja cieszyłam się jak dwuletnie dziecko na widok lizaczka. Zaniemówiłam, gdy zobaczyłam stadion w środku. Był przepiękny. Usiedliśmy blisko murawy i zaczęłyśmy rozmawiać.
- I jak ci się podoba?
- Bardzo się cieszę, że Cristiano mnie tu przywiózł. Będę mu wdzięczna do końca życia. - zaczęłyśmy się śmiać
- A jak właściwie poznałaś Ronaldo? - Nie wstydziłam się tego co mi się przydarzyło bo nie było czego, dlatego wszystko dokładnie jej opowiedziałam. Od wspaniałego życia z Octavio, przez uderzenie, które zawaliło cały mój świat, przypadkowe trafienie do Ronaldo aż do pomocy piłkarzowi w pozbyciu się jego dawnej partnerki. Z każdym wypowiedzianym przeze mnie zdaniem Pilar coraz bardziej niedowierzała. Gdy skończyłam przez dłuższą chwilę się nie odzywała.
- Strasznie mi przykro. Dobrze, że uciekłaś od tego gnoja. tobie i Cristiano wyjdzie to na dobre.
- Mi i Cristiano? - zapytałam zdziwiona, ale Pilar tylko się uśmiechnęła i już wiedziałam o co jej chodzi. - Nie, nie, nie, nie podoba mi się Cristiano. Przypadek chciał, żebym trafiła akurat na jego dom.
- On tobie może i nie, ale ty jemu na pewno. Widać to po nim. Na Irinę w najlepszym okresie ich związku tak nie patrzył jak na ciebie. Znam go trochę. Może to... - nie mogła dokończyć bo przyszły pozostałe partnerki. Zapoznałam się ze wszystkimi. Tak jak mówił Ronaldo była wspaniała atmosfera. Przez cały czas wpatrywałam się w piłkarzy. Trenowali, ale też świetnie się bawili. Byli tacy szczęśliwi, ale trener powoli tracił uśmiech na twarzy bo panowie mieli za dużo energii i w ogóle się go nie słuchali. W pewnym momencie Marcelo mnie zauważył. Dyskretnie pokazał na mnie palcem rozmawiając z kolegami. Uśmiechnęłam się do niego bo wiedziałam, że jest nie groźny. To co stało się po ogłoszeniu przez trenera zakończenia treningu nie zapomnę do końca życia.
~~~
Dzisiejszy rozdział wyszedł zadziwiająco długi, aż sama sobie się dziwię. Mam nadzieję, że 13 nie będzie pechowa i w komentarzach przeczytam miłe słowa i opinię.
Czy to prawda co mówi Pilar? Czy Mia podoba się Cristiano? Co stało się po treningu? Może jakieś przepuszczenia?
Z racji tego, że w moim opowiadaniu pierwszy raz pojawił się Sergio i Pilar chciałabym pogratulować im nowego maluszka ♥
Miłego weekendu. Czekamy jutrzejszy Klasyk i jak zawsze niemałe emocje. Trzymajcie się. Całuję :*

2 komentarze:

  1. Wspaniały! :* Moim skromnym zdaniem to prawda co mówi Pilar :D Nie wiem co jeszcze napisać, bardzo mi się podoba *_*
    Jestem z Ciebie dumna Patka ;P
    Czekam na kolejny, buziaki :**/ Zawsze miła Z. :*

    OdpowiedzUsuń