- Nie. Nie rozmawiałam z nim od tamtego czasu. - oczekiwała innej odpowiedzi i z miną wyrażającą więcej niż tysiąc słów spojrzała na mnie. Od przypadkowej rozmowy telefonicznej z piłkarzem minęły 4 dni.
- Wiesz, że pewnie czeka na ten telefon. - powiedziała biorąc kolejny łyk kawy.
- Wiem, ale jakoś nie potrafię do niego zadzwonić. Sama nie mogę się zdecydować czego naprawdę chcę. Coś mnie blokuje chociaż bardzo chciałabym, żeby było tak jak dawniej. A nawet lepiej. - opowiedziałam o swoich przemyśleniach i odczuciach. Pilar uważnie mnie słuchała, nie wypowiadając ani jednego słowa.
- Jeśli z nim nie porozmawiasz, to sama się tym zajmę. Z reguły nie wtrącam się w takie rozterki, ale dla was zrobię wyjątek. Ostrzegam. - uśmiechnęła się.
- Oj Pilar...- siedziałyśmy rozmawiając w miłej atmosferze przegryzając pyszne ciasto.
- Mia, a ty nadal mieszkasz w hotelu? - wypaliła nagle moja dobra koleżanka
- A mam inne wyjście? Nadal okupuję pokój 205. - mieszkanie w hotelu nie było moją wielką pasją, ale nie miałam innego wyjścia. Oczywiście szukałam jakiegoś mieszkania, ale dla jednej osoby wszystkie były za dużo, a co za tym idzie za drogie. Chociaż i tak już wydałam fortunę na hotel.
- To może wprowadzisz się do nas? - popatrzyłam na nią ze zdziwieniem. - Spokojnie rozmawiałam już o tym z Sergio i nie ma nic przeciwko. Wręcz przeciwnie.
- Nie mogę. Narobię wam tylko problemów.
- O czym ty mówisz. Odpracujesz to jakoś. - zaczęłyśmy się śmiać.
- Naprawdę bym mogła? - kobieta pokiwała twierdząco głową z uśmiechem. Od razu pojechałyśmy do hotelu aby zabrać moje rzeczy i się wymeldować. Bardzo się cieszyłam. Siedzenie samemu w hotelowym pokoju nie należało do najprzyjemniejszego sposobu spędzania czasu.
Dom był piękny. Wielkościowo podobny do domu Ronaldo, ale ten był o wiele przytulniejszy i wypełniony miłością. Widać było, że mieszka w nim cudowna, kochająca się rodzina. Wiedziałam również, że projektowała wszystko Pilar.
Przywitał nas Ramos z małym Marco na rękach. Pocałował swoją partnerkę w usta a mnie przytulił jedną ręką. Przyjrzałam się ślicznemu chłopcu i delikatnie pogładziłam go po policzku. Był naprawdę słodki, aż zapragnęłam zostać mamą. W pokoju gościnnym rozpakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i zeszłam do pary. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy bardzo długo. Oni naprawdę są wspaniałymi ludźmi i tak idealnie się uzupełniają. Chciałabym kiedyś tak skończyć jak oni. Nie mogłam się na nich napatrzeć. Potem pobawiłam się troszkę z Juniorem. Na początku był do mnie sceptycznie nastawiony, ale po kilku minutach zabawy się przełamał. Wspaniałe dziecko, w rodziców. Zajrzałam do jego młodszego braciszka, żeby nie czuł się pokrzywdzony i spędziłam z nim kilka minut. Wieczorem pomogłam Pilar z chłopcami. Nie powiem, spodobało mi się.
- Czy ten twój były dupek jeszcze cię zaczepiał? - zapytał Sergio, gdy siedzieliśmy przy lampce wina w salonie
- Nie, chyba dałeś mu wystarczającą nauczkę. Dziękuję.
- Ile razy będziesz mi jeszcze dziękować? Zrobiłem to co każdy by zrobił. A tak poza tym to nie ładnie wsiadać do samochodu obcych. - uśmiechnął się piłkarz
- Rozkazałeś mi. - przypomniałam mu, chociaż wiedziałam, że ma rację.
- A jakbym ci kazał wskoczyć do łóżka z Ronaldo też byś się mnie posłuchała? - spiorunowałam go wzrokiem a Pilar zwijała się ze śmiechu.
Rano znów dostałam czerwoną różę. Była na bieżąco. Wiedział gdzie jestem. Ciekawe kto mu powiedział? A może mnie śledzi?
- Słodkie. - powiedziała hiszpanka, gdy weszłam do kuchni z kwiatem.
- Weź przestań. - wstawiłam prezent do wody
- Mia, możemy porozmawiać?
- Jasne. - usiadłam obok i trochę się zaniepokoiłam tym pytaniem
- Ale tak w stu procentach szczerze i poważnie. Dobrze? I możesz odpowiadać tylko "tak" albo "nie". Chcę się w niektórych sprawach upewnić bo sama już nie wiem.
- Dobrze. O co chodzi?
- Chciałabyś z nim porozmawiać? - znów rozmowa o Crisie. Pilar naprawdę dużo czasu poświęca na ten temat.
- Tak. - uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Chciałabyś zapomnieć o tej całym zdarzeniu? - nadal kontynuowała wywiad
- Tak
- Zależy ci na nim?
- Tak
- Podoba ci się? - Pilar uśmiechnęła się szeroko. Zorientowałam się, że chodzi o taktykę zwaną: "trzy razy tak". Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią, ale w końcu miała to być szczera rozmowa.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - ponownie się uśmiechnęłam
- Chciałam zadać jeszcze jedno pytanie, ale widzę, że odpowiedź i na nie będzie twierdząca.
- Jakie to pytanie?
- Chciałabyś z nim być? - lekko się speszyłam i spuściłam wzrok. Pilar podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.
*** 3 dni później ***
Bardzo przyjemnie mieszkało mi się tutaj. Wychodziłam właśnie do pracy gdy Ramos złapał mnie przed drzwiami.
- O której wracasz? - zapytał z uśmiechem
- Pewnie około 17. - musiałam zastanowić się nad tą odpowiedzią bo nie zawsze pracuję w tych samych godzinach.
- To dobrze będziesz miała wystarczająco dużo czasu.
- Na co?
- Dzisiaj wieczorem przychodzą chłopacy. Taka mała domówka. Pilar zawsze się wkurza gdy nie ma tych kilku godzin, dlatego postanowiłem spytać i ciebie. W końcu też tu mieszkasz i masz jakieś zdanie. - powiem szczerze, że nie słuchałam zbyt uważnie całej wypowiedzi piłkarza. Skupiłam się tylko na pierwszym zdaniu.
- Crisitano też będzie? - popatrzyłam na obrońcę z nadzieją. Ten uśmiechnął się i odpowiedział:
- Nie spokojnie. Zadzwoń to po ciebie przyjadę.
- Dziękuję. - pożegnaliśmy się buziakiem w policzek.
Moje myśli w pracy były skupione przeważnie na tym w co mam się ubrać tego wieczoru. Musiałam wyglądać przyzwoicie. Cieszyłam się na spotkanie z chłopakami i byłam spokojna, że nie będzie Ronaldo. Po pracy tak jak się umówiłam zadzwoniłam po Sergio i razem pojechaliśmy do domu. Pilar szykowała już na przybycie gości. Nie była jeszcze gotowa. Pomogłam jej, a gdy już wszystko było zrobione zajęłyśmy się sobą. Poszłam do pokoju gościnnego i szukałam odpowiedniego stroju. Nie mogłam się zdecydować przez kilka minut. Zajrzała do mnie hiszpanka, ona była już gotowa. Wyglądała prześlicznie. Skromnie, ale naprawdę pięknie.
