- Niestety Marcelo jest zbyt spostrzegawczy i już Cię zauważył. Już się go nie pozbędziesz. - Uśmiechnęłam się a Pilar tylko się nam przyglądała. - Nadal chcesz tam iść?
- No jasne. Jeśli mogę oczywiście.
- Oni by mi tego nie wybaczyli. - Ronaldo odwrócił się spoglądając na swoich kolegów stojących w grupie na murawie. Wyciągnął rękę w moim kierunku. Bez zastanowienia za nią chwyciłam.
- Pilar idziesz? - zapytał Ronaldo
- Jak mogłabym to przegapić. - dzięki nigdy niezawodnych conversach bez problemu weszłyśmy na murawę gdy reszta pań, w szpilkach stały w tym samym miejscu i obserwowały rozwój wydarzeń. Serce biło mi oszalałe. Z każdym kolejnym krokiem biło coraz szybciej. Nie wierzyłam, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Cristiano nadal trzymał mnie za rękę tylko dzięki temu trzymałam równowagę.
- Mia spokojnie - powiedziała Pilar głaszcząc mnie po plecach.
- No, no Cristiano...- podsumował Marcelo, gdy tylko do nich podeszliśmy. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że nadal trzymam go za rękę. Spojrzałam na mężczyznę, następnie na nasze splecione palce i błyskawicznie zabrałam swoją dłoń.
- Panowie to jest Mia. Bardzo chciała Was poznać, chociaż nie mam najmniejszego pojęcia po co poznawać takich kretynów.
- Ej jak ty nazywasz własnych kolegów z drużyny? - zapytałam Ronaldo a ten spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Puściłam oczko do chłopaków. Sergio z Marcelo z trudem powstrzymywali śmiech. - Zobaczysz nie będą ci podawać piłki. - Portugalczyk stał jak wryty. Przez dłuższą chwilę panowała cisza, ale po zobaczeniu wyrazu twarzy Marcelo nie wytrzymałam i razem z chłopakami wybuchnęliśmy śmiechem.
- Mimo tego, że jesteś dziewczyną Crisa już cię lubię - wyznał Brazylijczyk.
- Nie jesteśmy razem. - powiedziałam stanowczo.
- Widziałem właśnie. - gdy żadne z nas nic nie powiedziało dodał - Pożyjemy zobaczymy. Dlaczego chciałaś nas poznać?
- Bo zawsze o tym marzyłam. - odpowiedziałam zestresowana
- Poważnie ?
- Spotkanie was i wejście na ten stadion było moim największym marzeniem. Niby jestem dziennikarką, ale jeszcze za słabą na takie wyjścia.
- Ooo jak miło. - przytulił mnie James
- Bo się zarumienią i w samo zachwyt wpadną - zaśmiała się Pilar
- Lubisz piłkę nożną? - padło pytanie
- Bardzo.
- Grałaś kiedyś?
- W liceum byłam w reprezentacji szkoły. Po skończeniu szkoły gram tylko rekreacyjnie. - Byłam nadal zestresowana. Nie wiedziałam jak się zachować.
- Panowie starczy tego przesłuchania. - powiedziała towarzysząca mi kobieta
- Spokojnie ślicznotko. Mia, możemy coś dla ciebie jeszcze zrobić? - powiedział kapitan Realu
- Może zdjęcie na pamiątkę?
- Po co? Przecież będziesz się z nami widzieć co najmniej raz w tygodniu. Na pewno nas zapamiętasz. - Zrobiłam oczy jak złotówki gdy James wypowiedział te słowa.
- Chciałabym aby tak było.
- No to załatwione. - ucieszył się Marcelo
- Ale zdjęcie i tak chce. - Dali się namówić i Pilar zrobiła nam zdjęcie.
- Wiecie co mam lepszy pomysł. Ramos dawaj koszulkę!! - krzyczał szczęśliwy Brazylijczyk
- Po co ci? - zapytał zdziwiony ściągając klubową koszulkę
- Zaraz zobaczysz. - Marcelo zabrał koszulkę i pobiegł w kierunku szatki. Po chwili wrócił z markerem. Wszyscy piłkarze złożyli swój podpis. Lepiej nie mogłam sobie tego wyśnić. Przytuliłam każdego piłkarza z osobna, dziękując im. Zapomniałam o inicjatorze tego spotkania, jednak szybko mi o sobie przypomniał:
- A ja to co? - powiedział Cristiano udając obrażone dziecko.
- Tobie dziękuję najbardziej. - podeszłam do kapitana reprezentacji Portugalii i przytuliłam go ze wszystkich sił. Następnie wspięłam się na palce, opierając się na jego silnym ramieniu i pocałowałam go w policzek. Pożegnałam się z piłkarzami, zabrałam swój prezent i wróciłam z Pilar do dziewczyn.
- Chyba cię polubili. - powiedziała Clar.
Po tym jak wyjechaliśmy ze stadionu przekonałam Crisa na mały spacer. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe i spokojne wyjście bo kogo, jak kogo, ale jego każdy zna, dlatego wybraliśmy małą kawiarnię. Spędziliśmy tam dobrą godzinę. Potem zadzwonił do mnie Michael z prośbą o spotkanie. Cristiano zawiózł mnie na umówione miejsce a sam z Juniorem pojechał do domu. Michael wyglądał bardzo męsko. Przytuliłam go na powitanie.
- Jakoś ostatnio w ogólne nie masz dla mnie czasu.
- Wiem, przepraszam.
- Mia, co się dzieje?
- Nic, wszystko w porządku.
- Chcesz oszukać własnego przyjaciele. Przecież widzę.
- Na prawdę wszystko okej.
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć i jak tylko będziesz mieć ochotę możesz dzwonić.
- Wiem i obiecuję, że wszystko nadrobimy. - rozmawialiśmy bardzo długo spacerując uliczkami Madrytu. Gdy zrobiło się już ciemno a my znaleźliśmy na pięknie oświetlonej jednej z głównych ulic zaczęłam zastanawiać się po co właściwie ukrywam prawdę przed Michaelem. Długo zastanawiałam się czy mu o wszystkim powiedzieć.
- Mogę ci coś powiedzieć?
- No jasne
- Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz
- Obiecuję
- Nie zastanawiało cię nigdy gdzie mieszkam po tych wydarzeniach z Octavio?
- W hotelu
- Otóż nie
- To gdzie? - zapytał zdziwiony
- Z Crisitano Ronaldo
- Że gdzie? żartujesz?! Jak to się stało?! - opowiedziałam mu wszystko po kolei. Z jednej strony cieszył się, że jestem szczęśliwa i spełniam marzenia z drugiej, chciał abym natychmiast się od niego wyprowadziła. Próbowałam mu wszystko dokładnie wytłumaczyć, ale kompletnie mnie nie słuchał. Rozstaliśmy się w niemiłej atmosferze. W taksówce po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Płakałam, aż do domu piłkarza. Gdy Ronaldo mnie zobaczył bez nawet najmniejszego słowa, bez żadnego pytania ani złośliwego spojrzenia przyciągnął mnie do swojego torsu. Gdy objął mnie umięśnionymi ramionami poczułam, że mam wsparcie. Mogłam się po prostu w niego wtulić i płakać.Bardzo bolały mnie słowa Michaela. Gdy już się uspokoiłam usiedliśmy na kanapie i wszystko mu opowiedziałam.Z tak wielu emocji w ten dzień zasnęłam przytulona do niego. Piłkarz wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Obtulił kołdrą, pogładził po włosach i pocałował w czoło.
~~~
Będę szczera, ten rozdział kompletnie mi się nie podoba. Nie mogłam usiąść żeby go napisać, a jak już zaczęłam to nie mogłam skończyć. Brak weny, bo czas by się znalazł, albo właściwie brak umiejętności. Wiedziałam co chciałam napisać i jak to miało wyglądać, ale nie wiedziałam jak to opisać. Wyszło takie coś. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest bardzo słabe. Miałam ochotę go w ogólne usunąć i nic nie dodawać w ten piątek. Teraz sobie tak myślę, że może to byłoby lepsze. Mam nadzieję, że się nie zniechęcicie przez ten jeden rozdział i dalej będziecie czytać. Czekam na jakieś komentarze, które może trochę pomogą w pisaniu.