15 stycznia 2016

Rozdział 21

Dokładnie tego dnia, 25 lat temu na świat przyszła malutka, kruszynka, która zamiast płakać uśmiechała się. Nazwała się Mia Colace. To właśnie dzisiaj obchodzę urodziny. Obudziłam się ze szczerym uśmiechem na twarzy i świecącymi iskierkami w oczach obok najcudowniejszego chłopaka na świecie. Popatrzyłam chwilę na to jak słodko śpi i sięgnęłam po telefon. Gdy zobaczyłam godzinę na wyświetlaczu z przerażenia mało nie spadłam z łóżka. Byłam spóźniona. Pognałam do łazienki, szybko się umyłam i wyciągnęłam z szafy to co wpadło mi w oko czyli: białą koszulkę z napisem, spódniczkę w kolorowe kwadraty, baleriny i wzięłam cienki sweterek. Zabierając torebkę i materiały z kuchennego stołu wpadłam do garażu. Kurde i co tu wybrać. Może z okazji urodzin zajechać pod budynek pracy ferrari wartym kilka tysięcy dolarów? Zdecydowałam się jednak na mój samochód, nie miałam czasu uczyć się co jest gdzie. Pędziłam jak szalona, nie wiadomo po co bo przecież i tak byłam spóźniona a z taką prędkością mogło skończyć się na kolizji. Wpadłam zdyszana do budynku. Winda otworzyła się na moim piętrze i szybkim krokiem szłam w kierunku pokoju, gdy poczułam mocny uścisk dłoni na moim nadgarstku. Magiczna siła pociągnęła mnie w kąt w pobliżu, którego nikogo nie było. Dopiero tam zobaczyłam, że to Michael.
- Spóźniona - uśmiechnął się zwycięsko puszczając moją rękę
- Tak, wiem, wiem, błagam cię nic nie mów szefowi bo mnie wyleje. - błagałam go stojąc nadal w tej samej pozycji
- Już z nim rozmawiałem. - przestraszona spojrzałam na niego wyczekując aż powie mi, że mogę wracać do domu. - Spokojnie, kryłem cię. Powiedziałem, że musiałaś iść do lekarza.
- Naprawdę to zrobiłeś? Dziękuję! - uwiesiłam się mu na szyję nadal dziękując.
- Nie drzyj się wariatko, bo się dowiedzą. - odsunęłam się od niego. - A tak poza tym to najlepszego z okazji urodzin. Zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, lepszej pracy, no i szczęścia z Ronaldo. - Zbliżył się do mnie, nachylił i pocałował w policzek.
- Dziękuję. Lecę. - usiadłam przy swoim biurku jak gdyby nigdy nic i zajęłam się swoją pracą. Ostatnio nie poświęcałam jej tyle czasu ile powinnam, dlatego czekało mnie sporo roboty do późnych godzin.
- Tak najlepszy piłkarzu na świecie? - odebrałam telefon od mojego chłopaka. Moje koleżanki popatrzyły na mnie ze zdziwieniem. Miały uszy jak nietoperze, wszystko wychwycą. Cristiano dzwonił po to aby zapytać się gdzie uciekłam i kiedy wrócę. Wytłumaczyłam mu wszystko i wróciłam do pracy. Nie widziałam go od kilku godzin a moja tęsknota dawała już o sobie znać. Było już sporo po 18:00 kiedy wyszłam z pracy. Pojechałam prosto do wilii Aveiro. We wszystkich pokojach mijanych przeze mnie panował półmrok. Po chwili dotarłam do jadalni. Na stole stały dwie świece, wino i pysznie wyglądające jedzenie. Przyglądałam się pięknie przygotowanemu posiłkowi dla dwóch osób, gdy poczułam, że sile ramiona oplatają moją talię od tyłu. Poczułam zapach perfum, które kojarzą mi się tylko z jedną osobą i uspokoiłam oddech. Mężczyzna przyciągnął mnie do swojego ciała po czym wyszeptał prosto do ucha "Wszystkiego Najlepszego". Nie przypominam sobie, żebym mówiła mu kiedy mam urodziny, ale możliwe, że kiedyś coś powiedziałam na ten temat. Nie ważne, o wiele bardziej wolałam cieszyć się tą chwilą.
- Zapraszam. - gestem ręki wskazał miejsce przy stole.
- Dziękuję. - powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha. - Gdzie jest Junior?
- Mama go zabrała. Wina? - byłam taka głodna, że jedzenie smakowało jeszcze pyszniej. Momentami tak zapatrzyłam się na Ronaldo, że nie potrafiłam odpowiedzieć mu na żadne pytanie. Czułam się jak najszczęśliwsza kobieta na świecie. Nie przepuszczałam, że mogłam być bardziej. Po zjedzonym posiłku podeszłam do dużych, przeszklonych okien z lampką wina w dłoni. Cristiano po chwili stanął przede mną z rękami schowanymi za plecami.
