- Jak było? - Michael wpadł do mojego pokoju z krzykiem. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- Niesamowicie - odpowiedziałam równie głośnio. Zaśmiałam się. Podszedł do mnie i pocałował w policzek. Opowiedziałam mu wszystko, oczywiście nie tak szczegółowo jak Pilar cały czas pisząc coś na klawiaturze. Miałam spore zaległości po długiej nieobecności. Moje koleżanki, które siedziały niedaleko mnie zżerała zazdrość. Było to po nich widać na odległość. Teraz gdy wszystko wyszło na jaw jeszcze bardziej będą mnie dręczyć. Jednak kompletnie się tym nie przejmowałam. Po nadrobieniu zaniedbanych kontaktów z Michaelem oboje całkowicie zajęliśmy się pracą. Aczkolwiek za jakieś dwie godzinki i tak do mnie przyszedł.
- Gotowa do wyjścia? - zapytał stojąc w drzwiach z aparatem i torbą, która przeżyła już stanowczo za dużo.
- Tak. Już idę. - wyłączyłam komputer, w miarę ogarnęłam swoje biurko, zabrałam torbę i poszłam za kolegą. W windzie chciałam zadzwonić do Ronaldo, ale nie odebrał nawet po trzeciej próbie połączenia. Pilar i Ramos tak samo. - Nikt nie chce ze mną rozmawiać. - powiedziałam do Michaela chowając telefon do torby.
- Pewnie są zajęci. - powiedział ze spokojem w głosie, ale zaraz nerwowo wyciągnął telefon i szybko napisał do kogoś sms. O co tu chodzi, pomyślałam, ale uznałam, że to zwykły zbieg okoliczności.
W umówione miejsce oczywiście pojechaliśmy moim samochodem, gdyż Michi nim jeszcze nie jechał i koniecznie chciał to nadrobić. Miał nowe marzenie, przejechać się każdym samochodem jaki miał Ronaldo. Trochę mu jeszcze zostało, ale tak samo jak ja kochał szybkie fury, więc wcale mu się nie dziwiłam.
- Możesz mi powiedzieć z kim będzie ten wywiad? - zapytałam zakładając okulary przeciwsłoneczne i wyjeżdżając na główną ulicę.
- Z jakimś koszykarzem. - mężczyzna właśnie bawił się aparatem.
- Co? Przecież ja kompletnie nie znam się na koszykówce. - lekko się zdenerwowałam bo o tym sporcie wiedziałam tyle co o hokeju, czyli nic.
- Spokojnie. Jak chcesz możemy się zamienić. - skorzystanie z tej propozycji było oczywiste. Ośmieszyłabym się a Michi raz na jakiś czas ogląda kosza, więc na pewno bardziej się orientuje ode mnie. - Mia! Zobacz! - krzyknął gdy staliśmy właśnie na światłach. Odwróciłam głowę w kierunku witryny sklepowej pokazywanej przez mojego kolegę. Nic nadzwyczajnego tam nie było. Przewróciłam oczami. - Zobacz jakie zdjęcia ostatnio zrobiłem. - pokazał wyświetlacz aparatu. Były na prawdę cudowne. Miał do tego talent i lubił to robić, ale czy musiał tak krzyczeć żeby mi je pokazać? Czasami go nie rozumiem.
Zapaliło się zielone światło i pojechaliśmy do naszego rozmówcy. Trafiliśmy bez problemu. Sama rozmowa też przebiegła spokojnie. Michael radził sobie perfekcyjnie. W drodze powrotnej zajechaliśmy do kawiarni na popołudniową kawę i pyszne ciastko.
Wróciliśmy do pracy, obrobiliśmy wywiad i zakończyliśmy pracę o zaplanowanej porze. Przed samym wyjściem poszłam do szefa.
- Dzień dobry! Wypoczęłaś? - zapytał gdy tylko weszłam do pomieszczenia. Wskazał głową miejsce naprzeciwko siebie.
- Tak. Było wspaniale. - usiadłam na krześle.
- Jak wywiad?
- Przecież szef wie, że ja nic nie wiem o koszykówce. Gdybym wiedziała z kim mam rozmawiać przynajmniej bym się przygotowała.
- Bardzo cię przepraszam za tą nagłą zmianę. Wywiad miał przeprowadzić ktoś inny, ale się rozchorował. Tylko ty mogłaś tam jechać bo inni albo są chorzy, albo na urlopie, albo są niedoświadczeni. Ale dałaś sobie radę?
- Tak, poradziłam sobie. - przez całą rozmowę nie zapytał ani o Ronaldo, ani o wyjazd do Monako, chociaż jestem pewna, że dobrze o wszystkim wiedział.
Do domu wracałam z nadzieją, że usłyszę wyjaśnienia dziwnego zachowania Crisa. Okazało się, że budynek był pusty. Próbowałam zadzwonić do niego kilka razy, ale za każdym kolejnym kończyło się tak samo, więc dałam sobie spokój. Zajęłam się sobą. Chłopaki przyjechali dopiero wieczorem. Nie chciałam zasypać Ronaldo milionem pytań, dlatego postanowiłam, że nie będę pytać o nic. Nigdy nie chciałam być wścibską partnerką, której ze wszystkiego trzeba było się tłumaczyć. Sam do końca dnia nie powiedział nic, ale wykonał jeszcze kilka dziwnie brzmiących telefonów.
*** Piątek ***
Cristiano rano pojechał na trening. Chłopaki musieli być w najlepszej formie. Jutro walczą o zwycięstwo. Z całego serca wierzyłam w tą wygraną.
Ubrałam się w białą cienką bluzkę, zielone spodnie, czarne trampki i wzięłam torbę z ćwiekami. Następnie uplotłam sobie warkocza i pojechałam do pracy. Nie byłam tam długo bo tylko 4 godziny, dlatego, że dzisiaj przylatuje Milagros, pewnie z rodziną. Po powrocie posprzątałam i czekałam na Ronaldo gdyż mieliśmy jechać po nich razem. Ale znów się spóźniał. Trening skończył dwie godziny temu a jego nadal nie było. Dodatkowo, tajemnicze rozmowy powtarzały się. Sama nie wiedziałam co robić. Postanowiłam zadzwonić do Ramosa. Może on coś wie.
- Cześć, jest z tobą Cris? - zapytałam zdziwiona tym, że odebrał.
- Tak jest. - opowiedział spokojnie kapitan.
- A możesz go dać?
- Mamy trening, nie może rozmawiać. - mówił nadal spokojnie - Muszę kończyć. Pa. - miałam nadzieję, że od obrońcy dowiem się więcej.
Gdy zadzwoniła do mnie Milagros, nie czekając na piłkarza pojechałam po nią na lotnisko. Uściskałyśmy się serdecznie. Bardzo mi jej brakowało.
- A gdzie macie syna? - zapytałam gdy jechaliśmy już do domu. Przyleciała tylko z Alexem.
- Został z babcią - powiedziała brunetka siedząca na miejscu pasażera.
- Niezła fura. - odezwał się Alex pierwszy raz po wejściu do samochodu.
- Nie moja - zaśmiałam się. Zaprowadziłam gości do ich pokoju. Rozpakowali się i przyszli do mnie do salonu, aby coś przekąsić. Milagors cały czas z kimś pisała. W końcu wrócił Ronaldo z synem. Co prawda przeprosił, że tak późno przyjechał, ale szczegółów znów nie znałam.
- Pokażesz mi centrum? - koleżanka zwróciła się do mojego chłopaka.
- Może w niedzielę zwiedzimy miasto? - zaproponowałam.
- Nie, zobaczyłabym teraz. Tylko centrum, które wieczorem podobno wygląda pięknie.
- To jedźmy wszyscy. - powiedziałam wstając od stołu.
- Ja chyba zostanę. Źle się czuję. - Alex złapał się za głowę.
- To wy jeździe a my zostaniemy. - Milagors i Ronaldo w przedpokoju przybili sobie żółwiki, co było dla mnie trochę dziwne. Czy ja byłam zazdrosna? Nie, na pewno nie. Przecież ona ma męża i dziecko. Chciała tylko zobaczyć centrum. Co w tym złego? Tłumaczyłam sobie w myślach. Razem z Alexem rozmawialiśmy oglądając telewizję.
- Tak. Wszystko załatwione. To jutro. - Cristiano znów prowadził dziwną rozmowę. Nie podsłuchiwałam go, nie śledziłam usłyszałam przez przypadek. Przechodziłam korytarzem. Nic więcej.
Siedzieliśmy do późna rozmawiając. Strasznie się za nimi stęskniłam. Na szczęście jutro miałam wolne. Mam wspaniała pracę. Tydzień urlopu, dzień spędzony na wywiadzie, zerwanie się wcześniej i znów dzień wolny. Ozłocę mojego szefa.
Ostatnio doszedłem do pewnego wniosku, z którym bez najmniejszego zastanowienia podzieliłem się z Sergio. Przy całej rozmowie była również Pilar. W końcu dowiedziała się cała drużyna i nie tylko bo Sebastian i Lewis oraz Alex, Milagros i Michael również. Mógł wiedzieć cały świat. Oby nie dowiedziała się Mia. Mimo tego, że wszystkim ufałem i wiedziałem, że nic jej nie powiedzą ukrycie czegokolwiek przed drobną brunetką było bardzo trudne.
W środę przed treningiem umówiłem się z Pilar i Sergio w sprawie realizacji mojego planu. Wiedziałem, że Mia idzie do pracy, ale myślałem, że cały dzień będzie pracować w biurze. Na całe szczęście miałem tajnego szpiega w postaci Michaela, który wysłał mi sms. Dzięki niemałemu pechowi, na światłach musieliśmy stanąć akurat obok Audi, którym jechała Mia. Gdyby nas zobaczyła zaczęłaby zadawać pytania, na które nie mógłby udzielić odpowiedzi. Jednak na szczęście Michi, który jechał razem z nią odwrócił jej uwagę.
Potrzebowałem porządnego wsparcia, dlatego zabrałem ze sobą właśnie tą dwójkę. Kto odmówi kapitanowi Realu Madryt oraz pięknej kobiecie. Nikt. Dzięki nim, byłem już coraz bliżej zrealizowania mojego planu.
Odwieźliśmy Pilar do domu, a sami pojechaliśmy na trening. Mecz będzie bardzo ważny. Każdy z nas to wiedział, dlatego nikt nie miał w głowie żartów. Każdy był całkowicie skupiony. Od tego spotkania zależało bardzo dużo. Musieliśmy być zgrani i dyspozycyjni jak nigdy dotąd. To finał. Walka o mistrzostwo.
Po męczącym treningu zabrałem Juniora z przedszkola i pojechałem do mamy. Musiałem omówić z nią moje plany. Chociaż bez względu na to co by o tym sądziła i tak bym to zrobił. Pewnie byłaby zła, jednak nie niepotrzebnie się martwiłem, od razu się zgodziła i była zachwycona moim pomysłem.
Do domu wróciłem później niż zwykle. To wszystko przez to załatwianie, ale nie mogłem powiedzieć tego Mii. Wiedziałem, że chce wiedzieć gdzie byłem bo się martwiła, ale nie mogłem. To by wszystko zepsuło. Na szczęście o nic nie pytała.
Piątek to ostatnia chwila na załatwianie czegokolwiek. Chciałem aby wszystko wyszło tak jak zaplanowałem. Na szczęście miałem wsparcie sporego grona osób.
Po treningu razem z Ramosem poszliśmy wszystko dograć dlatego nie mogłem jechać po Milagros i Alexa. Mia pewnie będzie zła, ale zrozumie. Za jakiś czas wszystko zrozumie.
Gdy wróciłem do domu goście tak umiejętnie ją zagadywali, że nie zapytała o nic. Byłem im bardzo wdzięczny. Jednak potrzebowałem wyjść z Milagros. Nie miałem pojęcia jak to zrobić, jednak ona poradziła sobie perfekcyjnie i udało nam się wszystko załatwić. Wszystko było ustalone. Teraz tylko realizacja. Razem z chłopakami wszystko przegadałem i mieliśmy plan "b", albo nawet "c". Bardzo bałem się tego, że coś zepsuję albo pójdzie niezgodnie z założeniami. Nie chciałem nikogo zawieść.
~~~
Przedostatni rozdział pierwszej historii napisanej właśnie przeze mnie. Możecie spodziewać się jeszcze 30 rozdziału i epilogu, który może pojawi się wcześniej niż tydzień po ostatnim rozdziale, ale to się okaże czy wymyślę jego treść.
Co planuje Cristiano? Dlaczego wszyscy są w to zamieszani?
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i czekam na opinię.
Ale, że ja i Ronaldo? Misia, czy Ty to w ogóle widzisz? Bo ja nie! XD
OdpowiedzUsuńAczkolwiek wizja, że jestem żoną Alexa, znam Sebusia i jeszcze mam małego Marqueza o tym imieniu naprawa mnie wielkim optymizmem! Dziękuje!
A teraz czrkamy na następny:)
wszystko jest możliwe. Ja tam to widzę i według mnie idealnie tworzy całość :D
UsuńWidzisz, jednak nie jest tak źle ;) To ja dziękuję, za wszystko ♥