W świetle porannego słońca leniwie podniosłam powieki. Dotykiem dłoni szukałam leżącego obok mnie Ronaldo. Nie było go tam. Z przerażeniem zerwałam się do pozycji siedzącej. Stał kilka metrów dalej zakładając właśnie fioletową koszulę, która mu wybrałam kilka dni temu. Wyglądał w niej bardzo przystojnie. Przywitał się ze mną szerokim uśmiechem. Wstałam z łóżka i przytuliłam się do niego wkładając ręce pod jego ubranie. Objął mnie a ja położyłam głowę na jego gołym torsie.
- Pięknie wyglądasz. - powiedziałam odsuwając się od niego i pomagając zapiąć guziki w koszuli.
- Ty nie bardzo, ale mam nadzieję, że zaraz się to zmieni. - oboje zaczęliśmy się śmiać. Czasami denerwowały mnie jego dziwne słowa, jednak czasami wcale mi to nie przeszkadzało.
- Zabawne. Ten zostaw. Nie lubię gdy masz wszystkie zapięte. - nie znosiłam gdy zapinał się pod samą szyją. Wyglądał wtedy tak sztywno.
- Mógłbym chodzić w samych bokserkach, bo tak lubisz najbardziej, ale co by powiedziała twoja rodzina? - dopiero co wstałam, a on już mnie irytuje.
- Kto ci powiedział,
że takiego cię lubię? - uśmiechnęłam się zadziornie i poszłam się ubrać. Założyłam czarny kombinezon, pasek i naszyjnik. Gdy już oboje byliśmy gotowi wygrzebałam z torby prezent dla babci i poszliśmy złożyć jej życzenia. Bardzo się ucieszyła. Zjedliśmy śniadanie i zajęliśmy się ostatnimi przygotowywaniom. Usadowiłam się wygodnie na fotelu i przyglądałam się jak Ronaldo i mój tata rozkładali stół i nakrywali go specjalną zastawą. Mimo tego, że od jakiegoś czasu jesteśmy już parą nie potrafiłam się do tego przyzwyczaić i napatrzeć na jego uśmiech i ruchy. Za każdym razem moje motyle w brzuchu reagowały dokładnie tak samo.
- Czy moja dziewczyna ma zamiar coś dzisiaj zrobić? - uśmiechnęłam się, wstałam z fotela i ruszyłam w stronę kuchni.
- Nie. - krzyknęłam odwracając się w drzwiach. Nie zrobiłam nawet trzech kroków a on już stał przy mnie. Złapał za nadgarstek, skutecznie mnie odwracając. Mimo tego, że miał bardzo silne i duże dłonie jego dotyk sprawiał ogromną przyjemność. Oparł mnie o ścianę a sam przysunął się uniemożliwiając ucieczkę.
- I co teraz? Zmieniłaś zdanie? - zagrodził mi wymawiając każde słowo z wielką czułością i delikatnością prosto do mojego ucha.
- Chciałbyś - prychnęłam. - A co teraz? puścisz mnie bo ludzie patrzą. - uśmiechnęłam się zwycięsko patrząc w jego brązowe tęczówki, które za każdym razem hipnotyzowały mnie tak samo. Swoją prawą ręką poprawił mi kosmyk grzywki opadający prosto na oko. Chwyciłam go za dłoń, która zatrzymała się na moich włosach. Byłam drobnej budowy kobietą, jednak przy nim czułam się jeszcze mniejsza. Nasze splecione palce zjechały na mój policzek. Z rozkoszy zamknęłam oczy czemu towarzyszyło szybkie bicie serca. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech szczęścia, który po chwili zmienił się na zwycięski. Uśpiłam jego czujność i odskoczyłam na bezpieczną odległość.
- Pożałujesz. - odparł z uśmiechem
- Nie boję się ciebie. - uświadomiłam piłkarza. Dwie godziny później zaczęli przyjeżdżać pierwsi goście. Nikt nie zareagował na Ronaldo tak jak sobie to wyobrażałam. Pomijając moich kuzynków, którzy na jego widok oszaleli z radości. Mimo tego, że kibicowali Barcelone, a jego samego wyzywali aby tylko wyprowadzić mnie z równowagi. Uprzedziłam wcześniej Portugalczyka, że jeżeli nie ma ochoty na zdjęcia i autografy to niech po prostu tego nie robi. Nie musi. Jedno słowo a zajmę się nimi. Był jednak cierpliwy i cały czas uśmiechnięty. Siedzieliśmy za stołem rozmawiając na każdy możliwy temat. Każdy w mojej rodzinie wychował się tutaj, albo mieszkał już kilkanaście lat, dlatego perfekcyjnie umieli portugalski. Dzięki temu Ronaldo czuł się swobodniej i nie było problemu z dogadaniem się. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Cieszyłam się, że każdy go zaakceptował. Może nawet polubił. Położyłam głowę na jego ramieniu a on chwycił mnie za rękę, leżącą na jego udzie. Octavio rzadko towarzyszył mi w takich spotkaniach. Zawsze tłumaczył się tym, że ma dużo pracy i nie może się wyrwać, więc zawsze na takie spotkania jeździłam z wielką niechęcią. Gdy każdy siedział obok swojego partnera stałam obok i ze smutkiem im się przyglądałam. Teraz wyglądało to zupełnie inaczej, cieszyłam się z tej chwili. Spędziliśmy wspaniale czas, moja babcia też była zadowolona a to tego dnia było najważniejsze.
- Mia! - moja ciocia, która postanowiła zostać ze swoją rodziną na kilka dni zawołała mnie kiedy wychodziłam z łazienki po wieczornej kąpieli. - Masz chwilę?
- No jasne. - uśmiechnęłam się do niej. Odeszłyśmy w miejsce, w którym nikt nie usłyszałby naszej rozmowy.
- Masz mi coś do powiedzenia? - zapytała z świecącymi iskierkami w oczach. Mimo tego, że moja ciocia była dużo starsza ode mnie, mniej więcej była w wieku mojej mamy czuła się jakby miała maksymalnie 30 lat. Odkąd pamiętam dobrze nam się razem rozmawiało. Spojrzałam na nią ze zdziwieniem dzięki czemu szybko dodała - Jak ty go poznałaś?! - zapytała prawie piszcząc z radości.
- Długa historia. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą przez chwilę się zamyślając.
- Koniecznie musisz mi to opowiedzieć. - jako jedyna zainteresowała się tym jak doszło do naszego pierwszego spotkania. Z jednej strony było to miłe, ale z drugiej nie chce rozmawiać o przykrych chwilach z udziałem Octavio. Wciąż było to dla mnie trudne. - No ale nie powiem, gust to masz dobry. - na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech. - Ale jak cię skrzywdzi będzie miał do czynienia ze mną. - zrobiła groźną minę a ja zaczęłam się śmiać. Mocno ją przytuliłam i poszłam do Crisa.
- Co tak długo? Już chciałem cię ratować - wślizgnęłam się pod kołdrę
- Oj ty mój bohaterze. Rozmawiałeś z Juniorem? Co tam u nich?
- Rozmawiałem z nimi rano to podobno wszystko w porządku. Zobaczymy w jakim stanie będzie dom. - mimo tego, że miałam 24 lata nie pragnęłam zostać mamą. Wychodziłam z założenia, że jest jeszcze czas i wolę zaczekać. Chciałam aby moje dziecko, gdy już miałaby się pojawić mogło mieć najlepiej na świecie, żeby było szczęśliwe i miało wspaniałą rodzinę. Gdybym teraz miała je z Octavio byłoby sto razy trudniej, dla mnie i dla dziecka. Chociaż i tak łatwo nie było. Jednak gdy poznałam Juniora pokochałam go od początku. Jest wspaniałym dzieciakiem. Gdy był chory martwiłam się o niego i wolałabym aby to mnie zaatakował wirus, a teraz, przez te kilka dni strasznie tęskniłam. Przywiązałam się do niego bardziej niż sobie to wyobrażałam. Czułam się jak osoba, która znała go od jego pierwszego zaczerpniętego oddechu, od dnia jego urodzenia. Przez taki krótki okres czasu czułam się jakby był moim synem.
*** pięć dni później ***
- Mia, mam do ciebie pytanie. - poinformował mnie Ronaldo gdy zmęczona po całym dniu pracy usiadłam na blacie w kuchni.
- Mam się bać? - uśmiechnęłam się biorąc kęs jabłka.
- Nie. Może troszeczkę. Wiesz, poznałem twoją rodzinę, może ty masz ochotę poznać moją? Najgorszą osobę tej rodziny już poznałaś.
- Mówisz o sobie? - Cristiano spiorunował mnie wzrokiem, uśmiechnęłam się prowokująco. Po chwili sprzeczek doszliśmy do porozumienia, że chodziło mu o Katię. Jeśli chciał przedstawić mnie swojej mamie to chyba nie jestem mu taka obojętna. Po ustaleniu wstępnego terminu Ronaldo zadzwonił do swojej mamy, sióstr i brata. Mają przyjść za trzy dni.
*** sobota ***
Z racji tego, że jest sobota, a ja dawno nie widziałam się z chłopakami postanowiłam pojechać na trening. Było dzisiaj trochę chłodno, dlatego założyłam jeansowe rurki, białą podkoszulkę, kurtkę i szalik.
- No, no widzę, że miłość ci służy. - dołączyliśmy do siedzących dziewczyn i ich pociech. Dawno nie byłam na treningu a z chłopakami widziałam się ostatnio na imprezie u Ramosa. Brakowało mi ich.
- Aż miło patrzeć. - odezwała się kolejna koleżanka
- Ahh dziękuję. - aktorsko odrzuciłam włosy. Zaczęłyśmy się śmiać. Panowie też mieli dobre humory. Zamiast przygotowywać się do meczu im zachciało się bawić i wygłupiać. Współczuje temu trenerowi, żeby opanować jednego Marcelo potrzeba trzech osób. Z dziewczynami miałyśmy z nich niezły ubaw. Po skończonym treningu poszliśmy do restauracji. Spędziliśmy tam miłe dwie godziny. Niestety musieliśmy wyjść wcześniej. Pierwszym powodem były kwalifikacje formuły 1, ostatnio nawet Ronaldo się wkręcił w ten sport, co bardzo mnie cieszyło. Oglądaliśmy razem każde. A po drugim chciałam ugotować coś na jutrzejsze przybycie rodziny Ronaldo.
- A jak mnie nie polubią. - zamartwiałam się leżąc obok Cristiano.
- Jak można cię nie lubić? - pocieszał mnie.
- Wiesz, kiedyś gdzieś czytałam, że zerwałeś z dziewczyną bo twoja mama jej nie polubiła. - odsunęłam się od niego minimalnie. - Nie dość, że egoista to jeszcze synuś mamusi. - z wielkim trudem powstrzymywałam swój śmiech.
- Tak? - obrażony odwrócił się plecami do mnie. - Nie rozmawiam z tobą! - zaczęłam się śmiać, a jemu natychmiast przeszło i objął mnie.
Zostawiłam Crisa z ostatnimi przygotowywaniami do obiadu a sama poszłam się przebrać. Założyłam białą koszulkę ze wzorkiem, skórzaną spódniczkę, pasek i szpilki. Ułożyłam włosy, pomalowałam się i zeszłam do Ronaldo.
- Mmm - piłkarz podszedł do mnie, złapał mnie za dłonie i uważnie mi się przyjrzał. - Pięknie wyglądasz. - komplementy wypowiadane z jego ust z nutką delikatności i czułości brzmiały jeszcze lepiej.
- Dziękuję. Idź się przebrać ja dokończę.
- Już wszystko zrobiłem. Usiądź i odpocznij. - powiedział gdy wchodził na piętro. Przystałam na propozycje i razem z Juniorem usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy bajkę.
Gdy Cristiano poszedł otworzyć drzwi serce podchodziło mi do gardła. Chciałam wypaść jak najlepiej. Wzięłam Juniora za rękę i poszliśmy w ich kierunku. Ronaldo przedstawił mnie swoim bliskim. Nie wiedziałam co powinnam mówić. Rodzeństwo Crisa zaakceptowali mnie już na samym początku, jego mama nie była taka przekonana. Cały czas patrzyła na mnie z pogardą. Każdy swobodnie ze sobą rozmawiał. Każdy, oprócz mnie. Siedziałam i im się przyglądałam grzebiąc w talerzu. Co jakiś czas odezwałam się do Katii. Tylko ona sprawiała, że czułam się swobodniej.
- Przepraszam. - powiedziałam i wstałam od stołu. Już sobie wyobrażam co pomyślała o mnie jego mama. Nie wiem co robiłam źle, dlaczego mama Crisa nie chciała ze mną rozmawiać? Rozmowa z pozostałymi też się zbytnio nie kleiła. Skierowałam się do kuchni, tam znalazłam swój telefon i zadzwoniłam do Pilar. Wiedziała o tym spotkaniu a rozmowa z nią bardzo mi pomogła. Sergio też dorzucił coś od siebie. Powiedział mi, że mam zabrać pierwszy lepszy samochód i przyjechać do nich. Czy oni nie są kochani?
Zdecydowałam się wrócić. Powróciłam do wpatrywania się w ścianę naprzeciwko mnie. Cristiano złapał mnie za udo, zepchnęłam jego rękę ze złością a on ze zdziwieniem na mnie popatrzył, odwróciłam wzrok. Zastanawiałam się czy on czuł się tak samo u mojej babci.
- Kto gra z nami w piłkę? - chłopcy z Juniorem na czele stanęli obok nas. Uff byłam uratowana. Wiem, że może zachowywałam się jak naburmuszona, bogata niunia, ale oni naprawdę nie chcieli ze mną rozmawiać. Co mogłam zrobić? Miałam ich do tego zmusić?
- Ja - krzyknęłam i wstałam od stołu.
- Zwariowałaś? Masz szpilki i spódnicę. Możesz sobie coś zrobić. - zdziwił się Ronaldo łapiąc mnie za nadgarstek.
- No i co z tego? - zignorowałam ostatnie zdanie i poszłam za chłopcami zdejmując szpilki i rzucając je tuż przed wyjściem do ogrodu. Biegałam na bosaka po mięciutkiej dzielonej trawie wygłupiając się z chłopakami. Chwilę później zorientowałam się, że wszyscy siedzą przy stoliku w ogrodzie. Mama Crisa z uwagą mi się przygląda. Gdy już trochę odreagowałam dołączyłam do nich.
- Junior chyba cię lubi. - powiedziała z uśmiechem pani Maria.
- Chyba tak.- odpowiedziałam biorąc łyk chłodnej wody. Od tej pory atmosfera była całkiem inna. Zdecydowanie milsza.
- Możemy porozmawiać? - stałam właśnie w kuchni i dolewałam picia do dzbanka
- Oczywiście. - odwróciłam się do niej.
- Cristiano wiele przeszedł. Miał trudne dzieciństwo i kilka nieudanych związków. Jednak widzę jak na niego patrzysz i widzę jak on patrzy na ciebie. Mam nadzieję, że nie jesteś z nim dlatego, że jest sławny i bogaty, ale dlatego, że polubiłaś go takim jakim jest i zaakceptowałaś fakt, że ma syna. Chciałabym, żeby był szczęśliwy, chciałabym, żeby wam wyszło. - w oczach pani Dolores pojawiły się łzy. Mocno ją przytuliłam a w moim gardle powiała się ogromna kula, przez którą nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa. - Wydaje mi się, że jesteś idealną dziewczyną dla niego. - odsunęła się ode mnie. - Jakie tam wydaje? Ja to wiem! i będę trzymać za was kciuki. - kąciki moich ust mimowolnie się podniosły. Czułam, że jej słowa płynęły prosto z serca, a wypowiedzenie jej kosztowało niemało poświęcenia i wysiłku. Dzięki tej rozmowie poczułam, że nasze wspólne życie ma sens i akceptację obu rodzin.
- Bardzo dziękuję. Obiecuję, że zrobię wszystko, aby nie skończyło się na kilku tygodniach związku. Bardzo mi na nim zależy. Na nim i na Juniorku.
- Wiem. - znów mnie mocno przytuliła. Wróciłyśmy do ogrodu. Po jakiś dwóch godzinach zostaliśmy sami. Zanosiłam naczynia do kuchni i zobaczyłam jak smutny Junior z piłką pod pachą siedzi na kanapie.
- Co się stało maluchu? - zapytałam kucając przed nim.
- Wszyscy sobie pojechali i nie mam z kim grać. - podniosłam jego brodę, spojrzałam w oczy identyczne jak jego taty i uśmiechnęłam się z pomysłem w głowie. Chłopiec od razu odwzajemnił ten gest.
- Gdzie jest tata? - zapytałam
- Nie wiem. - oparł Junior ze smutkiem i żalem.
- Zaczekaj tutaj.- poleciłam chłopcu i poszłam szukać Crisa. Znalazłam go i opowiedziałam jaka jest sytuacja. Wymyśleliśmy wspólnie rozwiązanie. Pobiegłam do Juniora i zabierając mu piłkę wybiegłam do ogrodu zaraz za mną Ronaldo z roześmianym synem na rękach. Postawił chłopca i zaczął mówić jak komentator. Junior wybrał pozycję bramkarza a ja i Aveiro biegaliśmy za piłką. Oczywiście on biegał wolniej niż zawsze bo tak to nie miałam z nim najmniejszych szans. Zmierzaliśmy właśnie do bramki, próbowałam zabrać mu piłkę, ale to nie było takie łatwe. Przepychaliśmy się, ale ja tylko odbijałam się od niego jak piłka od ściany. Nagle poczułam jego dłoń na moim pośladku.
- Ej! To powinien być faul! - stanęłam z założonymi rękami na piersiach.
- Chyba twój na mnie - zaśmiał się piłkarz zbliżając się do mnie.
- Nie prawda! Nie umiesz grać. - droczyłam się mimo tego, że wiedziałam, że grałam nieczysto. - Jak bym była trenerem to byś cały czas na ławce siedział bo nawet zasad nie znasz. - Cristiano podszedł jeszcze bliżej. Spojrzał mi przeszywająco w oczy. Wiedziałam co zaraz zrobi, dlatego odwróciłam się błyskawicznie i zaczęłam przed nim uciekać. Nie miałam z nim szans w dodatku w spódnicy. - Junior ratuj! - krzyczałam. Ronaldo złapał mnie za biodra i podniósł. Zaczęłam panicznie machać nogami jakby chciał zrobić mi coś złego. Nie wiem jak to się stało, ale po chwili turlaliśmy się po trawie. Ja w białej bluzce i spódnicy a on w koszuli. Idealny strój do wygłupiania się. Gdy stanęliśmy już na nogi Cris złapał mnie w pasie i nie puszczając zaprowadził do Juniora, któremu znudziło się patrzeć i bawić z nami i sam kopał piłkę do bramki.
- Zapytamy sędziego kto faulował. Junior? - chłopiec przyjrzał się nam. - Kto faulował ja czy Mia? - puściłam do niego oczko, którego jego tata nie widział.
- Ty. - odpowiedział z uśmiechem po dłuższym zastanowieniu.
- No jak! sędzia jest przekupiony. - burzył się Ronaldo. A ja zaczęłam się śmiać, podeszłam do Juniora przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
- Ty nie dyskutuj bo żółtą kartkę dostaniesz. - powiedziałam piłkarzowi uderzając go prowokująco moim ramieniem. Usiadłam na trawie i przyglądałam się grze chłopaków. Nie mogłam się napatrzeć na to co Cristiano robi z piłką. Z tak bliskiej odległości wyglądało to jeszcze magicznie. Patrząc na niego czułam, że kocham go coraz bardziej. Junior jak na małego chłopca też świetnie sobie radził. Siedziałam i patrzyłam na nich gdy nagle przybiegł Młody Ronaldo uwiesił mi się na szyję.
- Co tam? - zapytałam gdy usiadł okrakiem na moje uda nadal trzymając za szyję.
- Lubię cię, wiesz. - powiedział chłopiec przytulając się do mnie. To było dla mnie wielkim zaskoczeniem, bardzo miłym zaskoczeniem. Po chwili przyszedł Ronaldo i usiadł obok mnie.
- Muszę ci coś powiedzieć. - zaczął poważnie obejmując mnie jedną ręką.- Miałem poważną rozmowę z twoim tatą.
- Co?! O czym? - zapytałam zdziwiona.
- O tobie. Powiedział, że jak cię skrzywdzę to mnie dorwie i nie będzie miło. Że jestem idealnym facetem dla ciebie i życzy nam powodzenia. - opowiadał główne wątki rozmowy
- Wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Ja rozmawiałam z twoją mamą. - teraz to on był zdziwiony. Opowiedziałam mu o naszej rozmowie i poszliśmy spać.
~~~
Nie mogę uwierzyć w to, że to już 20 rozdział. Pamiętam jak zbierałam się, aby napisać pierwszy. Nie powiem, że bardzo wkręciłam się w pisanie i mam nadzieję, że nie skończy się tylko na tym opowiadaniu. Bardzo dziękuję za każdy komentarz i wyświetlenie.
Zapraszam na 20 rozdział i czekam na komentarze. Do zobaczenia :*