29 stycznia 2016

Rozdział 23

Mecz trwał od kilku minut a my dopiero wyszliśmy z lotniska. . Szybko odnaleźliśmy mężczyznę przysłanego przez Ronaldo. Emocje we mnie buzowały. Myślałam, że wybuchnę ze złości. W czasie jazdy wysłałam SMS do Pilar z informacją gdzie jesteśmy. Po 15 minutach dotarliśmy pod stadion. Wyskoczyłam jak oparzona z samochodu zabierając bilety i szybkim krokiem podążyłam do wejścia.
- Mia, zaczekaj! - wołał Michael biegnąć za mną. Dotarłam do mężczyzny, który pilnował bramki.
- Nie można już wejść. Mecz już traw. - poinformował spokojnie.
- Mamy bilety. Musimy tam wejść! - powiedziałam stanowczo będąc już lekko złą.
- Nie mogę państwa wpuścić. - nadal przystawał na swoim denerwując mnie jeszcze bardziej. Michael dla pewności, abym nie skoczyłam na mężczyznę wydrapując mu oczy złapał mnie za nadgarstek.
- Mam miejsca w pierwszym rzędzie. Wiesz, ile to kosztowało?! - krzyknęłam próbując go ominąć. Mężczyzna uniemożliwił mi to jednym ruchem ręki.
- Zaraz zawołam... - nie dokończył groźby.
- Proszę ich puścić. Są ze mną. - usłyszałam głos Pilar i momentalnie podniosłam głowę. Ochroniarz spojrzał na kobietę a ta uśmiechnęła się do niego. Cofnął się kilka kroków. Rzuciłam mu w twarz biletami i podbiegłam do przyjaciółki.
- Dziękuję. - powiedziałam gdy wchodziłyśmy na stadion. Pilar się uśmiechnęła. - Ile jest?
- 0:0 - uf, nie przegapiłam żadnego gola. Mieliśmy miejsca obok siebie, więc zmierzaliśmy w tym samym kierunku.
Przywitałam się z dziewczynami i przestawiłam im Michaela. Usiadłam i trochę się uspokoiłam patrząca piłkarzy i mojego Cristiano. Mecz trwał w najlepsze. Jednak wynik się nie zmienił. Pilar mówiła, że Ronaldo co jakiś czas zerkał na puste miejsce obok niej smutniejąc za każdym razem coraz bardziej. Zastanawiałam się czy mnie już zauważył. Mecz naprawdę był wyrównany. Chłopaki bardzo się starali aby coś ustrzelić. Sergio przy piłce. Daleki podanie do Jamesa. Bale, Benzema i piłka trafia do Ronaldo. Mija obrońców, zbliża się do pola karnego, bramkarz wychodzi z bramki. CR7 składa się do strzału. Uderza i ...
Ostatni raz sprawdziłem telefon. Żadnego nieodebranego połączenia, żadnej wiadomości.
- Ronaldo! Chodź już! - do szatni wpadł nakręcony Ramos. Z niechęcią poszedłem za kolegą. Gdy tylko wyszliśmy na murawę skierowałem wzrok na miejsce obok Pilar. Niestety puste. Mecz się rozpoczął. Nie szło nam najlepiej. Pokierowałem hiszpance kolejne spojrzenie, ta tylko wzruszyła ramionami. Straciłem nadzieję, że Mia przyjdzie po tym jak z trybun zniknęła partnerka Ramosa. Mimo tego, że trenowaliśmy nie mogliśmy poradzić sobie z przeciwnikami. Traciliśmy piłkę zaraz po przekroczeniu połowy.
Nabrałem wiatru w skrzydłach i nadziei w wygraną, gdy zobaczyłem tą kochaną, a za razem złą osobę w tym obserwowanym przeze mnie miejscu. Moje serce zaczęło szybciej bić a kąciki ust mimowolnie się podniosły. Zacząłem dopingować chłopaków krzycząc na cały głos. Moje słowa dotarły do każdego piłkarza Królewskich.
W pewnym momencie dostaję idealne podanie od Karima. Bez zastanowienia minąłem obrońców, wbiegając w pole karne i oddałem mocny, zdecydowany strzał. Na stadionie rozbrzmiała wrzawa. Po chwili podbiegli do mnie chłopaki. Gratulowali o wiele korzystniejszego wyniku. Jest 1:0 teraz będzie już łatwiej. Spojrzałem w stronę swojej drugiej połówki i momentalnie znalazłem się obok barierki oddzielającej trybuny od murawy.
Byłam tak dumna i szczęśliwa, że nie mogłam opanować własnego zachowania. Miałam ochotę płakać i skakać. Wierzyłam w to, że im się uda. Bardzo w to wierzyłam. Nie spodziewałam się, że emocje wezmą górę też nad strzelcem gola. Ronaldo przeskoczył bandy z reklamami i wskoczył na murek łapiąc się jedną ręką metalowej barierki. Stałam na tyle blisko, że bez problemu wsunął swoją prawą dłoń za mój kark i zmusił mnie, żebym jeszcze bliżej podeszła do ogrodzenia. Natychmiast kamery skierowały się w naszą stronę pokazując wszystkim rozwój wydarzeń. Czułam wzrok ludzi na swoich plecach. Gdy byłam już wystarczająco blisko Cristiano namiętnie mnie pocałował. Nie broniłam się przed tym. Nie obchodziło mnie zdanie tysiąca widzów ani opinii brukowców. Cieszyłam się, że to zrobił. Wskazywało to na to, że chciałby, aby każdy wiedział, że jesteśmy razem.
- Gratuluję. Wygracie to! - wyszeptałam gładząc jego policzek. Uśmiechnął się. Cmoknął moje usta ostatni raz i wrócił na murawę. - Hala Madrid! - krzyknęłam a on się odwrócił. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- No nieźle. - powiedziała Pilar uśmiechając się od ucha do ucha. - Ale on cię kocha. Zachowuje się jak mały chłopiec w przedszkolu. Zmieniłaś jego życie. Dawno go takiego nie widziałam. - rozmawiałyśmy oparte o barierkę jednocześnie przyglądając się piłkarzom. Szło im o wiele lepiej niż parę minut temu.
Rzut rożny dla Realu Madryt. Chłopaki skaczą do piłki. Dociera do niej tylko jeden. Sergio Ramos. Dokładnie uderza w futbolówkę  i zamienia rzut rożny w gol. Moja przyjaciółka a jego kobieta popłakała się. Sergio przesłał jej tylko buziaka.
- Są boscy. Teraz zacznie się strzelanina. - powiedziała ocierając łzy. Miała rację, chłopaki strzelili jeszcze dwa gole. Na listę strzelców dopisał się James i Karim. Dwa cudowne gole. Mecz zakończył się w wspaniałej atmosferze, oczywiście tylko dla kibiców Realu. Mimo wszystko było to spotkanie pełne emocji. Niektórzy piłkarze Galaktycznych po ogłoszeniu przez sędziego końca spotkania zaczęli skakać ze szczęścia, inni leżąc na murawie płakali z radości. Po dłuższej chwili świętowania zeszyli do szatni.
Słysząc piosenki radości weszłyśmy z dziewczynami do szatni. Od razu podskoczyłam do Ronaldo i mocno go przytuliłam. Potem pocałowałam.
- To co panowie wpadacie do mnie? - zapytał Cris obejmując mnie jedną ręką. Spojrzałam na niego i na chłopaków. - Do nas? - poprawił i zwycięsko się uśmiechnął. Nie o to mi chodziło, ale spodobało mi się. Rozległ się wrzask zadowolenia.
Nasz podjazd zapełnił się drogimi, eleganckimi wozami. Tańczyliśmy, jedliśmy, piliśmy i rozmawialiśmy. Wszyscy cieszyliśmy się ze zwycięstwa.
- Przyjechałaś. - Ronaldo objął mnie w pasie od tyłu i delikatnie pocałował w kark. - Jak ci się podobał mecz? Dobrze grałem? - zapytał przekładając moje włosy z jednej strony na drugą.
- Wspaniale. - głaskałam jego dłonie splecione na moim brzuchu. - Jestem z was dumna. Jestem dumna z ciebie.
- Stęskniłem się, za tobą. - wyszeptał obracając mnie. Już mieliśmy się pocałować gdy obok nas stanął Marcelo lekko wymuszając kaszel gdy udaliśmy, że go nie widzimy. Odsunęłam się od Crisa i spojrzałam z uśmiechem na kolegę.
- Możemy zostać na noc? - zapytał Brazylijczyk
- Nie. - odpowiedział natychmiast Portugalczyk
- Tak. - powiedziałam w  tym samym momencie
- Wolę wersję Mii - uśmiechnął się zwycięsko Marcelo. Wróciliśmy do gości. Niektórzy wrócili do domów, inni zostali u nas. Ramos, Pilar, James, Marcelo, Clarice, Pepe. Do późna oglądaliśmy filmy. Potem wszyscy zmęczeni cały dniem emocji poszliśmy spać.
W nocy przebudziłam się. Chciałam sprawdzić, która jest godzina. Sięgnęłam po telefon Cristiano, ponieważ był bliżej a na tapecie ujrzałam jedno ze swoich zdjęć. Uśmiechnęłam się, zerknęłam na godzinę i ponownie zasnęłam przytulając się do mojego mężczyzny.

~~~
Jak Wam się podoba 23 rozdział? Mam nadzieję, że fajnie się wam go czytało i pozostawicie po sobie jakiś komentarz. Dzisiaj dla odmiany zdjęcie również Cristiano.
Co do rozdziału za tydzień. Zaczynam ferie a 5.02 nie będzie mnie w domu. Zobaczymy czy mi się uda to jakoś organizować aby rozdział pojawił się jak co piątek.
Do zobaczenia i życzę wszystkim udanych ferii :*

6 komentarzy:

  1. Noo bardzo fajny! :* Oby tak dalej :))
    Udanych Patka :* / Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny ;)) Samych dobrych pomysłów :* Czekam na kolejny :))
    Udanych ferii również dla Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń