- Dzień dobry - powiedział Cristiano wchodząc do kuchni i kładąc rękę na moim ramieniu. - Jak się czujesz?
- Lepiej. Dziękuję. - mężczyzna usiadł obok mnie.
- Idziesz dzisiaj do pracy? - Ronaldo próbował nawiązać jakąś dłuższą rozmowę, ale nie mogłam lub nie potrafiłam z nim rozmawiać. Bałam się, że coś zauważy.
- Idę, ale po południu.
- Co tam oglądasz? - Cristiano stanął obok mnie z kubkiem soku powodując, że moje serce zaczęło szybciej bić. Stał kilka centymetrów za mną.
- A tak sobie oglądam. Szukam mieszkania.
- Mieszkania? po co? - piłkarz odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość. Wtedy stwierdziłam, że mogę się odwrócić. Gdy stał nade mną wyglądał jeszcze potężniej.
- Bo nie mogę mieszkać ci na głowie do końca życia. Jestem ci bardzo wdzięczna za to co dla mnie zrobiłeś, ale muszę zacząć od nowa. - mówiłam patrząc w podłogę.
- Przecież możesz tu mieszkać. Nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie. Bardzo się cieszę, że tu jesteś. Junior też. Mam z kim porozmawiać. Nie musisz się wyprowadzać. - Poszłam do swojego pokoju i spędziłam w nim mnóstwo czasu. Siedziałam na parapecie wpatrując się w piękny krajobraz za oknem. Siedziałam tam z nadzieją, że znajdę odpowiedź na moje pytania. Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Po chwili do pomieszczenia wszedł Ronaldo:
- Mia co się stało? Czemu jesteś smutna? Powiedziałem coś nie tak?
- Nie jestem. - uśmiechnęłam się sztucznie. - Co tam?
- Chciałem tylko ci powiedzieć, że jutro musze jechać na mecz reprezentacji. Najprawdopodobniej nie będzie mnie przez 3 dni. Spokojnie, Juniora zawiozę rano do przedszkola a potem Katia go zabierze, więc cały dom należy do ciebie. Myślę, że dasz sobie radę.
- Dzięki.
Do pracy założyłam: granatową spódniczkę, bordową koszulkę, kurtkę w kratkę, naszyjnik, czarne rajstopy i czarne buty na koturnie. Przez te kilka godzin unikałam Michaela jak ognia. Nie chciałam z nim rozmawiać. Musiałam to wszystko przemyśleć.
Kocham tą pracę, od zawsze wiedziałam, że jest to moje powołanie, że właśnie to sprawia mi największą radość. Mimo to, że nie jestem jeszcze dziennikarką z najwyższego szczebla to i tak lubiłam to robić. Nie wyobrażałam sobie siedzenia 8 godzin za biurkiem. To nie dla mnie.
Po wykonaniu swojej pracy pojechałam do centrum handlowego. Odwiedziłam kilka sklepów i kupiłam kilka drobiazgów. Wróciłam do domu bardzo późno. Junior już spał. Zamieniła kilka zdań z mężczyzną, przegryzłam coś i poszłam spać.
Następnego dnia gdy razem z Cristiano byliśmy w salonie przyszedł do nas Junior. Wyglądał przerażająco. Miał przeszkolone oczy i był blady. Błyskawicznie ukucnęłam przed nim:
- Junio coś cię boli? - chłopiec ledwo stał na nogach
- Brzuch i głowa. - dotknęła dłonią czoła. Był rozpalony.
- Wiesz co, chyba ktoś tu zrobi sobie dzisiaj wolne. - powiedział Ronaldo kucając obok mnie.
-Chodź. Wracamy do łóżka. - wzięłam Juniora na ręce i zaniosłam do jego pokoju. Przykryłam kołdrą i podałam potrzebne leki. Bardzo się martwiłam.
- No to chyba z meczu nici. - dla Cristiano mecze i wyjazdy były na prawdę ważne, ale wiadomo, że syn jest ważniejszy.
- Nawet nie ma takiej opcji. Pojedziesz i wygrasz to! Ja zostanę z małym.
- Poważnie? - skinęłam głową. - Dziękuję - Ronaldo przytulił mnie bardzo mocno.
- Bo mnie udusisz. - puścił mnie i oboje zaczęliśmy się śmiać. - Zbieraj się bo się spóźnisz.
- Będziesz oglądać? - zapytał, gdy już miał wychodzić. Tak dziwnie się czułam z myślą, że zaraz pojedzie i wróci dopiero za 3 dni. Czy to nadchodząca tęsknota? A może pustka? Może to po prostu strach przed zostanie z Juniorem przez 3 dni.
- Oczywiście. Skop im tyłki. I pamiętaj na następny mecz jedziemy z tobą. - Cristiano uśmiechnął się, spojrzał mi prosto w oczy, pożegnał się i wyszedł.