- Która ręka? - popatrzyłam na niego niczego się nie spodziewając. Odstawiłam kieliszek. - W składaniu życzeń nie jestem dobry, wiesz przecież, że życzę ci wszystkiego co najlepsze. No to która? - uśmiechnął się zwycięsko.
- Twoja prawa. - uległam. Moim oczom ukazała się bransoletka ze znakiem nieskończoności. Spodobała mi się. Już zawsze będzie mi przypominać właśnie o nim. Ronaldo zapiął mi ją na nadgarstku. - Dziękuję, a co masz w lewej? - uśmiechnęłam się a Cristiano pokazał mi swoją koszulkę z Realu Madryt.
- Nie może być tak, że masz koszulkę Ramosa a nie masz swojego chłopaka. - od razu ją założyłam. Pasowała idealnie. Bardzo chciałam taką mieć, ale zawsze znalazły się rzeczy, na które trzeba było wydać pieniądze już odłożone na tą rzecz. Mimo tego, że jestem kobietą, na widok koszulki w moich oczach pojawiły się iskierki szczęścia. Bransoletka oczywiście też była przepiękna.
Z racji tego, że myślałam, że to wszystko podziękowałam za podarunek i mocno przytuliłam piłkarza. Objął mnie, jednak po chwili odsunął mnie od siebie. - Co byś powiedziała na to, że mam jeszcze jeden prezent? - spojrzałam na niego z zaciekawieniem. Już nie chciałam mówić, że dwa prezenty, i to tak cudowne w zupełności wystarczą. Tego co mi podaruje się nie spodziewałam.
- Miałam wybrać jedną z dwóch rąk. Okazało się, że masz coś w każdej. A teraz dowiaduję się, że jeszcze masz trzecią? - zaczęliśmy się śmiać.
- Chcesz czy nie? - zapytał poważnie.
- Oczywiście, że chce. - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Puścił mnie i prawą ręką wyciągnął coś z tylnej kieszeni spodni.
- Vipowskie bilety na Grand Prix Formuły 1. - machał przed moim nosem dwoma równymi, papierowymi prostokątami, od których nie potrafiłam oderwać wzroku. Stałam jak zahipnotyzowana i nie wierzyłam w to, co się właśnie stało. - Dodam tylko, że jedziemy do Monaco, za dwa tygodnie. - Z mojego gardła wydobył się bliżej nieokreślony pisk radości. Ukucnęłam i zaczęłam płakać.. Schowałam twarz w dłoniach a łzy leciały mi jedna za drugą. Cristiano zaśmiał się promiennie łapiąc mnie za rękę i zmuszając mnie aby wstała. Przepełniona wyrywającymi się do lotu i łaskoczącymi mnie od środka motylami złączyłam nasze wargi w jedność. To była chwila, nawet się nad tym nie zastanowiłam, ale nie potrafiłam przestać. Całowałam go tak łapczywie i zachłannie, że sama się siebie bałam. Nie wiedziałam, co we mnie wstąpiło. Piłkarz delikatnie objął mnie w pasie i przysunął wplatając prawą dłoń w moje długie, brązowe włosy. Dopiero wtedy opanowałam emocje i delektowałam się miękkością jego ust. Namiętne pocałunki sprawiały, że moje serce biło tak, jakby miało zaraz wyskoczyć. Żadne z nas nie potrafiło przestać. Jeszcze kilka dni temu wydawało mi się, że wcale nie jest mi to potrzebne, ale teraz błyskawicznie zmieniłam zdanie. Przerwałam nasz pocałunek i odsunęłam głowę ciągle patrząc w jego pięknie błyszczące oczy.
Będąc z Octavio czułam się jak w niebie. Było mi z nim tak dobrze i byłam szczęśliwa. Teraz, gdy Hiszpan stanowił już przeszłość w moim życiu a główną rolę grał w nim Ronaldo doszłam do wniosku, że to właśnie teraz jestem w niebie. Przy nim. Tamto życie nie miało się nijak w porównaniu do teraźniejszości.
- Kocham cię. - wyszeptałam z czułością i uśmiechem na twarzy. Ronaldo cmoknął moje usta. A moje motyle w brzuchu, które od jakiegoś czasu już się powoli uspokajały znów pobudziły się do życia. Z jego twarzy nie schodził uśmiech.
- To może jakiś film? - zaproponował piłkarz chwytając mnie za dłoń. Przytaknęłam głową bo nie byłam wstanie skleić żadnego rozdanego zdania i poszłam za prowadzącym Cristiano. - Romans?
- Nie, proszę. Tylko nie romans. - Portugalczyk zaczął się śmiać. Wiedział, że nie lubię takich filmów. Po chwili wybraliśmy coś odpowiedniego. Oparłam głowę o jego ramię. Fabuła ekranizacji nabierała na tempie gdy zadzwoni mój telefon.