- I jak tam, masz coś?
- Nie mogę się zdecydować. To czy to? - pokazałam jej dwa zestawy. Przyjrzała się ubraniom i wybrała srebrną, krótką, asymetryczną sukienkę. Zdecydowałam się również na szpilki a Pilar pomogła mi się umalować. Nie wyglądałam źle. Mi się podobało.
Piłkarze i ich kobiety przyszli na ustaloną godzinę. Byłam zdziwiona, że nikt się nie spóźnił. Przywitałam się z każdym kto wchodził, ale nagle poczułam, że ktoś podnosi mnie do góry i kręci dookoła. Gdy postawił mnie na ma podłodze zorientowałam się, że to wariat Marcelo.
- Chcesz żebym zeszła na zawał? - poprawiłam włosy i sukienkę. Brazylijczyk mocno mnie przytulił.
- I tak mnie lubisz. - uśmiechnął się.
- Jak można nie lubić kogoś takiego jak ty? - impreza trwała w najlepsze. Stałam z dziewczynami popijając wino a panowie zajmowali się sobą w drugim pomieszczeniu. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Zbytnio na to nie zareagowałam a Pilar poszła otworzyć. Gość poszedł chyba od razu do chłopaków.
Szłam do łazienki gdy zobaczyłam bardzo dobrze znaną mi posturę ciała. Mimo tego, że mężczyzna stał tyłem do mnie a w pokoju panował mrok wiedziałam, że to Ronaldo. Co on tu robi?! Przecież miało go nie być?! Uciekłam do łazienki i siedziałam tam przez dobre 10 minut. Postanowiłam jednak wyjść i zachowywać się normalnie. Tak też zrobiłam. Wróciłam do dziewczyn i miałam nadzieję, że wyglądało to naturalnie. Za jakiś czas wpadł James:
- Pilar, Pepe zjadł wszystkie ciastka! Sergio powiedział, że mam przyjść do ciebie.
- Ej nie płacz zaraz będą kolejne. - zaśmiała się hiszpanka czochrając piłkarza po włosach. - Wracaj do kolegów. - razem z dziewczynami zaczęłyśmy się śmiać.
- Mia pomożesz mi?
- Oczywiście. - poszłyśmy do spiżarni i zaczęłyśmy przygotowywać przekąski.
- O! Chyba mały płaczę. Poradzisz sobie?
- Jasne, leć do niego. Zaniosę dzieciom jedzonko. - Pilar wyszła zostawiając mnie samą. Spiżarnia była bardzo ustawna. Wszystko miałam pod ręką i nawet zmieścił się tam blat, dzięki czemu nie musiałam wszystkiego wynosić. Stałam tyłem do drzwi układając ciastka i nucąc jakąś melodię pod nosem. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Potem usłyszałam trzaskające drzwi i klucz w zamku. Bałam się odwrócić, ale jednak to zrobiłam. Przede mną stał Cristiano. Serce łomotało mi niemiłosiernie, na policzkach pojawiły się czerwone rumieńce a przez plecy przeleciał dreszcz. Ominęłam mężczyznę bez słowa i podbiegłam do drzwi. Zaczęłam walić pięściami i szarpać klamkę. Drzwi ani drgnęły.
- Nie pogryzę cię. - powiedział Ronaldo podchodząc do mnie. - Przynajmniej mamy okazję porozmawiać. Miałaś zadzwonić. - powoli odwróciłam się i spojrzałam na piłkarza.
- Przepraszam. Nie mogłam.
- Nic się nie stało. Rozumiem. A teraz wysłuchasz mnie? - z jego głosu odczytałam nadzieję, smutek i nutkę strachu.
- Oczywiście.
- Nie chce się powtarzać, dlatego powiem tylko, że bardzo cię przepraszam i bardzo mi na tobie zależy. Nie chcę zaprzepaścić znajomości z tobą przez własną głupotę. Wiem jestem idiotą i wstyd mi. Byłem zły i powiedziałem za dużo. Proszę nie gniewaj się. - Cristiano złapał mnie za dłonie. - Możemy zapomnieć o tej sytuacji. Nie zniosę dłuższego życia w taki sposób.
- Też chciałam cię przeprosić. Nie gniewam się bo nawet nie pamiętam co się stało. - uśmiechnęliśmy się do siebie, ale nadal było bardzo niezręcznie i sztywno. Bardzo chciałam powiedzieć mu co czuję. Wyrzucić wszystko z siebie i liczyć na nieodrzucenie. Marcelo w tym czasie siedział przyklejony do drzwi od spiżarni, podsłuchiwał rozwój wydarzeń i informował na migi resztę. Spotkanie w spiżarni nie było przypadkowe. Wszyscy o tym wiedzieli, a głównymi autorami był nie kto inny jak Sergio i Pilar. To wszystko było zaplanowane.
- Chciałbym jeszcze coś ci powiedzieć?
- Tak? - spojrzałam piłkarzowi prosto w oczy.
- Podobasz mi się. Nie wyobrażam sobie dalszego życia bez ciebie. Namieszałaś mi w głowie gdy tylko cię zobaczyłem. - z każdym słowem czułam większą ulgę na sercu. Pasowało mi to co mówi Ronaldo. - Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem. Nie pozwolę na kolejne kłótnie między nami. - Portugalczyk zrobił dłuższą przerwę. - Bardzo mi się podobasz. - przez chwilę staliśmy patrząc na siebie. - Dlaczego nic nie mówisz?
- Bo nie wiem co powinnam. - Cristiano zaniepokoił się
- Powiedz co czujesz w najprostszy sposób - poradził mi. Wzięłam głęboki oddech.
- Czuję to samo. Bardzo cierpiałam przez te kilka tygodni. Bardzo za tobą tęskniłam i bardzo mi ciebie brakowało. Możesz mi obiecać, że nigdy już nie będziemy się kłócić? - Ronaldo na znak przyjętej obietnicy mocno mnie przytulił. Tak bardzo mi tego brakowało. Objęłam jego szyję i wyszeptałam - Nie odchodź. Potrzebuję cię.
- Kocham Cię. - odpowiedział Portugalczyk a po moim policzku poleciała łza szczęścia. Ronaldo uśmiechnął się i wytarł ją jednym ruchem ręki. Nagle zza drzwi usłyszeliśmy głośnie "Tak!" Marcelo pomyślałam i zaczęliśmy się śmiać.
- Ja ciebie też.
- Wracasz ze mną. - oznajmił piłkarz odsuwając się ode mnie minimalnie. Po chwili chwycił moją dłoń. To było wspaniałe uczucie. Byłam taka szczęśliwa. Tak bardzo tego pragnęłam. Wyszliśmy ze spiżarni. W pobliżu stali wszyscy goście. Gdy nas zobaczyli zaczęli bić brawo. Sergio i Pilar stali oparci o szafki. Od razu do nich podbiegłam i oboje mocno uściskałam. Byłam im bardzo wdzięczna. Nie wiadomo co by było gdyby w to nie wkroczyli.
- A tak poza tym to wiesz, że Junior i Marco są u rodziców? - zapytała ze śmiechem Pilar gdy już ich puściłam. - Nawet odprowadzałaś ich do samochodu. Jesteś tego świadoma? - zastanowiłam się co powiedziała i miała rację. Przecież chłopcy rano pojechali do dziadków, ale jestem nieogarnięta. -Widać co miłość robi z człowieka. - wszyscy zaczęli się śmiać a ja podeszłam do Crisitano i mocno się w niego wtuliłam.
~~~
Mimo Bożego Narodzenia jest kolejny rozdział. Rozdział który bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że spędzacie wspaniałe święta i że otrzymaliście to o co prosiliście.
Czekam na komentarze i do zobaczenia już w 2016 :*