Junior cały dzień leżał w łóżku. Albo spał, albo oglądał bajki. Na nic nie miał siły ani ochoty. Miałam tylko nadzieję, że to jakaś grypa i zaraz mu przejdzie. Bardzo się o niego martwiłam. Pierwszy raz widziałam małego bez energii i radości. Żeby nie było mu smutno położyłam się obok niego. Razem oglądaliśmy bajki i żartowaliśmy. Gdy zasnął poszłam popracować. Późnym wieczorem wpadła Katia. Przyszła dowiedzieć się co z Juniorem i dotrzymać mi towarzystwa. Rozmawiałyśmy na neutralne tematy gdy nagle wypaliła:
- A jak tam z Crisem?
- Jak to jak? Normalnie.
- Widać właśnie po nim jak normalnie na ciebie reaguje. - powiedziała kładąc nacisk na słowo "normalnie". - Dawno nie widziałam go takiego.
- Czyli jakiego? - zapytałam aby upewnić się, że nie chodzi jej o coś czego nie chciałam słyszeć.
- Szczęśliwego. Podobasz mu się. - cieszyła się, że mi to powiedziała. Szczęście jej brata było dla niej bardzo ważne.
- Wydaje ci się. - Katia uśmiechnęła się tylko. Wiedziałam, że nie zmieni zdania. Może miała trochę racji bo mi też nie było obojętny. Po dogadaniu się co do jutrzejszej opieki nad chłopcem pożegnałam się i zajrzałam do Juniora. Spał jak aniołek. Postanowiłam, że zrobię to samo.
~~~
Po pierwsze bardzoo wszystkim dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Bardzo mi pomogły ♥ jesteście najlepsi!! DZIĘKUJĘ :*
Po drugie jestem na prawdę zadowolona z tego rozdziału. Podoba mi się. Obiecałam, że się postaram no i wydaje mi się, że się udało.
Czy podczas nieobecności Ronaldo coś się wydarzy? Czy Mia wyprowadzi się od piłkarza?
Czekam na komentarze i do zobaczenia za tydzień ♥
Super♥ No postarałaś się :**
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńMega ♥♥♥ **
OdpowiedzUsuń♥
UsuńNoo postarałaś się :* Cudoo malutka :* Oby więcej takich pomysłów <3 Buziaki :*
OdpowiedzUsuńdzięki, dzięki :*
UsuńJak zwykle super :D :* Dużo weny i pomysłów na kolejny :) Czekam na następny! :*
OdpowiedzUsuńwspaniały ♥♥
OdpowiedzUsuńAch, misia! Nareszcie jestem i bardzo, bardzo, bardzo Cię przepraszam, że trwało to tyle czasu. No ale cóż, dotarłam, po tak długim czasie wreszcie tu dotarłam. I nie wiem, od czego zacząć...
OdpowiedzUsuńTyle pochwał dla Ronaldo, tyle wielkoduszności... Jest taki miły, taki nieegoistyczny, tak przeciwny moim prawdziwym wizjom o nim. Ach, może nawet go tutaj polubię? Kto wie?
Z kolei Mia niech lepiej nie ukrywa, że coś do niego czuje, bo to się może źle skończyć. Zawsze tak sobie powtarzam. Przed kimś okej, może zgrywać niedostępną i obojętną, ale przed samą sobą należy się przyznać, bo później przez wygórowaną 'dumę' można stracić to, na czym Ci zależy najbardziej. I ja jestem tego najlepszym przykładem... Zresztą wiesz, o co mi chodzi, eh.
Cieszę się, że namówiłam Cię do napisania tego opowiadania, bo Twój styl jest naprawdę bardzo dobry jak na początki. W przyszłości będziesz pisała takie dzieła, że huhu! Już nie mogę się tego doczekać.
Tak samo, jak nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Mam nadzieję, że tym razem nie narobię sobie znów kilometrowych zaległości i będę komentować już regularnie.
Całuję! ;*
suenos
__________
runaway-with-my-love.blogspot.com
Przecież nie ma najmniejszego problemu ;) Nic się nie stało ♥
UsuńJak miło *.* ale zdradzę Ci mały sekret, niedługo może się to zmienić ;) Ale mam nadzieje, że i tak go polubisz. Chociaż tutaj :)
Też się bardzo cieszę, że zaczęłam pisać. Jestem Tobie i Wiktorii bardzo wdzięczna bo to Wy miałyście w tym największy udział. Dziękuję ♥
Też mam taką nadzieję ♥
Jeszcze raz dziękuję :*
Witaj :), masz fajnie prowadzony blog, wielki plus za wytrwałość i pomysłowość :) ps. Zapraszam do obejrzenia mojego bloga http://swiatokiemtomka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję!!
Usuńzaraz wpadnę