- Słucham? - odebrałam
- Cześć. Przeszkadzam? - usłyszałam głos Sergio Ramosa.
- Ty? Nigdy. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy co spowodowało zaniepokojenie mojego chłopaka. - Co tam?
- Wpadniecie do nas? Chłopaki niedługo też mają przyjechać. - przekazałam Cristiano informacje od jego klubowego kolegi i podjęliśmy decyzję.
- Za pół godziny będziemy. - odpowiedziałam i poszłam się szykować. Wzięłam prysznic, przebrałam się, zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do Sergio i Pilar. Z tego co dowiedziałam się od Jamesa głównym tematem spotkania były moje urodziny, ale dla nich każda okazja była dobra do spotkania. Mocno mnie wyściskał i złożyli życzenia. Zrobiło mi się bardzo miło, ponieważ poczułam, że należę do tej rodziny. Spędziliśmy wspólnie wspaniale czas i o późnymi godzinami rozjechaliśmy się do domów.



*** dwa dni później ***
Ronaldo z chłopakami już od kilkunastu minut trenowali do ważnego meczu, który już za cztery dni. Mecz praktycznie o wszystko. Co prawda istniały jeszcze inne rozwiązania, ale bezpieczniej było wygrać. Po prosty zwyciężyć. Żarty i wygłupy się skończyły. Musieli się skupić i jak zawsze dać z siebie wszystko. Nie mogłam być na tym treningu, ponieważ za chwilę szłam do pracy, ale na meczu, tak jak reszta dziewczyn na pewno będę.
Idąc do swojego miejsca pracy spotkałam koleżankę, która poinformowała mnie, że szef prosi mnie do siebie. Od razu do niego poszłam. Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam w nim także Michaela. Przywitałam się i usiadałam na krześle przy biurku.
- Potrzebuję wywiadu z zawodnikami Sevilli. Pomyślałem, że idealnie sprawdzisz się w tej roli a przy okazji nabierzesz większego doświadczenia. Jesteś zainteresowana? - zapytał przyglądając mi się z uwagą.
- Oczywiście, że jestem. Kiedy miałabym z nimi rozmawiać? - bez najmniejszego zastanowienia zgodziłam się. Nie wiedziałam, że to spowoduje takie konflikty.
- Jutro masz samolot. - oniemiałam gdy usłyszałam co właśnie powiedział. - Hotel masz już zarezerwowany. Mecz jest za dwa dni a towarzystwa dotrzyma ci Michael.
- Za dwa dni?! Nie zdążę na mecz Realu Madryt. - przestraszyłam się, ponieważ obiecałam chłopakom, że będę na tym meczu. A teraz muszę wyjechać w interesach służbowych.
- Zdążysz. Wrócicie tego samego dnia co jest mecz królewskich. Nie martw się. - omówiliśmy jeszcze szczegóły wyjazdu. Cieszyłam się, że miałam okazje przeprowadzić z nimi wywiad. W pracy przygotowywałam potrzebne informację i zastanawiałam się jak powiedzieć o tym Ronaldo. Bałam się, że będzie zły za to, że go nie wspieram w tak ważnych momentach.
Wróciłam do chłopaków. Junior i Cristiano ćwiczyli na siłowni. Pocałowałam mojego chłopaka i przytuliłam chłopca.
- Jak trening? - zapytałam siadając na jakimś sprzęcie niedaleko piłkarza.
- Dobrze. Wygramy ten mecz. - odpowiedział dźwigając ciężary, którego ja nigdy bym nie podniosła.- Muszę pokazać swojej dziewczynie co potrafię. - dokończył z wielkim uśmiechem.
- No właśnie...jeśli chodzi o mecz... - skierowałam wzrok na podłogę bojąc się dokończyć. Nie chciałam żeby się na mnie zawiódł. - Cristiano, jutro muszę jechać do Sewilli, aby przeprowadzić wywiad z chłopakami. Szef mi zaufał i zaproponował mi to jako pierwszej. Obiecuję, że zrobię wszystko, aby zdążyć na mecz. Na pewno na nim będę! - wyplułam z siebie każde słowo stanowczo za szybko. - Nie bądź zły. Obiecuję, że przyjadę. - Cris dłużysz czas się nie odzywał przez co jeszcze bardziej bałam się co powie. - Powiedz coś!
- Nie jestem zły. Jestem dumny. Super, że dostałaś taką możliwość. Skorzystasz na tym. - spojrzałam na uśmiechającego się Portugalczyka i wskoczyłam mu na kolana.
- Uwielbiam cię. Dziękuję. - pocałowałam Ronaldo w usta. Całował tak cudownie, że mógłby to robić cały czas.  Odczułam wrażenie, ze nasze usta od początku były skazane na jedność. Prędzej czy później uzależniłabym się od tego. Postanowiłam pójść się przebrać i trochę z nimi poćwiczyć. Od dawna miałam zamiar zacząć regularnie ćwiczyć, ale moja regularność zazwyczaj kończyła się po trzech dniach. Bawiliśmy się świetnie. Szczególnie ja z Juniorem. Ronaldo do śmiechu raczej nie było bo razem z jego synem troszkę mu przeszkadzaliśmy.
Zjedliśmy kolację i poszłam się pakować. Moja torba nie była najmniejszych rozmiarów. Było w niej zdecydowanie za dużo rzeczy, ale Ronaldo tak się o mnie troszczył, że kazał wziąć mi pół szafy.
Rano, gdy się obudziłam, stanęłam przed oknem i wpatrzona w krajobraz za oknem zastanawiałam się czy moje serce nie rozpadnie się z tęsknoty przez te kilka dni. Bałam się również czy podołam wyzwaniu oraz jak będzie mi się współpracować z Michaelem. Leniwie załatwiłam poranne czynności. Ubrałam się w czarny, krótki top, bluzę z wzorzystym wzorem i czarno - białe spodnie. Ronaldo robił właśnie śniadanie. Przytuliłam go oplątując jego ciało od tyłu. Odwrócił się i również mnie objął.
- Wolisz tosty czy naleśniki? - zapytał po czym pocałował mnie w czoło.
- Grzanki i ciepłą, pachnącą kawę, poproszę.
Stałam gotowa do wyjścia. Taksówka była już zamówiona a mi z każdą minutą trudniej było mi się pogodzić z tym, że musze ich zostawić.
- Mia, mam coś dla ciebie. - podbiegł do mnie Junior z pięknym pudełkiem. Wręczył mi go a ja natychmiast go otworzyłam. Ujrzałam nasze wspólne zdjęcie w pięknej ramce. Obok niego mniejsze, podobne. Ideale do damskiego portfela. Przytuliłam mocno chłopca a do oczu zaczęły napływać mi łzy. Łzy szczęścia. 
- Dzięki temu będziesz o nas pamiętać. - mniejsze zdjęcie od razu włożyłam do portfela a ramkę schowałam do torebki. Chłopiec pobiegł się bawić.
- Dziękuję. - powiedziałam Crisowi patrząc prosto w jego oczy.
- Będę tęsknił. - w jego głosie słychać było smutek i żal.
- Ja też, ale przecież za kilka dni wrócę i razem będziemy cieszyć się ze zwycięstwa Realu. - mężczyzna na znak pogodzenia się z obecną stacją oparł mnie o ścianę i mocno pocałował gładząc moje włosy.
- Będziesz na siebie uważać?- zapytał pomiędzy namiętnymi pocałunkami. - Dobrze, że będzie z tobą Michael.
- Dałabym sobie sama radę. - oburzyłam się bo mój kolega z pracy nie było mi do niczego potrzebny. Fakt, brakowało mi go jako przyjaciela, jako brata. Był dla mnie nadal bardzo ważny. Ale nie potrafił cieszyć się moim szczęściem. Był po prostu zazdrosny czego nie mogłam mu wybaczyć od tak.
- Wiem, ale będzie miał na ciebie oko. Spoko z niego facet. Ufam mu, dlatego jestem trochę spokojniejszy.
- Cristiano! Powinieneś... - nie dał mi dokończyć ponieważ znów zaczął mnie całować. - Taksówka chyba przyjechała.
- No i co z tego? Zaczeka. Mówiłem, że cię zawiozę, ale ty jesteś zbyt uparta. - trudno było mi się z nim rozstać. Chciałam odejść, ale nie potrafiłam. Chciałam nacieszyć się jego dotykiem.
- Muszę już iść. - chwyciłam torbę i powoli zmierzałam do wyjścia. - Bądźcie grzeczni bo i tak się wszystkiego dowiem. Mam szpiegów. - Ronaldo chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Po raz kolejny mnie pocałował. Każdy jego buziak był inny, każdy wyjątkowy, ale tak samo cudowny.
- Uważaj na siebie. - musnął moje wargi. Po chwili wyszłam z budynku. Stanęłam, odwróciłam się i chwilę na niego popatrzyłam. Miał już zamykać drzwi gdy podbiegłam do niego i ostatni raz tego dnia złączyłam nasze wargi.
- Kocham cię. - wyszeptałam
- Ja ciebie bardziej. - odparł.
Wsiadłam do taksówki i pojechałam w umówione miejsce.

~~~
No i nadeszła wiekopomna chwila. Pierwszy pocałunek Mii i Cristiano. Czuję się jakbym to ja przed chwilą to robiła. Mam nadzieję, że ten rozdział Wam się podoba. Zapraszam i czekam na opinie.

1 komentarz: