30 października 2015

Rozdział 10

Całą niedzielę spędziliśmy w domu. Przez ten czas bardzo poznałam Crisa. Jest na prawdę wspaniałym człowiekiem i ojcem. Nie mam zielonego pojęcie skąd ludzie mają o nim tak negatywne zdanie. Oceniają wcale go nie znając. No dobra, nasza znajomość nie sięga 5 lat w stecz, zaledwie jest to kilka dni. Mimo tego już bardzo go podziwiam. Ten dzień spędziliśmy też na zabawie z Juniorem.
Po oswojeniu się z tą myślą, że dzieję się to wszystko na prawdę, poprosiłam go o autograf. Zaczął się śmiać słysząc tą prośbę. Jego uśmiech był taki prawdziwy i szczery. Tym jednym gestem olśniewał całą okolicę i sprawiał, że od razu miałam ochotę uśmiechnąć się razem z nim. Oczywiście dostałam autograf i zdjęcie w pakiecie. Junior nie mógł być gorszy. Też podarował mi swój podpis. Zdjęcia z chłopakami wstawiłam na moje kontra w internecie . To był na prawdę wspaniały dzień, bardzo spokojna i miły. Tego było mi trzeba.
W poniedziałek musiałam iść do pracy. Bardzo tego nie chciałam. Miałam zamiar zostać kilka dni w domu. Nie miałam ochoty na te docinki i spojrzenia moich "koleżanek" z pracy. Cristiano jednak zmusił mnie, abym poszła do pracy. Miał rację, nie mogę cały czas siedzieć. Musiałam wyjść do ludzi.
Zjedliśmy pyszne śniadanko, które przygotował Portugalczyk, ubraliśmy się. Ja założyłam kloszowaną spódniczkę w wzorki, koszulę bez rękawów, szalik i glany. Wsiedliśmy do jednego z jego samochodów i pojechaliśmy zawieźć Juniora do przedszkola. Przez całą drogę Młody nie zamykała się buzia. Nawijał o wszystkim i o niczym. Jest bardzo pozytywnym i szalonym chłopcem. Z pożegnaniem w przedszkolu nie było najmniejszego problemu. Chętnie poszedł do kolegów, zostawiając mnie i jego tatę samych. Potem Cristiano podwiózł mnie pod redakcję:
- Udanej pracy. - powiedział mężczyzna, gdy wysiadałam już z samochodu. - Jak skończysz, zadzwoń to po ciebie przyjadę.
- Dzięki. Skończę około 15. Będę dzwonić. - zostawiłam Ronaldo i weszłam do budynku. Od razu zaatakował mnie Michael.
- Cześć Mała. Kto to cię przywiózł?- gdy przyjrzał mi się dokładniej jego pytanie natychmiast się zmieniło. - Kto ci to zrobił?- mimo tony podkładu, pudru i innych mazideł, nie mogłam zatuszować moich siniaków. Szczególnie przed kimś takim jak Michael.
- Nie powiem ci. - odpowiedziałam stanowczo.
- Mi?
- Powiem, ale potem. - poszliśmy w swoje strony. Bardzo ciężko mi się pracowało. Nie mogłam skupić myśli. Szepty za moimi plecami i te wścibskie spojrzenia były bardzo frustrujące. Postanowiłam zrobić sobie przerwę i odwiedzić Michaela.
- Masz chwilę? - Michael za chwilę wyszedł na korytarz.
- Natychmiast wszystko opowiadaj.
- Chodź na kawę. - po drodze zaczęłam opowiadać mu wszystko po kolei. Gdy dowiedział się o tym co zrobił Octavio był wściekły. Na siebie, za to, że na to pozwolił. Ale gdy dowiedział się, że trafiłam do Ronaldo, i że to właśnie o mnie przywiózł jego poczucie winy pękło jak mydlana bańka.
- Nie przejmuj się tymi laskami. Chcą plotek. - pocieszył mnie na koniec i wróciliśmy do pracy. Czas leciał już szybciej. Przed 15 zadzwoniłam do Crisa:
- Mógłbyś po mnie przyjechać?
- Jasne już jadę. Będę za 20 minut. - dokończyłam pracę i wyszłam przed budynek pracy. Minuty leciały jedna za drugą a Crisa nadal nie było. Była już 15:20 a jego nadal nie było. Zaczęła się martwić. W końcu do niego zadzwoniłam:
- Gdzie jesteś?
- Cristiano nie może teraz podejść do telefonu. - usłyszałam znajomy głos kobiety.
- Mogłaby go pani zapytać, o której po mnie przyjedzie?
- W ogóle nie przyjedzie. - spokojnym głosem oznajmiła mi.
- Jak to? Przecież przed chwilą z nim rozmawiałam. - trochę się wkurzyłam. Stoję tutaj jak głupia, czekam na niego a on jedzie do jakieś laski i nawet nie raczy do mnie zadzwonić.
- Ale plany troszkę się zmieniły. Odbierz Juniora z przedszkola i jeździe do domu.
- Ale ja nie mam kluczy. Po za tym nie oddadzą mi go.
- Już to załatwiłam. Odbierz go i zróbcie co chcecie. Jak Cristiano będzie mógł rozmawiać to do ciebie zadzwoni. Cześć
- Cześć. - zadzwoniłam po taksówkę i pojechałam po Juniora. Faktycznie, z odebranie go nie było żadnego problemu. Mały ucieszył się gdy mnie zobaczył. Na początku zabrałam go na lody.
- Gdzie jest tata?
- Wiesz co, sama nie wiem, ale spokojnie znajdzie się.
- Może do niego zadzwonimy?
- Już dzwoniłam.
- I co powiedział? - zapytał chłopiec
- Nic. Odebrała jakaś kobieta.
- Pewnie to znów ta Irma. - wtedy mnie olśniło. Rozmawiałam z Iriną, ale co oni robili razem? Przecież, jeszcze wczoraj Cristiano opowiedział mi całe zajście miedzy nimi. Nie wierzyłam w to, że samowolnie znajduje się u niej. Nienawidził jej odkąd go zdradziła.
- Ona chyba miała na imię Irina. - próbowałam nie pokazać mojego zdenerwowania.
- Co to za różnica. Nie lubię jej. Jest dziwna. - podsumował chłopiec. Po zjedzeniu lodów, poszliśmy do parki i na plac zabaw. Spędziliśmy tam mnóstwo czasu a Ronaldo nadal się nie odzywał. Gdy Juniorowi znudziła się już zabawa poszliśmy się przejść. Spacerowaliśmy sobie a Junior powiadał mi o swoim dniu w przedszkolu. Zrobiliśmy sobie kilka, naprawdę fajnych zdjęć. Próbowałam kilka razy zadzwonić do Ronaldo, ale najpierw nie odbierał a potem miał wyłączony telefon. Chłopczyk był już bardzo zmęczony. Nie mieliśmy innego wyjścia jak przenocować w hotelu. Wybraliśmy jakiś pierwszy z brzegu. Junior zaraz zasnął a ja nie miałam tyle szczęścia. Bardzo się martwiłam i byłam zła.
~~~
Zapraszam na kolejny rozdział. To już 10. Bardzo się cieszę, że zaczęłam pisać to opowiadanie. Sprawia mi tą ogromną przyjemność i nie mam zamiaru z tego zrezygnować. Czekam na opinię.
Miłego weekendu. Całuję :*

2 komentarze: